Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Asseco Prokom Sopot - Armani Jeans Mediolan 88:83 (zdjęcia)

Paweł Durkiewicz
Koszykarze Asseco Prokomu Gdynia przedłużyli swoje szanse na awans do Top16 Euroligi. W środę wieczorem mistrzowie Polski odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo w tegorocznych rozgrywkach, ogrywając na własnym parkiecie włoskie Armani Jeans Mediolan 88:83.

Reprezentant Polski w europejskiej elicie w końcu zagrał na miarę swojego potencjału i wydaje się, że po słabym początku i porażkach w pierwszych dwóch kolejkach, nie wszystko jeszcze stracone.

Mecz rozpoczął się od kilku nieudanych zagrań z obu stron. Trener Tomas Pacesas ponownie zdecydował się na wystawienie w pierwszej piątce Piotra Szczotki zamiast Qyntela Woodsa. Pozbawieni swojej amerykańskiej gwiazdy Gdynianie nie potrafili przeprowadzić udanej akcji w ataku, a goście za sprawą dobrych zagrań Marijonasa Petraviciusa i Alexa Ackera objęli prowadzenie 0:6. Wobec tak słabego otwarcia trener Pacesas musiał szybko poprosić o przerwę. Pierwsze punkty dla Asseco rzutem zza linii 6.25 zdobył dopiero po 3,5 minutach David Logan i po chwili dzięki akcjom Adama Hrycaniuka i Ronnie'go Burrella udało się doprowadzić do remisu po 11. Gdy na boisku pojawił się wreszcie Woods, wydawało się, że gospodarze zaczną wreszcie pokazywać swoje atuty. Włosi szybko odzyskali jednak inicjatywę, a po "trójce" Mike'a Halla wygrali wysoko pierwszą kwartę 16:25.

Moment lepszej gry zespołu z Gdyni przypadł na początek drugiej odsłony. Skuteczna gra w ataku pozwoliła gospodarzom na objęcie pierwszego prowadzenia 27:26 po kolejnym trafieniu bardzo dobrze dysponowanego Logana. Przez kilka następnych minut wynik był bliski remisu. Wśród graczy z Trójmiasta wiele braw zebrał Hrycaniuk, który oprócz walki w obronie dużo dobrego wnosił do ofensywy mistrzów Polski. Dzięki coraz składniejszym akcjom "Hrycana" i jego kolegów, Asseco Prokom wygrał pierwszą połowę 43:39. Prowadzenie mogło być większe, gdyby nie zupełnie niepotrzebne przewinienie techniczne ławki gospodarzy. Tak czy owak, Gdynianie rozegrali najlepszą w tym sezonie kwartę, którą wygrali aż 27:14!

Po zmianie stron rezultat szybko wrócił w okolice remisu. W połowie trzeciej kwarty zdeterminowani gospodarze wykorzystali słabszy moment graczy Armaniego i wyszli na prowadzenie 54:49. Wtedy fatalnie zachował się Woods, który w jednym momencie popełnił dwa faule techniczne, co automatycznie oznaczało dla niego wykluczenie z gry. Amerykanin w głupi sposób osłabił swój zespół, jednak trzeba zauważyć, że tego wieczoru od początku zdecydowanie nie był sobą. Na całe szczęście jego koledzy nie dali się wyprowadzić z równowagi i po rzucie z dystansu Jana-Hendrika Jagli wygrywali przed ostatnią częścią spotkania 64:60. Było jasne, że ten mecz Asseco Prokom może wygrać wyłącznie grą zespołową.

I właśnie zespołowość była największym atutem Gdynian w czwartej kwarcie. Nie było na boisku Woodsa, świetnie grali za to wszyscy będący na parkiecie gracze w żółtych koszulkach. Imponowali zwłaszcza krytykowani ostatnio Pape Sow i Jagla. Na 6 minut przed końcem Prokom wygrywał 77:67 i sukces stał był już na wyciągnięcie ręki. Mimo desperackiej pogoni gości, twarda defensywa i żelazne nerwy Logana i Jagli pozwoliły gospodarzom "dowieźć" korzystny wynik do końcowej syreny.

Po tej wygranej sytuacja mistrzów Polski jest cały czas trudna, najważniejsze jednak, że Gdynianie wciąż liczą się w grze o awans o Top16. Już za tydzień do Gdyni przyjedzie mistrz Euroligi Panathinaikos Ateny, lecz kolejny szczególnie arcyważny mecz odbędzie się 25 listopada, kiedy koszykarze Tomasa Pacesasa zmierzą się na wyjeździe z drużyną Chimki Moskwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki