Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ballada o Jeżu, co się skinom i dresom nie kłaniał (WIDEO)

Tomasz Rozwadowski
Jeż Jerzy miał swoją łagodniejszą edycję w "Świerszczyku". Na szczęście  jego dawni czytelnicy ukończyli już 15 lat i będą mogli wejść na film
Jeż Jerzy miał swoją łagodniejszą edycję w "Świerszczyku". Na szczęście jego dawni czytelnicy ukończyli już 15 lat i będą mogli wejść na film Materiały prasowe
Na ekrany polskich kin wchodzi w piątek pełnometrażowy animowany film "Jeż Jerzy". Zdecydowanie adresowany nie do szkolnej dziatwy. Czyżby rodził się pierwszy wielki (anty)bohater w dziejach polskiej animacji?

Wymyślony przez licealistów

Wiele słynnych postaci komiksowych, począwszy od Supermana, zostało wymyślonych przez swoich autorów w bardzo młodym wieku. Z Jerzym jest podobnie - w połowie lat 90. stworzyło go dwóch warszawskich siedemnastolatków, scenarzysta Rafał Skarżycki i rysownik Tomasz Leśniak. Początkowy pomysł wyszedł od Skarżyckiego, który rysowania jeży nauczył się z instruktażu zamieszczonego w jednym z tomów legendarnej polskiej serii komiksowej "Tytus, Romek i A'tomek", ale na tyle nieskutecznie, że poszukał pomocy u uzdolnionego plastycznie kolegi. Szersza publiczność poznała JJ dość prędko, bowiem chłopcy zaczęli już od 1996 r. publikować regularnie nowe odcinki komiksu na łamach miesięcznika "Ślizg". Nieistniejące już dzisiaj pismo zajmujące się kulturą hiphopową, skate'ową i snowboardową okazało się dla niego bardzo przyjaznym miejscem. Właśnie z tego powodu atrybutem Jerzego jest deskorolka, której nie było w pierwszych, jeszcze amatorskich historyjkach. Jak się później okazało, służy Jerzemu głównie w charakterze broni przeciwko agresorom. A tych nie brakuje, i w komiksach, i w ekranowej adaptacji.

Zwiastuny filmu "Jeż Jerzy"

Z czterech łap na dwie nogi

W początkowych odcinkach bohater Skarżyckiego i Leśniaka poruszał się jeszcze na czterech łapach, ale dość prędko stanął na dwie nogi. Pomimo tego nie należy w nim widzieć człowieka, pozostał uczłowieczonym jeżem, przedstawicielem jednoosobowej mniejszości. Jest anomalią, nie ma rodziny, jest i pozostanie (bowiem erotycznie zadaje się z kobietami) niepowtarzalny. Ta absolutna jednostkowość i zupełnie szczególny status osobniczy pozwalają mu patrzeć na świat ludzi równocześnie z zewnątrz i wewnątrz. Jest idealnie pół na pół obcy i swój, co oczywiście czyni z niego również idealny obiekt agresji ze strony otoczenia. Prawie wszyscy traktują go źle, a wielu chce cudakowi przyłożyć.

Głównymi prześladowcami Jerzego są niewątpliwie skinheadzi i dresiarze, ale swoją porcję zła i agresji otrzymuje także od rozwiązłych i wiarołomnych kobiet - zwłaszcza swojej kochanki Yoli, policji, polityków, przedstawicieli kleru, mediów, ale także tak zwanych zwykłych ludzi z ulicy. Jerzy broni się w drastycznych przypadkach swoją deską, a częściej grubym słowem, przeważnie jednak znieczula się marihuaną lub piwem, ewentualnie jednym i drugim. Nikomu przy tym nie szkodzi, nikogo nie zaczepia, jest po prostu przykładem pacyfisty potrafiącego się obronić. Co prawda skrętów - z wyjątkiem jednej małej scenki - na ekranie nie zobaczymy, ale za to fizycznej akcji, a zwłaszcza bluzgów w filmie będzie co niemiara. Właśnie z tego względu animacja ma ograniczenie wiekowe od piętnastu lat.

Dalsza kariera Jeża

Komiks ukazywał się w "Ślizgu" aż do likwidacji tego czasopisma w 2007 r. Równocześnie przez kilka lat łamy dziecięcego magazynu "Świerszczyk" gościły jego przygody w wersji soft, w praktyce często będące tymi samymi historyjkami graficznymi, ale z łagodniejszymi dialogami. Po pewnym czasie ta dziecięca seria zanikła, zastąpiona przez inny cykl duetu Skarżycki/Leśniak, serię "Tymek i Mistrz", która przez kilka sezonów była najbardziej dochodowym przedsięwzięciem spółki. A sam Jeż Jerzy od 2004 r. zaczął ukazywać się w formie albumów komiksowych nakładem potentata branży, wydawnictwa Egmont Polska. Tych albumów ukazało się osiem, najnowszy to pochodzący z 2009 r. "Musi umrzeć". Kiedy on trafiał na księgarskie półki, trwała już w najlepsze praca nad filmem, natomiast postać JJ miała już ugruntowaną opinię najbardziej udanej i oryginalnej polskiej kreacji komiksowej.

Zwiastuny filmu "Jeż Jerzy"

Z papieru na ekran

Praca nad animacją trwała ponad trzy lata, co jak na warunki tego gatunku filmowego jest okresem dość przeciętnym. Jednak, oprócz tego kryterium czasowego "Jeża Jerzego" od hollywoodzkich produkcji animowanych więcej różni niż upodabnia. W polskiej produkcji wzięła udział czternastoosobowa ekipa, a budżet zamknął się w kilku milionach złotych, jedno i drugie jest ułamkiem sum pojawiających się w odniesieniu do amerykańskich przedsięwzięć. Wybrano niezwykle pracochłonną i z technologicznego punktu widzenia bardzo prymitywną technikę animacji wycinankowej. Nie będzie więc mowy i o trójwymiarowości, film jest pozbawiony warstwy iluzjonistycznej, podobnie zresztą jak komiksowy pierwowzór. Zamierzona tandetność rysunku, animacji i scenografii pasują idealnie do rzeczywistości pokazywanej przez Skarżyckiego i Leśniaka.
Jeśli chodzi o podział ról w ekipie, to pierwszy pozostał scenarzystą, drugi jest natomiast jednym z trzech reżyserów podpisanych pod finalnym dziełem. Oprócz Leśniaka w reżyserskim triumwiracie znaleźli się Wojtek Wawszczyk, animator z praktyką i sukcesami w USA, oraz Jakub Tarkowski. Producentem jest sam Maciej Ślesicki, który jako reżyser i scenarzysta zasłynął m.in. "Tatą", "Sarą" i serialem "13 posterunek", a w charakterze producenta zadebiutował w ubiegłym roku "Szpilkami na Giewoncie".
W dubbingu nie zabrakło gwiazd - Jerzym jest Borys Szyc, Maria Peszek - Yolą, a Maciej Maleńczuk - ... prostytutką Lilką. W role dresiarzy Stefana i Zenka wcielili się raper Sokół i Michał Koterski, Politykiem (niezwykle podobnym do realnego, choć trochę już zapomnianego polityka) jest Leszek Teleszyński. Zapewne wszyscy świetnie się bawili w studiu, bo efekt, wnosząc z opublikowanych przed premierą fragmentów, jest rewelacyjny.

Będzie sukces?

Recenzje, które zaczęły ukazywać się jeszcze przed wejściem filmu na ekrany, są prawie bez wyjątku pozytywne. Krytycy upatrują w "Jeżu Jerzym" pierwszy pełnometrażowy sukces polskiej animacji dla dorosłych. Jeśli tak się stanie, zapewni postaci i jej twórcom status pionierów tego gatunku w Polsce. Bardzo dobrze by się stało, chociaż w przypadku "Włatcóf Móch" kinowy debiut był początkiem końca wielkiej kreskówkowej legendy. Oby tym razem stało się inaczej!
Tomasz Rozwadowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki