Początek spotkania był wyrównany, na niecałe 4 minuty przed zakończeniem pierwszej kwarty Śląsk prowadził minimalnie, 9:7. Wtedy jednak w szeregi gdyńskich koszykarzy wkradła się kompletna niemoc. W końcówce pierwszej części gry pozwolili gościom rzucić 13 punktów, sami nie trafiając do kosza ani razu! W całej pierwszej kwarcie Asseco ledwie trzy razy celnie rzuciło z gry! Po 10 minutach Śląsk prowadził więc aż 22:7, a w drugiej kwarcie przewagę powiększył do 46:27 i z takim prowadzeniem zszedł na przerwę.
To, co gospodarze zaprezentowali w pierwszej połowie, da się określić jednym słowem: katastrofa. W ich szeregach punktowało ledwie trzech zawodników: Anthony Hickey, Piotr Szczotka i Filip Matczak, który jako jedyny w pierwszych 20 minutach popisał się asystą. Asseco nawet nie przypominało drużyny, wyglądało jak bezładna zbieranina przypadkowych graczy.
W trzeciej kwarcie gdynianie wreszcie się obudzili i ich gra zaczęła się lepiej układać, jednak wciąż pozwalali gościom na zdobywanie sporej ilości punktów i nadrobili zaledwie jedno „oczko”. Na nic więc zdały się wysiłki z ostatnich 10 minut, gdy podopieczni Tane Spaseva zdecydowanie dominowali na parkiecie i byli całkiem blisko wyrównania – straty z pierwszej kwarty okazały się nie do odrobienia.
Asseco Gdynia - WKS Śląsk Wrocław 79:89 (7:22, 20:24, 21:20, 31:23)
Asseco: Matczak 25, Hickey 24, Szczotka 14, Kowalczyk 7, Żołnierewicz 5, Parzeński 4, Kaplanović 0, Frasunkiewicz 0, Jankowski 0, Kołodziej 0.
Śląsk: Ikowlew 21, Kowalenko 18, Jarmakowicz 17, Han 13, Chanas 13, Jankowski 7, N. Kulon 0, Pruefer 0.
Follow https://twitter.com/baltyckisportDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?