Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bardzo duże liczby

Piotr Dominiak
Nie piszę tego felietonu dla pokrzepienia serc. To, że inni mają gorzej, nie znaczy, że my mamy dobrze. Nasz dług publiczny rośnie i wynosi około 55% PKB. Sporo, ale przecież Japonia przekroczyła 220% PKB, greckie zadłużenie to 140%, Włosi i Islandczycy mają długi około 120%. Do elitarnego grona dłużników ponadstuprocentowych mają szansę dołączyć Amerykanie.

Właśnie amerykański rząd musi prosić Kongres o zwiększenie ustawowego limitu. Z pewnością będzie to zaakceptowane, choć rządzący Demokraci będą musieli przy tej okazji pójść na spore ustępstwa wobec Republikanów. Wiadomo przecież, że opozycja nigdy nie odpuszcza takich znakomitych okazji.

Ponad 14 bilionów dolarów, na jakie zadłużona jest obecnie Ameryka, to suma trudna do wyobrażenia. To przecież więcej, niż wynosi roczny PKB wszystkich, bogatych przecież, krajów strefy euro. Nasza narodowa gospodarka potrzebowałaby trzydziestu lat na to, by wytworzyć PKB równy tej kwocie. Czasem warto wyobrazić sobie skalę problemów. To ona sprawia, że amerykańskie kłopoty są po prostu kłopotami całego świata. Problemy małej Grecji zagrażają stabilności gospodarki europejskiej. A przecież dług grecki to tylko nieznaczący ułamek amerykańskiego zadłużenia.

Przy tej okazji trudno pominąć kwestię głównych wierzycieli USA. Chiny są w posiadaniu ponad 10% amerykańskich obligacji skarbowych, Japończycy mają ich niewiele mniej. Azja i na tym polu odgrywa kluczową rolę. I to z roku na rok coraz większą.

I wreszcie spójrzmy na problem długu publicznego z punktu widzenia statystycznego obywatela. Na jednego obywatela USA przypada teraz 46 tysięcy dolarów długu. Nawet w bogatym społeczeństwie to kwota duża. Oczywiście taki wskaźnik jest mylący. Wszelkie średnie wielkości musimy umieć interpretować. Nie można brać ich dosłownie. To trudne nawet dla społeczeństw znacznie lepiej wyedukowanych niż nasze.

Kiedy pisałem ten felieton, wysłuchałem w radiu relacji z Niemiec, po opublikowaniu tam informacji, że na przeciętnego obywatela tego kraju przypada ponad 40 tysięcy euro oszczędności. Polski reporter przepytywał mieszkańców Berlina, jak odebrali tę informację. Zdecydowana większość była szczerze oburzona. Mówili, że to fałszywa informacja, jakiś statystyczny kant, bo oni są przecież ubodzy, nic nie mają, ledwie wiążą koniec z końcem. Tak jak Amerykanie nie wyobrażają sobie, że każdy z nich miałby spłacać 46 tysięcy dolarów publicznego długu, tak Niemcy nie czują się bogaci.

Cóż, takie są uroki statystyki. Bogactwo nie jest równomiernie rozłożone, długi też nie, bieda - podobnie. Posługujemy się średnimi nie dlatego, że pokazują one "prawdziwy" (co to w ogóle znaczy?) obraz sytuacji. Operujemy takimi wskaźnikami po to, by lepiej uzmysłowić sobie społeczną i makroekonomiczną skalę problemu. Dosłowność nie jest tu na miejscu, ale wymowa średnich ma swój duży ciężar gatunkowy.

W ogóle z liczbami, a przede wszystkim z bardzo dużymi liczbami trzeba postępować rozważnie. To wcale nie jest łatwe, trzeba się trochę postarać i nauczyć właściwego ich rozumienia, aby nie tylko nie popełniać błędów, ale także by nie ulegać euforii lub frustracji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki