Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Barbarzyńcy z Polski rządzili w Berlinie

Adam Suska
Polscy rugbiści podczas pobytu w stolicy Niemiec
Polscy rugbiści podczas pobytu w stolicy Niemiec Materiały promocyjne
Niemieccy sportowcy walczą do końca, a jeśli przegrają, okazują swoim rywalom szacunek i nie wstydzą się publicznie wychwalać jego przymiotów. Podczas minionego weekendu doświadczyli tego rugbiści Barbarians Polska, którzy w stolicy Niemiec pokonali BSV Barbarians Berlin 30:5.

Towarzysząc polskiej drużynie, trójmiejscy dziennikarze wybrali się też do najnowszej hali O2 World oraz na stary stadion Olimpijski. Obejrzeli hokejowy mecz niemieckiej Superligi pomiędzy Eisbaren i Hannover Scorpions oraz piłkarskiej Bundesligi Herta BSC - Hamburger SV.

Początek Kacały

Tradycja powoływania drużyn Barbarians, celem rozgrywania spotkań towarzyskich, sięga końca XIX wieku i wywodzi się z Wysp Brytyjskich. Grzegorz Kacała, najlepszy polski rugbista w historii, w czasie swojej zawodowej kariery wystąpił w kilku spotkaniach Barbarians, zespołów złożonych z zawodników najlepszych europejskich lig we Francji i na Wyspach Brytyjskich. Na zakończenie swojej kariery w maju 2001 roku zorganizował pierwszy mecz Barbarians Polska, do której zaprosił swoich kolegów, m.in. z Nowej Zelandii, Walii i Francji, z reprezentacją Ligi Polskiej. Mecz ten zakończył się zwycięstwem Barbarians 57:50.

W czerwcu tego roku Kacała, wraz z Sylwesterem Hodurą, powołali Stowarzyszenie Rugby Barbarians Polska, które podejmuje wiele różnych inicjatyw mających na celu promowanie rugby w naszym kraju. Jedną z nich był wyjazd do Berlina na mecz z zespołem BSV Barbarians Berlin, którego trenerem jest Marek Śniowski, były zawodnik sopockiego Ogniwa. Zdecydowana większość ekipy polskich Barbarians składała się z byłych rugbistów (najstarszy był 52-letni Zenon Urbaniak), do których dołączyło kilku biznesmenów oraz pięciu czynnych zawodników (po dwóch z Ogniwa i WKS Floty Gdynia oraz jeden z Arki Gdynia).

Masywny młyn

Imponująco przedstawiała się łączna waga ośmiu zawodników formacji polskiego młyna, która wynosiła 965 kg. Widząc to, Niemcy przed meczem poprosili, by młyny nie były przepychane. Ustępstwo ze strony naszych niewiele im pomogło. Pierwsze punkty położył im Tomasz Nikielski zaraz po rozpoczęciu spotkania. Popularny "Nikiel" dotrwał do końca meczu bez żadnej kartki, co w jego karierze zawodniczej należało do rzadkości. Przewaga naszych była przygniatająca, ale trzeba przyznać, że gospodarze ambitnie walczyli do końca i też udało im się zdobyć jedną "piątkę".
- To wielki zaszczyt, że mogłem sędziować spotkanie stojące na tak wysokim poziomie - powiedział po zakończeniu meczu niemiecki arbiter.

Rugbowe diamenty

Sukces sportowy nie był jedynym, jaki udało się osiągnąć stowarzyszeniu Barbarians Polska. Podczas wyjazdu do Berlina zrodziła się idea utworzenia zespołu rugby w Elblągu, którą wcielić w życie zobowiązał się jeden z miejscowych biznesmenów. Powszechną aprobatę zyskała też nazwa "Rugbowe Diamenty" dla dorocznej nagrody przyznawanej przez Barbarians Polska, której pomysłodawcą był autor tego artykułu.
Na koniec kilka refleksji związanych z meczami - hokejowym i piłkarskim. Halę O2 World wypełnił komplet 14 tys. widzów, którzy w większości przybyli w ciągu 15 minut przed rozpoczęciem spotkania. W atmosferę meczu wprowadził ich minipokaz fajerwerków pod kopułą obiektu oraz prezentacja miejscowych hokeistów, którzy wyjeżdżali na lodowisko przy wybuchach płomieni z bramy o kształcie polarnego misia, symbolu klubu. Wysoki poziom przegranego 0:2 przez gospodarzy meczu zapewnili Kanadyjczycy oraz Amerykanie, stanowiący trzon obu zespołów.

Z kolei wygrany przez Hertę 2:1 mecz piłkarski obejrzało 48 tys. kibiców. Wśród nich ok. 4- tysięczna grupa z Hamburga, którą wspierał Fan Club HSV z Gdyni. Ciekawe, że bilet na mecz uprawniał do bezpłatnego poruszania się po Berlinie środkami komunikacji miejskiej od godz. 10.30 (początek meczu 15.30) do godz. 3 rano dnia następnego.

Przykład zza miedzy

Zapewnienie porównywalnie wysokiej frekwencji na imprezach w nowo budowanych halach na granicy Gdańska i Sopotu oraz w Gdyni, a także na stadionie Baltic Arena jest możliwe, choć będzie dla ich organizatorów ogromnym wyzwaniem. Zawody sportowe, tak jak w Berlinie, powinny stanowić dobrze sprzedający się produkt. Należy zapewnić im wysoki poziom sportowy, zadbać o odpowiednią oprawę i poprzez media wykreować pozytywny wizerunek drużyny. Warto też dodać, że piwo w plastikowych kubkach na obiektach sportowych oferowane jest w punktach sprzedaży usytuowanych co kilkanaście metrów.

Wkrótce będziemy mieli w Trójmieście nowoczesne obiekty sportowe. W koszykówce mamy zespoły (Asseco Prokom, Lotos PKO BP) europejskiego formatu, a w takich dyscyplinach jak piłka nożna, siatkówka, hokej czy żużel tak wiele do tego poziomu również nam nie brakuje. To baza, na której można budować wielkie widowiska.

Niemcy wiedzą, jak to się robi, a dziennikarzy z Polski, nawet bez akredytacji, przyjmują z szacunkiem i otwartością. Są mili, życzliwi, bardzo pomocni, nie robią też żadnych problemów z wejściem na mecz po okazaniu legitymacji prasowej. Operatora dzielnicowej TV Rozstaje gorąco przepraszali, że musieli na czas meczu wziąć w depozyt jego kamerę, bo wyłączne prawo filmowania gry sprzedano komu innemu.

U nas wciąż jeszcze niektóre kluby traktują dziennikarzy jak zło konieczne. Ich włodarze nie chcą zrozumieć, że relacje z mediami przekładają się na wizerunek klubów, które reprezentują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki