Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Asyż w Gdańsku. Ojciec Roman Zioła: Potrzebujemy walki o prawdę

Redakcja
27 października odbędzie się spotkanie wyznawców różnych religii "Asyż w Gdańsku". Z tej okazji z ojcem Romanem Ziołą, dyrektorem Domu Pojednania i Spotkań im. św. Maksymiliana M. Kolbego w Gdańsku, o znaczeniu dialogu i pojednania rozmawia Marcin Dybuk

Ojcze, spotykamy się kilka dni po tragicznych wydarzeniach w Łodzi, gdzie mężczyzna w biurze poselskim PiS zabił człowieka, a drugiego ranił. Czy dziś można w ogóle mówić o pojednaniu?
Nie tylko sytuacja z Łodzi pokazuje, że musimy nie tylko mówić, ale także działać w tym kierunku. Codziennie w życiu wielu z nas dochodzi do sytuacji, które wymagają odwagi i potrzeby rozmawiania, bo między innymi tędy droga wiedzie do pojednania i wybaczenia, wypowiedzenia przeprosin czy chociażby zbliżenia się do drugiego, innego człowieka. Warto jednak dodać, że to, co się stało w Łodzi, pokazuje, jak wielki ból, nienawiść może pojawić się w sercu człowieka. I to jest moim zdaniem ważny problem, z którym trzeba coś zrobić. Oczywiście nawet takie skrajne uczucia nie usprawiedliwiają takich czynów.

Asyż w Gdańsku, czyli czas pojednania

Nie ma ojciec wrażenia, że w Polsce doszliśmy do ściany. Od dwóch lat w naszym kraju padło wiele gorzkich, bolesnych słów, które doprowadziły do sytuacji, w której człowiek potrafi tak nienawidzić, że zabija. Co my możemy z tym wszystkim zrobić?
Dużo zależy od nas samych, a nie tylko polityków. Zbyt prostym rozwiązaniem byłoby twierdzenie, że wszystkiemu winni są tylko politycy czy dziennikarze, którzy relacjonują takie czy inne słowa na pierwszych stronach gazet. To my, zwykli ludzie musimy rozmawiać, próbować zrozumieć innych, ich inność. Nikt nie ma patentu na jedyną słuszną prawdę. W naszym domu obecnie przebywa na międzynarodowym seminarium grupa z Turcji, Niemiec, Ukrainy i Polski, która pochyla się nad tematem "Wojna a religia". Młodzi ludzie podkreślają, że pada dużo pięknych słów, deklaracji, ale to za mało. Oni zadają pytania sobie i każdemu z nas z osobna: Co ja mogę zrobić każdego dnia, aby żyło się lepiej. Mówią o konkretnych działaniach.

Jakich?
Mówią dużo o szacunku dla inności. Wyznania wiary, pochodzenia, kraju czy nawet zwyczajów. Młodzi ludzie chcą poznawać innych, nie oceniać ich na podstawie jednej, dwóch wypowiedzi, które jak sami zauważają mogą być często wyrwane z kontekstu. Mówią, że aby zmienić świat, także polityki, trzeba najpierw zacząć od swojego środowiska. Dostrzegają, że coraz więcej ludzi ma odmienne poglądy, a potrafią żyć w pokoju, rozmawiać, współpracować i szanować siebie nawzajem. Odnoszą się do siebie z szacunkiem. Oprócz tego w co wierzymy, ważne jest także to, jakimi ludźmi jesteśmy dla drugiego człowieka. To zadaniem młodych jest recepta na budowanie prawdziwego pojednania i pokoju.

Takich deklaracji padało już wiele, także ze strony polityków. Jednak efektów nie ma. Jak ojciec myśli, dlaczego?
Podstawowym problemem jest chyba to, że ludzie coraz bardziej są nastawienie na siebie. Jesteśmy coraz większymi egoistami. Już nie tylko dbamy o swoje interesy, ale o nie walczymy. Często bezpardonowo, dążymy po trupach do celu, przez to nie zauważając innych ludzi wokół nas, niekiedy słabszych, którzy potrzebują pomocy. Ludzie nam przeszkadzają w uzyskaniu celu. A droga powinna być inna. Owszem, wysiłek powinniśmy włożyć, ale w to, aby poznać drugiego człowieka, a nie aby go zniszczyć, czasami na przykład zbyt pochopnymi opiniami, zasłyszanymi od drugiej osoby i niesprawdzonymi. Niestety, jesteśmy coraz bardziej bezkrytyczni i przyjmujemy to, co inni nam podają, także media i politycy, za jedyną słuszną prawdę.

Gdyby ojciec miał okazję powiedzieć kazanie do polskich polityków, to co by usłyszeli od ojca?
Gdybym jednak znalazł się w takiej sytuacji, to powiedziałbym, aby zdjęli maski i przestali udawać ludzi, którymi nie są. Potrzebujemy dziś przykładów ludzi prawdomównych, uczciwych. Tego chcą i potrzebują zwykli ludzie. Taką postawą przyciągał do siebie Jan Paweł II czy św. Franciszek. Potrzebna jest nam codzienna walka o prawdę i wiarygodność.

27 października 2010 roku odbędzie się "Asyż w Gdańsku". O co chodzi?
Dwadzieścia cztery lata temu Jan Paweł II zaprosił do Asyżu wyznawców różnych religii do modlitwy o pokój. Tamto spotkanie, w miejscu, gdzie święty Franciszek zarażał miłością, jednoczył, prowadził dialog, a nie dzielił, było bez precedensu. Pięć lat temu postanowiliśmy zorganizować takie spotkanie w Gdańsku. Wspólnie z braćmi Żydami i Muzułmanami modlimy się o pokój na świecie. Szukamy rzeczy, które nas łączą, a nie dzielą. Chodzi także o to, aby tego ducha pojednania przenosić do życia codziennego. Natomiast już dziś na murze kościoła św. Trójcy zawiśnie zwój papieru, na którym każdy z nas będzie mógł zostawić, zapisać intencję pojednania, przeprosiny lub prośbę o wybaczenie. Ustawiona zostanie także skrzynia, do której będzie można wrzucić kartkę z podobnymi prośbami. Od piątku od godziny 17 będziemy także czekali na ludzi w konfesjonale. Natomiast we wszystkich intencjach, które trafią do skrzyni lub na papier, będziemy się wspólnie modlić podczas wieczornych mszy odprawianych w naszym kościele do 27 października. Warto także dodać, że wszystkie intencje staną się kamieniem węgielnym, zostaną zakopane, pod budowę nowego Domu Pojednania i Spotkań na gdańskiej Wyspie Sobieszewskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki