Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Balet: "Kopciuszek" w Operze Bałtyckiej w Gdańsku (RECENZJA)

Jarosław Zalesiński
Współczesny Kopciuszek (Franciszka Kierc) i książę (Michał Łabuś)
Współczesny Kopciuszek (Franciszka Kierc) i książę (Michał Łabuś) Sebastian Ćwikła/Opera Bałtycka
Bajka o Kopciuszku to historia tak sentymentalna, że przerabiając ją na spektakl czy film, łatwo wpaść w ckliwość rodem z animowanych disnejowskich filmów. Można się tej bajkowości Kopciuszka wystraszyć i na wszelki wypadek opowiedzieć niby tę samą, a tak naprawdę inną historię. Tak właśnie zrobił choreograf Eugenio Scigliano, odpowiedzialny za baletową premierę "Kopciuszka" Prokofiewa w Operze Bałtyckiej.

Kopciuszek jest w tej wersji proletariuszką, zatrudnioną w jakiejś fabryce, macocha właścicielką tejże fabryki, a książę jest młodym, świetnie prezentującym się (udana rola Michała Łabusia) członkiem towarzyskiej śmietanki.

Nie można odmówić twórcom przedstawienia konsekwencji w tej przeróbce bajki na opowieść z prawdziwego świata. Toczki na głowach dam i ich balowe suknie są w klimacie lat 30., kolory kostiumów i scenografii ładnie się harmonizują, zostaje też w pamięci prosta i sugestywna scenografia Carla Cerriego, w której wielkie kieratowe koło, zawieszone w tle, więcej mówi o wyzyskiwaniu Kopciuszka niż taneczne sceny.

Czytaj również: Gdańsk: Po premierze "Madame Curie" w Operze Bałtyckiej (RECENZJA)

Przedstawienie na wiele sposobów cieszy oczy. Nie tylko scenograficzną oprawą, także bogatą, dynamiczną choreografią, w której widać stałe postępy zespołu Bałtyckiego Teatru Tańca. Widowisko cieszy oczy, ale czy przy tym budzi emocje?

Kiedy zakochany Kopciuszek (Franciszka Kierc) nazajutrz po balu powtarza jeszcze kroki tańca z sali balowej, może wzruszyć swoją pierwszą dziewczęcą miłością. Narysowane mocną kreską, niemal groteskowe złe siostry (Agnieszka Wojciechowska i Natalia Madejczyk), mogą śmieszyć albo złościć. Ale podobnych momentów, budzących żywsze reakcje u widzów, jest w gdańskim "Kopciuszku" za mało.

Zwłaszcza gdy się pamięta, z myślą o kim wprowadza się takie przedstawienia na afisz w przedświątecznym czasie - to naturalnie ci, którzy w przyszłości będą pracować na nasze emerytury.

Godny pochwały jest oczywiście pomysł, aby stare bajki opowiadać małoletnim widzom na nowo. Do dziś pamiętam, jak trzy lata temu Hans Henning Paar w tej samej Operze Bałtyckiej świetnie wystawił "Dziadka do orzechów" Czajkowskiego na współczesną modłę.

Nie jest jednak dobrze, jeśli przy tej okazji gubi się emocje zawarte w pierwowzorze. Obawiam się, że do dzieciaków ten proletariacki "Kopciuszek", przerobiony na mały społeczny dramat, w większości przypadków nie przemówi.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki