Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Autosalon: Opel GT: tylko latanie jest przyjemniejsze

Marek Ponikowski
Planowano produkcję tylko dwudziestu tysięcy aut rocznie, co wykluczało ich wytwarzanie w którejś z dużych fabryk Opla. Znalazł się więc zewnętrzny wykonawca - francuska firma Brissonier & Lotz, znana głównie… z produkcji taboru kolejowego

Gdy w czasach gomułkowskich uczyłem się w liceum imienia króla Władysława IV na warszawskiej Pradze, jednym z moich kolegów był Mirek, pucułowaty grubasek, pogodny i życzliwy dla wszystkich, chyba przez to niezbyt lubiany w agresywnej społeczności trzydziestu paru nastolatków („Władek” był wówczas, w nawiązaniu do przedwojennej tradycji, szkołą męską). Mirek zyskiwał szansę zabłyśnięcia w karnawale, gdy w auli organizowano zabawę taneczną dla starszych klas. Miał prawo jazdy, a przy takich okazjach jego ojciec, właściciel garbarni na Pelcowiźnie, pożyczał mu swoją Pobiedę. Zielenieliśmy z zazdrości, gdy podjeżdżał przed szkołę z zaproszoną na tańce koleżanką z liceum imienia Narcyzy Żmichowskiej, choć oczywiście wszyscy udawali, że nie widzą Mirka, dziewczyny, a przede wszystkim auta. Nauka szła mu marnie i jako jedyny z całej klasy oblał maturę. Parę lat później spotkałem go na ulicy. Elegancko ubrany wysiadał ze sportowego Opla GT. By zrobić dziś porównywalne wrażenie, musiałby zajechać którymś z droższych modeli Ferrari…

Opel nie słynął nigdy, a już na pewno po roku 1929, gdy stał się częścią koncernu General Motors, z samochodów o sportowym charakterze, choć pod koniec lat 30. Ople Olympia i Kadett uchodziły m.in. w Polsce za niezłe auta rajdowe. Wprowadzona do oferty równo pół wieku temu wersja Rallye Opla Kadetta B była pierwszym w ofercie firmy z Rüsselsheim samochodem sportowym, raczej zresztą tylko z nazwy, bo sportowość ograniczała się do czarnych pasków na dwudrzwiowym nadwoziu, matowo czarnej maski silnika i dodatkowych reflektorów halogenowych oraz… małej konsolki z przełącznikami na tablicy przyrządów i czarnej plastikowej tapicerki. Kadetta Rallye napędzał ten sam co inne odmiany silnik o pojemności 1.1 litra i mocy 55 KM, do którego dołączył w dwa lata później silnik 1.9 l o mocy 90 lub 105 KM.

W tym samym 1965 roku w salonach samochodowych w Paryżu i Frankfurcie Opel pokazał efektowne studium nadwoziowe GT Experimental: małe sportowe auto o dynamicznej linii nadwozia nazywanej w Ameryce Coke-Bottle-Shape, z długą i płaską częścią przednią, krótkim, ostro uciętym tyłem i mocno zaakcentowanymi nadkolami. Wtajemniczeni wiedzieli, że pod maską krył się zupełnie zwyczajny silnik 1.1 l z Kadetta. Z tego samego auta pochodziła skrzynia biegów i tylna, napędzana oś. Samochód oglądano i podziwiano, ale o produkcji nie było wówczas mowy.

Gdy ruszyła jesienią 1968 roku i gdy pierwsze Ople GT trafiły do USA, nowe auto z miejsca otrzymało przydomek Baby Corvette, bo Amerykanie uznali je za niezbyt poważną wariację na temat Chevroleta Corvette C3, który znalazł się w ofercie podstawowej marki General Motors rok wcześniej. Genealogia sportowego Opla jest chyba bardziej skomplikowana, bo choć kształty nadwozia GT i Corvette są podobne, to samochodowi z zachodnich Niemiec znacznie bliżej do Pontiaca Banshee, którego nadwozie i mechanizmy zaprojektował w roku 1964 sławny John De Lorean, który po odejściu z General Motors stworzył własną (znaną skądinąd z głośnej afery) markę samochodów sportowych. Szefostwo koncernu odrzuciło projekt De Loreana, ale nadwozie Banshee stało się inspiracją dla stylistów tworzących nadwozie Corvette oraz dla kogoś, kto zaprojektował Opla GT. O nazwisko w tym drugim przypadku trudno, bo jedne źródła mówią ogólnie o biurze stylistycznym GM pod kierunkiem Billa Mitchella, inne wskazują na Clare MacKichana pracującego w tym biurze, a jeszcze inne wymieniają głównego stylistę Opla, Erharda Schnella. Być może zresztą każdy z nich miał swój udział w projekcie, z którego wszyscy mogli być dumni, bo GT nie tylko dobrze wyglądał, ale też odznaczał się aerodynamiką na poziomie Porsche 911, a więc auta z o wiele wyższej półki.

Pod nadwoziem Opla GT kryły się - podobnie jak w przypadku prototypu z roku 1965 - mechanizmy zwykłego Kadetta B. Aby uzyskać korzystniejszy rozkład mas między przednią i tylną oś, silnik został przesunięty nieco do tyłu, co jednak nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Podczas testów wytykano samochodowi dość mocną podsterowność. Sześćdziesięciokonny silnik 1.1 l okazał się zbyt słaby jak na ambicje nabywców Opla GT i wkrótce zastąpiono go znacznie nowocześniejszą jednostką napędową Opla Rekorda o pojemności 1.9 litra i mocy 90 KM, z którą samochód rozpędzał się do 100 km/godz. w 11,5 sekundy i osiągał prędkość 185 km/godz. Oprócz skrzyni o czterech biegach wprowadzono do oferty trzybiegowy automat. Wspomaganie kierownicy nie należało do wyposażenia seryjnego.

Planowana produkcja Opli GT miała utrzymać się w granicach 20 tysięcy aut rocznie, co wykluczało ich wytwarzanie w którejś z dużych fabryk europejskiej filii General Motors. Opel znalazł więc zewnętrznego wykonawcę - francuską firmę Brissonier & Lotz, znaną głównie z produkcji taboru kolejowego, ale dysponującą już odpowiednim doświadczeniem w branży motoryzacyjnej: w zakładach w Creil pod Paryżem produkowano wcześniej, jeszcze w latach 50., małe odkryte auta z mechanizmami Renaulta 4 CV, a potem kabriolety Floride/Caravelle tej samej marki. Surowe nadwozia produkowano w firmie Chausson w Gennevilliers. U Brissoniera i Lotza - według wersji oficjalnej - lakierowano je i wyposażano, a następnie przewożono koleją do fabryki Opla w Bochum, gdzie następował montaż końcowy: do samochodu montowano zawieszenia łącznie z układem kierowniczym i hamulcowym oraz silnik ze skrzynią biegów, wałem napędowym i tylnym mostem. „Według wersji oficjalnej” - bo nietrudno znaleźć w internecie zdjęcia Opli stojących już na kołach w hali, w której widać napisy w języku francuskim. Mało prawdopodobne, by tego języka używano w Bochum… Kolejna zagadka.

Kontrakt z firmą Brissonier & Lotz zawarto na pięć lat i tyle trwała produkcja Opla GT. Powstały dokładnie 103 463 egzemplarze, spośród których 70 tysięcy wyeksportowano do USA, gdzie niemieckie auto sprzedawane było w salonach Buicka. Ciekawe, ilu nabywców podzielało opinię zawartą w sloganie reklamowym Opla GT: „Tylko latanie jest przyjemniejsze”?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki