Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Barbara Brzezicka z Partii Razem: Nie chcemy proponować powrotu do tego, co było

rozmawiała Ryszarda Wojciechowska
Barbara Brzezicka: Nie zakładaliśmy Razem po to, żeby natychmiast przejąć władzę. Nie możemy wchodzić w alianse kosztem naszych postulatów i wartości
Barbara Brzezicka: Nie zakładaliśmy Razem po to, żeby natychmiast przejąć władzę. Nie możemy wchodzić w alianse kosztem naszych postulatów i wartości Karol Merk
Gdyby w Polsce została zdelegalizowana działająca zgodnie z prawem partia polityczna o programie socjaldemokratycznym, to świadczyłoby to o nie o nas, ale ograniczaniu demokracji ze strony rządzących - mówi Barbara Brzezicka z Partii Razem.

Prokuratura Krajowa sprawdza, czy Partia Razem nie propaguje komunizmu. Jeśli oceni, że tak, to Zbigniew Ziobro może was zdelegalizować. Brzmi groźnie?

Raczej absurdalnie. Zarówno nasz program, jak i nasze działania nie mają znamion komunizmu. Nasz program jest socjaldemokratyczny. A my jesteśmy demokratami i w przeciwieństwie do PiS nie zamierzamy promować monowładzy jednej partii. Jesteśmy za pluralizmem w polityce i za rozwiązaniami, które pozwalają ten pluralizm zapewniać. Dlatego chcemy na przykład dwukadencyjności nie tylko samorządowców, ale też posłów i senatorów. Tak, żeby była większa rotacja ludzi władzy. Zarzucanie nam totalitaryzmu przez taką partię jak PiS jest po prostu groteskowe.

Dlaczego więc tak niewielka Partia Razem znalazła się pod lupą prokuratury?

Może dlatego, że jesteśmy jedyną partią, która zwraca uwagę na to, jak Prawo i Sprawiedliwość rozmija się z tym, co deklaruje. Zwracaliśmy uwagę m.in. na aferę billboardową. Teraz nagłośniliśmy fakt, że rząd planuje przekazać wiele milionów złotych bankowi JP Morgan, co ewidentnie wskazuje na to, jakie interesy reprezentuje premier Morawiecki. Zamiast powtarzać cały czas te same argumenty, patrzymy rządzącym na ręce i pokazujemy ich hipokryzję. Może to jest z ich strony ostrzeżenie, że mamy siedzieć cicho i się nie wychylać.

A zarzuty o komunizm?

Są niedorzeczne. Odcinamy się radykalnie od tradycji PZPR i innych partii komunistycznych. W swoich szeregach mamy byłych działaczy Solidarności, często w Solidarności działali nasi rodzice i dziadkowie. I to jest dla nas źródło inspiracji, podobnie jak przedwojenny PPS. Stajemy w obronie ludzi pracujących. A do komunizmu z czasów PRL jest nam równie daleko jak do innych opcji politycznych.

Prawicowe media zarzucają wam, że czasami stosujecie symbolikę sierpa i młota na transparentach.

To nieprawda. Kiedyś podczas jednej z naszych demonstracji pojawiła się niezależna grupa studentów z czerwonymi flagami. Ale czerwony sztandar to symbol ruchu socjalistycznego i w innych krajach można go w miejscach publicznych zobaczyć. Symbolika sierpa i młota nigdy nie była przez nas używana.

Nie dopuszcza więc pani wariantu delegalizacji?

Gdyby w Polsce została zdelegalizowana działająca zgodnie z prawem partia polityczna o programie socjaldemokratycznym, to świadczyłoby to nie o nas, ale ograniczaniu demokracji ze strony rządzących. Wystarczy przejrzeć programy socjaldemokracji w Niemczech, Skandynawii czy we Francji, żeby się przekonać, że są w nich te same punkty, które ma Partia Razem w swoim programie. Zresztą podobne postulaty można znaleźć nawet w programach chadecji w Europie Zachodniej.

Złośliwi mówią, że nie ma o co kruszyć kopii, bo sami możecie się „zwinąć”. Sondaże cały czas utrzymują Partię Razem pod progiem. Dlaczego skoro macie tak fajny program, jak pani mówi, ludzie tego nie kupują?

Trudno nam się z kimś porównywać - jesteśmy pozaparlamentarną partią, mamy 0,3 proc. udziału w czasie antenowym pośród polityków, a mimo to trzymamy się w okolicach progu wyborczego. Prawdziwym testem będzie kampania i wybory. Wierzę, że Polacy przekonają się do naszej wizji polityki, takiej, w której chodzi o wspólne dobro, a nie stołki.

A może wasza słabość polega na tym, że jesteście przeciwko wszystkim - przeciw SLD, PO, Nowoczesnej, PiS.

Zdecydowanie popieramy lewicę społeczną i w wielu miastach budujemy lewicowe koalicje, ale jesteśmy w opozycji wobec partii konserwatywnych i liberalnych - nie powinno być w tym nic dziwnego. Razem powstało po to, żeby reprezentować pracowników, lokatorów i ludzi, którzy borykają się z codziennymi problemami. I to dla nich powstaliśmy, a nie dla innych polityków. To bardzo dobrze, że opozycja jest zróżnicowana i że możemy zaproponować różne wizje państwa. Nie chcemy proponować Polakom powrotu do tego, co było. A arogancja wielu przedstawicieli liberalnych elit i teksty w stylu, że ktoś się sprzedał za 500 złotych, są dla nas nie do przyjęcia. To jest przecież realna pomoc w wychowaniu dzieci, której prawie wszyscy potrzebują. Zależy nam na przekonaniu ludzi w Polsce, zwłaszcza tej części, która od lat nie głosuje, że można stworzyć partię, której naprawdę chodzi o poprawę losu obywateli. Że można politykom zaufać. Ludzie w Polsce są rozczarowani przez wiele opcji politycznych, więc nic dziwnego, że trudno zdobyć ich zaufanie. Ale w 2015 roku wiele osób zagłosowało na Razem po tym, jak przez wiele lat nie chodzili na wybory.

To dobrze brzmi, ale Partia Razem to nadal partia niszowa, trochę większa niż kanapowa. Nie czuje się w partii frustracji z tego powodu?

Ludzie na co dzień nie zajmują się tak polityką, a nam udało się zmobilizować parę tysięcy osób - to już duży sukces. Jestem przekonana, że w trakcie kampanii wyborczej, kiedy polityka znowu znajdzie się na fali, uda nam się przekonać do nas więcej osób. Teraz często żyjemy własnymi troskami i zmartwieniami, z daleka od polityki i nie ma w tym nic złego.

Ale żeby program realizować, trzeba kiedyś dojść do władzy. A tu ciemno i głucho...

Nie zakładaliśmy Razem po to, żeby natychmiast przejąć władzę. Nie możemy wchodzić w alianse kosztem naszych postulatów i wartości. Bo one są dla nas najważniejsze. A nie to, czy ktoś z nas będzie ministrem czy premierem. Będziemy konsekwentnie walczyć o nasz program, o prawa pracowników, lokatorów, mniejszości. To jest znacznie ważniejsze niż to, czy w jakimś sondażu przekroczyliśmy próg wyborczy, czy nie. Poza tym dwa i pół roku temu startowaliśmy zupełnie od zera. Byliśmy nieznani do czasu pewnej debaty...

I efektu Zandberga, ale to się już pewnie nie powtórzy.

Ale część osób nas już kojarzy. A oglądanie się co dwa tygodnie na sondaże jest bezideowe.

Jesteście partią młodych ludzi, więc można powiedzieć - macie jeszcze czas.

To też, ale nas przede wszystkim wyróżnia trzymanie się własnego programu. Nie wyobrażam sobie zmieniania go pod sondaże. Obrzydliwe jest na przykład podejście partii politycznych do kwestii uchodźców. Ostatnio sondaże wskazują na dużą nieufność Polaków wobec nich. Więc partie albo nabierają wody w usta, albo podkręcają jeszcze bardziej ten strach, który bazuje na niewiedzy. Bo to się opłaca. Dla mnie taka postawa jest po prostu niemoralna. My chcemy walczyć o podstawowe wartości, o solidarność i pomoc tym, którzy jej potrzebują. Naszym zadaniem jest przekonanie Polaków i Polek, że inna Polska jest możliwa i że warto o nią zawalczyć.

Wybory samorządowe Partię Razem interesują?

Jeszcze jesienią zapowiadaliśmy, że będziemy kandydować do sejmików w całej Polsce. Mamy program wyborczy i postulaty, które mogą wyrównywać różnice. Nawet w Pomorskiem, które jest bardziej zamożne niż inne województwa w Polsce, też są miejscowości, w których żyje się gorzej, gdzie komunikacja publiczna nie funkcjonuje itd. Więc my chcemy wyrównywać te dysproporcje.

Nieraz spotykałam się z opinią, że Partia Razem to towarzystwo bogatych, młodych ludzi, którzy bawią się w naprawianie świata.

Myślę, że to bardzo niesprawiedliwa opinia. Trafiły do nas bardzo różne osoby. Wiele z nich zapisało się po doświadczeniu pracy na umowie śmieciowej czy z powodu innych trudności w życiu. To, co nas łączy, to ideowość. Pani wspomniała o naprawianiu świata. My go chcemy zmieniać. Wiemy, że świat może być inny. Patrzymy na to, co się dzieje w innych krajach, jakie tam przyjmują rozwiązania, które ułatwiają ludziom życie. Ale w Polsce jest takie głęboko zakorzenione konserwatywne przekonanie, że nie może być inaczej. Podczas gdy sama historia pokazuje, że najbardziej naiwni są konserwatyści, bo świat się zmienia. Przykładem może być prawo do urlopu, które zostało wywalczone właśnie przez idealistów, wierzących, że mogą coś zmienić. Za kilkadziesiąt lat świat na pewno będzie inny. My chcemy walczyć o to, aby te zmiany były na lepsze. Mamy wizję, do której dążymy i myślimy bardziej długofalowo niż od sondażu do sondażu czy od wyborów do wyborów. To wizja wydaje mi się kluczowa w polityce. Jednak polscy politycy głównie kalkulują, co im się opłaca w wyborach, a co nie i nikt nie myśli odpowiedzialnie np. o tym, że porządna reforma edukacji powinna być przygotowywana przez wiele lat, a nawet dekad, a nie wprowadzana niemal z marszu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki