Wyruszyli 26 czerwca. W ciągu czterodniowej wyprawy zatrzymali się w trzech miejscach.
- Pierwszy był mały ścigacz albo kuter, cały zawinięty w sieci. Żeby go zobaczyć, trzeba by było najpierw przez kilka dni usuwać je z niego. Uznaliśmy, że płyniemy dalej.
40 armat z XVIII w. na dnie Bałtyku
O drugim odkrytym wraku Trojanowicz nie chce wspominać - na prośbę pracowników Centralnego Muzeum Morskiego. Niestety, w naszych wodach nurkuje mnóstwo osób, które "zbierają fanty" - czyli rozkradają podwodne atrakcje. Niejeden zabytek został już w ten sposób ogołocony.
Nurkowie postanowili płynąć na trzecie, wybrane wcześniej stanowisko. Tam - choć o tym nie wiedzieli, czekał na nich wrak Akademika Karpińskiego.
- To, co ujrzeliśmy w sonarze, nie wyglądało zbyt optymistycznie. Myśleliśmy, że to będzie jakaś mała jednostka. Ale kiedy pierwsza grupa wróciła na powierzchnię, już wiedzieliśmy, że trafiliśmy na coś wyjątkowego. Koledzy zaczęli machać do nas, krzyczeć.
Podzielili się zadaniami. Jedni mieli szukać nazwy na burcie, inni sprawdzali, czy jest gdzieś dzwon. Wszystko zostało sfilmowane. Nie wiedzieli jeszcze, na co trafili. Nazwali go Sołdkiem - sylwetką przypominał im bowiem zabytek zacumowany w Gdańsku na Motławie.
Wrak średniowiecznego żaglowca ponownie pod lupą naukowców z Centralnego Muzeum Morskiego
- Miał około 70 metrów długości, dwukondygnacyjna nadbudówka była drewniana, na jej dachu, na pokładzie pelengowym widzieliśmy urządzenia do sterowania statkiem. Do samej nadbudówki nie wpływaliśmy, to byłoby zbyt niebezpieczne. Widzieliśmy tam nogawkę i but. A w ładownicach był jakiś osad, coś się rozkładało - relacjonuje Trojanowicz.
Inna grupa nurków odsłaniała napis na burcie: "Akademik Karpiński".
Iwona Pomian, archeolog podwodny z Centralnego Muzeum Morskiego, o Akademiku na dnie Bałtyku dowiedziała się w piątek.
- To bardzo ciekawe znalezisko. Według tego co mówią nurkowie, mógłby to być doskonały obiekt do uprawiania turystyki wrakowej - stwierdziła. I dodała: - Niepokoi mnie jeden wątek: proszę zauważyć, że to był radziecki statek, zatonął w latach 50., nie ma wielu informacji na jego temat... Ja bym uważała. Tam może być jakieś świństwo. Mam na myśli na przykład iperyt. To śmiertelnie niebezpieczna substancja chemiczna, wykorzystywana do celów wojskowych. Na dnie Bałtyku znajduje się wiele ton tej substancji, między innymi w zatopionych wrakach. Rosjanie w ten sposób pozbywali się broni chemicznej, której już nie potrzebowali.
Co to za statek?
MV Akademik Karpiński wcześniej nosił imię: "Thalia".
Został zbudowany w 1936 roku w Niemczech. W czasie drugiej wojny światowej wykonywał usługi transportowe dla Kriegsmarine. W 1943 roku został przejęty przez aliantów i internowany w Hiszpanii. Nastepnie trafił w ręce Brytyjczyków i zmienił nazwę na "Imperium Consett". W 1946 roku przejęli go Rosjanie. Nadali mu nową nazwę "Akademik Karpiński". 31 sierpnia 1953 r. zatonął na Bałtyku podczas rejsu z Kaliningradu do Amsterdamu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?