Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Atom Trefl Sopot zaskoczył gwiazdy Vakifbanku Stambuł

Rafał Rusiecki
Karolina Misztal
- To nie tak, że zostałyśmy zaskoczone, bo w Ergo Arenie spodziewałyśmy się wszystkiego. Minęło po prostu bardzo dużo czasu, od kiedy grałyśmy w meczu o tak wysoką stawkę. Przygotowywałyśmy się pod tym kątem. Wiedziałyśmy, że drużyna z Sopotu u siebie prezentuje się dobrze, że walczy i ma kilka dobrych zawodniczek - mówiła po środowej batalii w Lidze Mistrzyń Christiane Fürst, mierząca 193 cm wzrostu środkowa VakifBanku Stambuł.

Atomówki w konfrontacji z turecką drużyną wielu skazywało na porażkę. Zapewne słusznie, bo potencjał naszpikowanego gwiazdami zespołu Giovanniego Guidettiego jest przytłaczający. Wystarczyło w środę w Ergo Arenie porównać warunki fizyczne obu ekip. Rosłe Turczynki wsparte kilkoma zagranicznymi zawodniczkami (w tym znakomitą Małgorzatą Glinką-Mogentale) mogły atakować na dużych wysokościach nad siatką.

Mimo tych wyraźnych dysproporcji, mistrzynie Polski podjęły rękawicę i napsuły krwi faworytkom. Przez moment wydawało się nawet, że "ściany będą pomagać" sopociankom. W końcówce pierwszego seta atomówkom sprzyjało szczęście. A dokładnie Klaudii Kaczorowskiej, która punktowała trzy razy z rzędu i nasze siatkarki mogły cieszyć się z wygranej partii.

Turczynki wzięły się później do pracy. Co prawda zdarzały im się jeszcze wpadki. Czasami denerwowały się za mocno (żółta kartka za kwestionowanie decyzji sędziego dla libero Gizem Guresen), ale postawiły kropkę nad i. Wygrały 3:1.

- Patrząc na statystyki, to niewiele odstawaliśmy od zespołu tureckiego - przyznał po meczu Adam Grabowski, trener Atomu Trefla. - Zadecydowały nasze błędy własne: zepsute zagrywki, wyrzucone w aut ataki. Jest nad czym pracować. Błędy własne określają jakość gry.

A skąd te problemy z przebiciem piłki przy zagrywce?

- Jeśli nie jest się faworytem, to trzeba podejmować ryzyko w polu zagrywki - tłumaczy trener Grabowski.

- Ameryki w ten sposób nie odkryliśmy. Jeśli ktoś chce zagrać lekką piłkę, to równie dobrze od razu można takim rywalkom przypisać punkt.

Na duże słowa pochwały po pierwszym meczu 1/12 finału Ligi Mistrzyń zasługują z pewnością Mariola Zenik (sopocka libero podbiła wiele trudnych piłek) oraz Rachel Rourke (najbardziej aktywna w ataku). Trener VakifBanku Giovanni Guidetti do tego grona zaliczył po meczu jeszcze jedną zawodniczkę.

- Sopot to dobra drużyna - zaznaczył włoski szkoleniowiec wicemistrzyń Turcji. - Rywalki mają dobrą rozgrywającą [Izabela Bełcik - przyp. aut.] i jeśli da się jej wykazać, to w rewanżu możemy mieć problemy.

Rewanżowy mecz, który wydaje się być formalnością dla VakifBanku, w czwartek, 24 stycznia.

- Wiemy, że Sopot nie ma nic do stracenia - dodaje Christiane Fürst. - Musimy się temu przeciwstawić i spróbować wszystkiego, aby wygrać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki