Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awaria w rafinerii poważniejsza niż sądzono? Wyjaśnią tą specjalne komisje [ZDJĘCIA CZYTELNIKÓW]

Mateusz Dobrzyniewski
W sobotę zaniepokojeni mieszkańcy Gdańska obserwowali pożar na terenie rafinerii Lotosu w Gdańsku. Prace w zakładzie zostały w pełni wznowione po trzech dniach. Zarówno LOTOS, jak i Polskie Sieci Elektroenergetyczne powołały specjalne komisje w celu ustalenia przyczyn awarii.

Wszystko zaczęło się w sobotę, około godziny 16, kiedy doszło do eksplozji przekładnika napięciowego należącego do Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Całe zdarzenie poprzedziły problemy z zasilaniem zakładu.

Zaniepokojeni obserwatorzy mogą zgłaszać podobne problemy Wojewódzkiemu Inspektoratowi Ochrony Środowiska. Ten stale współpracuje ze służbami rafinerii. Tym razem o zdarzeniu nie poinformowała jednak osoba z zewnątrz…

- Rzeczywiście, w tę sobotę między 17 a 19 problem unoszącego się dymu został nam zgłoszony przez samą rafinerię – mówi Barbara Gdaniec-Rohde, rzecznik Inspektoratu Ochrony Środowiska w Gdańsku. – Na bieżąco monitorowaliśmy przebieg awarii, sytuacja została opanowana.

Zdaniem Straży Pożarnej i pracowników rafinerii, nie było zagrożenia dla środowiska naturalnego. Zaistniała sytuacja (zapalenie skoszonej trawy) nie mogła spowodować zagrożenia dla życia mieszkańców, ponieważ ogień nie miał możliwości rozprzestrzeniania się. Część prac została wznowiona po kilku godzinach, ale rafineria zaczęła działać w pełni sprawnie po trzech dniach.

Unoszący się w powietrzu czarny dym był związany ze spadkiem ciśnienia pary, co zmieniło jego barwę. Zazwyczaj ma on kolor biały. Nie bez znaczenia okazała się również awaria i zanik zasilania procesu technologicznego.

Pierwszy pożar wybuchł na skutek awarii urządzenia przy Tamie Pędzichowskiej. Zbiornik się przegrzał, a w wyniku podwyższonej temperatury wylał się z niego olej, który się zapalił. Później ogień pojawił się na łące, już poza terenem rafinerii.

- Mogę potwierdzić, że były dwa pożary, które zajęły powierzchnię 10 m2 trawy – precyzuje st. bryg. Jakub Zambrzycki, z-ca Komendanta Miejskiego PSP w Gdańsku. - Rozprzestrzenienie się jednego z nich na teren przedsiębiorstwa wymusiło dołączenie się do akcji gaśniczej zakładowych zastępów straży pożarnej.

- Sytuacja została zgaszona w zarodku – przyznaje Robert Stępniak z biura prasowego firmy LOTOS. – Nie zostały przekroczone żadne normy bezpieczeństwa.

Początkowo Biuro Prasowe firmy LOTOS utrzymywało jednak, że wszystko tylko groźnie wyglądało. Argumentowali, że w przypadku awarii bądź braku prądu nadwyżka węglowodorów musi zostać w taki właśnie a nie inny sposób wydalona. Takie działanie ma się spowodować paradoksalnie wzrost bezpieczeństwa.

Powołano dwie różne komisje, których współpraca jest nieunikniona. Komisja Lotosu ma obradować formalnie do końca sierpnia. Jednym z ich pierwszych wniosków była decyzja o wymianie głowicy pochodni. Jak zaznacza jednak Robert Stępniak, nic nie jest pewne i wciąż pozostaje to kwestia do ustalenia. Eksperci mają zbadać przebieg zdarzenia od momentu zaniku napięcia. Z kolei komisja PSE musi określić przyczynę eksplozji, ponieważ to właśnie ona poprzedziła pożar i awarię zasilania.

Funkcję zabezpieczenia przed podobnymi sytuacjami w przyszłości mają pełnić automatyczne systemy blokad. System generatorów umożliwia sprawne i bezpieczne zatrzymywanie instalacji. Kluczowe mają być także wdrożenie procedur bezpieczeństwa i wyszkolenie pracowników.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki