Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Asseco Prokom Gdynia w końcu zwycięskie!

Piotr Wiśniewski
fot. Przemek Świderski
Aby zachować choć cień szansy na awans do drugiej fazy Euroligi mistrzowie Polski musieli środowe spotkanie bezwzględnie wygrać i to najlepiej różnicą wyższą niż 6 punktów. I było blisko, aby straty odrobić, gdyż na sekundę przed końcem Asseco wygrywało 71:64, ale trójka Moni i skończyło się na wyniku 71:67. Jest to pierwsze zwycięstwo mistrzów Polski w Eurolidze.

Przed meczem odbyła się miła uroczystość. W Gdyni gościli uczestnicy dziecięcej Olimpiady Specjalnej, której patronem jest Euroliga. Kapitan gospodarzy Daniel Ewing z tej okazji przeczytał oświadczenie, spuentowane słusznym stwierdzeniem, iż koszykówka jest dla każdego. Potem jednak rozpoczęły się sportowe zmagania z udziałem Prokomu i Chimek. Dla gospodarzy był to pojedynek o tyle ważny, że w razie zwycięstwa mistrzowie Polski zachowaliby szansę awansu do kolejnej fazy.

Trener Pacesas nieco zaskoczył składem, gdyż na parkiecie pojawił Courtney Eldridge. W początkowej fazie meczu żadnej ze stron nie udało się wypracować większej przewagi. Dopiero w końcówce kwarty goście uciekli na sześć punktów. Gospodarze sprawiali wrażenie zagubionych. Grali na niskiej skuteczności, popełniali także proste błędy, czego przykładem jest strata piłki przez Bobby Browna. Taki obrót sprawy wyraźnie zdenerwował opiekuna mistrzów Polski, który poprosił o przerwę. Po niej Asseco zniwelowało straty i w 10 minucie był remis po 12.

Lepiej w drugą odsłonę weszli podopieczni trenera Pacesasa. Skuteczna akcja dwa plus jeden i gospodarze prowadzili 15:12. Po chwili na parkiecie w barwach Chimek pojawił się Thomas Kelati - reprezentant Polski. To jednak nie on grał pierwsze skrzypce, a gracze skrzydłowi obu ekip. Kolejno za trzy trafiali: Jagla, Videnov i Monya. Potem tym samym odpowiedział Giddens. Goście szybko jednak odrobili straty. W 16. minucie było 27:27. Na linii 6,75 szalał Monya i jego trzecia celna trójka dała prowadzenie gościom 36:32. Takim też wynikiem zakończyła się pierwsza połowa spotkania.

Wciąż żadna z drużyn nie była w stanie odskoczyć rywalowi, choć w pewnym momencie po trójce Langforda goście prowadzili 43:38. Skuteczne akcje Videnova i Hrycaniuka przywróciły jednak nadzieje na korzystny wynik gospodarzom. A że mecz oscylował w granicy remisu nierozstrzygnięty rezultat mieliśmy przed czwartą kwartą. - Mecz był bardzo wyrównany. Wynik mógł być zarówno w jedną, jak i drugą stronę - komentował trener gości Sergio Scariolo.

- O naszej porażce przesądziła czwarta kwarta. Prokom objął ośmiopunktowe prowadzenie, a my przekroczyliśmy limit fauli - dodał włoski opiekun Chimek, który nawiązał do sytuacji z 34. minuty. Efektowny wsad Browna dał prowadzenie mistrzom Polski 58:50. Po chwili goście wrócili z dalekiej podróży, ale niezwykle ważną trójką popisał się Filip Videnov. Chimki tej straty już nie odrobiły, a Prokom usilnie dążył do wypracowania zaliczki. W pierwszym meczu przegrał bowiem różnicą 6 punktów. Świetnie w końcówce spisywał się Varda i wydawało się, iż mistrzowie Polski dopną swego. Było 71:64, a do końcowej syreny pozostawały sekundy. 5,4,3,2...i wtedy piłkę na obwodzie otrzymał Monya i zdobył 67 punkt dla Rosjan...Gdynianie odnieśli pierwsze zwycięstwo, ale niedosyt pozostał. Trener Pacesas nie krył irytacji z tej ostatniej akcji meczu. - Znów te głupie błędy wszystko zniweczyły. Mieliśmy 7 punktów przewagi i zabrakło nam koncentracji. W koszykówce trzeba myśleć! - mówił Tomas Pacesas.

Po meczu powiedzieli:

Sergio Scariolo (trener Chimek Moskwa): Mam nadzieję, że w następnych meczach mój zespół nie zapomni o tym, iż czwarta kwarta jest najważniejsza. I nie zapomni o obronie. Ten mecz przegraliśmy właśnie w ostatniej partii meczu. Szybko popełniliśmy pięć fauli i gospodarze mogli punktować z rzutów wolnych. Prokom wygrał, gdyż pokazał większy charakter i determinację w najważniejszych momentach.

Tomas Pacesas (trener Asseco Prokomu): W końcu udało nam się odnieść pierwsze zwycięstwo w Eurolidze. Po meczu sędziowie dziwili się i pytali dlaczego mamy na koncie tylko jedną wygraną. Mnie też to dziwi. Trzeba jednak brać od życia to, co nam daje. Mogę utyskiwać, iż wykorzystaliśmy tylko 19 z 30 rzutów wolnych. Musimy nad tym elementem popracować. Zbyt dużo nas to kosztuje. Bardzo dobrze zagraliśmy w obronie. Mimo iż tego po mnie nie widać cieszy mnie ta wygrana. Mogliśmy wygrać to spotkanie 7 punktami, a tak...musimy walczyć w następnym meczu. Mamy młody, ambitny zespół, ale musimy mądrzej grać. Jeśli ktoś chce skakać i biegać to może uprawiać lekkoatletykę. W kolejnym meczu popełniamy dziecinne błędy. Poczuliśmy smak zwycięstwa i to nastraja nas pozytywnie. Teraz przed nami mecz z Żalgirisem, który również chcemy wygrać.
Asseco Prokom Gdynia - Chimki Moskwa 71:67 (12:12, 20:24,16:12, 23:19)

Asseco Prokom: Ratko Varda 14, Daniel Ewing 13, Filip Widenow 12, Bobby Brown 8, Courtney Eldridge 7, Jan Hendrik Hagla 6, J.R. Giddens 5, Adam Łapeta 2, Ronnie Burrell 2, Adam Hrycaniuk 2, Piotr Szczotka 0.

Chimki: Keith Langford 17, Sergey Monia 14, Kresimir Loncar 8, Raul Lopez 7, Benjamin Eze 7, Vilaty Fridzon 6, Aleksey Savrasenko 6, Thomas Kelati 2, Vadim Panin 0, Zoran Planinic 0.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki