Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Australian Open: Radwańską czeka trudna przeprawa. Janowiczowi został tylko debel

Krzysztof Kawa (AIP)
Aaron Favila
Agnieszka Radwańska gra w środę o godz. 9 polskiego czasu z Kanadyjką Eugenie Bouchard w drugiej rundzie Australian Open. I dla obu pań nie będzie to łatwy mecz.

Bouchard zajmuje 37. miejsce w rankingu WTA, lecz to pozycja nieadekwatna do jej umiejętności. Ubiegły rok był dla niej bardzo trudny, po bolesnym upadku w... szatni podczas wielkoszlemowego US Open narzekała na zawroty głowy i wycofała się z rywalizacji. Wróciła na kort, ale w Pekinie, w swoim ostatnim meczu w sezonie, skreczowała w pojedynku z Andreą Petković.

Długo nie wiedziała, czy w ogóle poleci do Australii. Sezon zaczęła tam, gdzie Radwańska, w Shenzhen, ale z o wiele gorszym skutkiem, przegrywając w ćwierćfinale z Timeą Babos. O wiele lepiej poszło jej po przylocie do Australii: w Hobart doszła aż do finału, pokonując pod drodze m.in. Camilę Giorgi i Dominikę Cibulkovą, a uległa dopiero Alize Cornet. W pierwszej rundzie Australian Open pokonała Aleksandrę Krunic 6:3, 6:4.

Grono potencjalnych bardzo groźnych rywalek Polki skurczyło się o Simonę Halep. Zajmująca pozycję numer 2 w rankingu Rumunka przegrała z chińską kwalifikantką Shuai Zhang 4:6, 3:6. Odpadła też Amerykanka Venus Williams, bo lepsza była Brytyjka węgierskiego pochodzenia Johanna Konta (6:4, 6:2).

Mają swoje sensacje kobiety, mają i mężczyźni. Hiszpan Rafael Nadal przegrał z rodakiem Fernando Verdasco po 4 godzinach i 41 minutach meczu pierwszej rundy. Niespodziewany wynik brzmi 6:7 (6), 6:4, 6:3, 6:7 (4), 2:6.

Na tym etapie turnieju Wielkiego Szlema Nadal do tej pory odpadł tylko raz, w 2013 roku na kortach Wimbledonu. W Melbourne zmierzył się ze swoim 32–letnim przyjacielem i partnerem deblowym, z którym przed siedmiu laty wygrał tu półfinał.

– W ostatnim secie poprawiłem serwis, zacząłem trafiać w kort po mocnych uderzeniach. Sam jestem tym zaskoczony – powiedział szczęśliwy Verdasco. – Fernando grał wtedy niesamowicie. Uderzał z pełną mocą i robił to bardzo precyzyjnie – stwierdził Nadal.

Zaledwie trzy sety rozegrał na antypodach Jerzy Janowicz. W pierwszej rundzie łodzianin przegrał z rozstawionym z numerem 10 Amerykaninem Johnem Isnerem 3:6, 6:7 (7), 3:6.

Janowicz miał pecha w losowaniu, bo po kilku tygodniach leczenia kontuzji rozpoczął sezon z zawodnikiem notowanym na 11. miejscu w rankingu ATP. Wprawdzie niektórzy eksperci prorokowali, że styl gry Insera, oparty na atomowym serwisie i mocnych returnach, a więc podobny do tego, jaki preferuje „Jerzyk”, jest w tej sytuacji korzystny, bo w meczu nie będzie wielu długich wymian, to jednak rzeczywistość okazała się brutalna.

– Udało mi się utrzymać nerwy na wodzy w bardzo ważnym tie-breaku drugiego seta. Kiedy już rozstrzygnąłem go na swoją korzyść, kolejna partia poszła łatwiej – skwitował Isner.

Łodzianin zostaje w Australii, gdyż czeka go jeszcze występ w deblu z Mariuszem Fyrstenbergiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki