Pewne obawy mieli kibice Atomu Trefla Sopot przed piątkowym meczem w Mielcu z tamtejszą Stalą. Siatkarki z Podkarpacia jeszcze przed świętami napsuły dużo krwi naszym zawodniczkom. Wszyscy pamiętali też o porażce w Mielcu 2:3 w sezonie zasadniczym. Mimo to szkoleniowiec gospodyń był ostrożny w przedmeczowych wypowiedziach.
- To prawda, że zdarzyło nam się już wygrać z drużyną z Sopotu - mówił przed kamerami Adam Grabowski, trener mieleckiej Stali. - Nie chciałbym jednak składać żadnych deklaracji. Zauważyłem, że wielu tak robi, a później, w trakcie meczu, zupełnie inaczej to wygląda. Oczekuję zaciętego meczu, a wynik przyjdzie sam.
Dobrze, że trener Stali deklaracji nie składał, ale nos go ewidentnie zawiódł. Atomówki miały problemy tylko w jednej partii. W pozostałych, nawet mimo początkowych kłopotów, potrafiły zachować zimną krew w decydujących momentach.
Już inauguracyjna odsłona pokazała, że faworyt jest jeden. Atomówki grały skoncentrowane. Jeśli nawet traciły przewagę, to wynikało to z tego, że bardzo chciały ten mecz wygrać szybko. Próbowały trudnej, technicznej zagrywki. Często jednak nie trafiały w pole lub piłka grzęzła w siatce.
Radziły sobie przy tym dobrze w przyjęciu. Grały w swoim rytmie i to trener Adam Grabowski musiał szybko wziąć dwie przerwy, aby jeszcze raz zmobilizować swoje zawodniczki.
Z dobrej strony pokazała się Olga Fatiejewa. Rosjanka zdobywała punkty atakiem jak natchniona. Zakończyła zresztą tę partię, którą Atomówki wygrały do 18.
W drugim secie nie było już tak wesoło dla sopocianek. Po ataku Magdaleny Sadowskiej przegrywały na początku 2:5. To jednak zawodniczki Alessandro Chiappiniego schodziły na pierwszą przerwę techniczną uśmiechnięte. Prowadziły 8:5 i wydawało się, że powtórzy się sytuacja z pierwszej partii. Schemat postarała się przełamać Agata Wilk. Rezerwowa Stali, mierząca 171 cm wzrostu (sic!) grała bez kompleksów i co rusz obijała blok sopocianek. A nasze zawodniczki nie mogły znaleźć na nią sposobu.
Drugą partię Atomówki przegrały i źle zaczęły następną. Sprawy w swoje ręce postanowił wziąć trener.
- Uwaga - krzyczał, mobilizując podopieczne, Chiappini. - Zmieńcie wyraz twarzy. Macie zacząć grać.
To poskutkowało. Żółto-czarne zaczęły zdobywać punkty blokiem. W trzeciej partii uzbierały w ten sposób aż 7 punktów.
W czwartej odsłonie piątkowego meczu Atomówki próbowała nękać Anita Kwiatkowska. Sopociankom jednak tak spieszyło się do domów, że nie pozwoliły sobie na niepotrzebne nerwy. Neriman Ozsoy zaczęła wspierać w ataku Fatiejewą i tego duetu nie mogły już powstrzymać mielczanki. Fatiejewa została zresztą okrzyknięta najlepszą siatkarką spotkania.
- Naprawdę przyłożyłyśmy się do tego meczu - przyznała później Paulina Maj, libero Atomu Trefla. - Sprężyłyśmy się, żeby wygrać już w pierwszym meczu. Cieszymy się z tego, że jesteśmy w półfinale. Sala w Mielcu jest specyficzna i gra się w niej bardzo ciężko. Teraz pozostaje nam poprawić kilka niuansów w grze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Światowej sławy muzyk oskarżany o antysemityzm. Kpił też z "polskiej wieśniaczki"
- Nowe ustalenia ws. eksplozji rakiety w Przewodowie. Biegli nie mają wątpliwości
- Jedna z największych zagadek wszechświata doczeka się rozwiązania? Jest nowy trop
- QUIZ. Najważniejsze daty z historii Polski. Zobacz, czy je pamiętasz