Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Asseco Gdynia i Trefl Sopot na biegunach

Krzysztof Michalski
Przemyslaw Swiderski
Na początku sezonu 2015/16 Asseco Gdynia i Trefl Sopot znajdują się na biegunach klasyfikacji TBL. Gdynianie są rewelacją i liderem rozgrywek, żółto-czarni wciąż pozostają bez wygranej.

Dlaczego dwie trójmiejskie drużyny o podobnym potencjale znalazły się w zgoła odmiennej sytuacji?

Nowi trenerzy

Zarówno Trefl, jak i Asseco zatrudnili nowych szkoleniowców będących specjalistami od pracy z młodymi zawodnikami. Tane Spasev, macedoński coach Asseco, w Gdyni pojawił się już w 2014 roku jako szkoleniowiec drużyny U-20 i po roku pracy wywalczył wicemistrzostwo Polski. Po odejściu Davida Dedka władze klubu postanowiły powierzyć pierwszą drużynę właśnie Macedończykowi.

Przed sezonem wielu ekspertów zastanawiało się, jak ten utytułowany w kategoriach juniorskich trener poradzi sobie z drużyną seniorów i na ile uda mu się zastąpić Dedka, który przez ostatnie 2 lata osiągał z Asseco wyniki ponad stan. Jak na razie odpowiedź na te pytania brzmi: znakomicie. W grupach młodzieżowych Spasev zasłynął jako dobry psycholog, umiejętnie podchodzący do graczy będących u progu kariery. I opinię tę potwierdza w tym sezonie.

- Trener dużo mówi nam o wierze w siebie. Otwiera oczy na to, że presja jest codziennością i trzeba sobie z nią radzić - mówił niedawno w wywiadzie dla „Dziennika” Anthony Hickey. Macedończykowi pomaga fakt, że spędził już rok w klubie i poznał specyfikę Asseco, jak i polskiej koszykówki.

W innej sytuacji jest trener Trefla Zoran Martić. Dla Słoweńca to pierwszy sezon w polskim baskecie. Trefl, zarówno jako klub, jak i drużyna, jest w przebudowie. Odeszło kilku ważnych zawodników, w ich miejsce pojawili się inni i oczywiste jest, że potrzeba czasu na zgranie wszystkich elementów. O ten czas prosił od początku swojego pobytu w klubie Martić. Jego praca w Sopocie przypadła do gustu koszykarzom, zarówno tym młodszym, jak i bardziej doświadczonym.

- Trener dużo pomaga młodym, ale nawet ja, jako już doświadczony zawodnik, sporo się od nowego szkoleniowca uczę - mówił jeszcze przed rozpoczęciem sezonu kapitan drużyny Marcin Stefański. Gracze Trefla podkreślają także, że treningi u Słoweńca są bardzo ciężkie. I tutaj rodzi się pytanie: czy nie za ciężkie? Czy problemy zdrowotne sopockiej drużyny nie wynikają ze zbytniego „zajechania” koszykarzy? Bo oprócz poważnej kontuzji Atera Majoka z urazami zmagali się też ostatnio Stefański i Josip Bilinovac.

Młodzież

Przed sezonem w obydwu drużynach mówiono o zamiarze stawiania na młodych zawodników. I początek rozgrywek pokazuje, że nie były to tylko obietnice. Średnia wieku wszystkich koszykarzy Asseco, którzy zagrali w tym sezonie, wynosi 22,6 i plasuje gdynian na pierwszym miejscu wśród najmłodszych drużyn TBL. Drugą pozycję zajmuje Trefl ze średnią 24,5. Gdy jednak przyjrzymy się bliżej sytuacji młodzieży w Gdyni i Sopocie, znajdziemy zasadnicze różnice. Asseco już trzeci sezon trzyma się filozofii stawiania na młodych i przynosi to efekty.

Najlepszym przykładem jest 22-letni Filip Matczak, który w zespole „Beach Boys” jest właśnie od momentu rozpoczęcia odmładzania składu. W ciągu pierwszego roku przede wszystkim wchodził z ławki i nabierał doświadczenia. W poprzednich rozgrywkach był już podstawowym graczem, ale prezentował się średnio, zdobywając 8,9 pkt na mecz. Natomiast na początku bieżącego sezonu wystrzelił z formą, jest jak na razie najskuteczniejszym strzelcem Asseco ze średnią 15,3 na spotkanie.

Podobnie ma się sprawa z dwa lata młodszym Przemysławem Żołnierewiczem. Dwa poprzednie sezony spędził jako rezerwowy, dostawał minuty i ogrywał się w lidze, a teraz wygryzł ze składu kapitana Piotra Szczotkę i wraz z Matczakiem oraz Hickeyem tworzy trio najskuteczniejszych graczy gdynian. Warto zwrócić uwagę na to, że w żelaznej podstawowej piątce Asseco jest tylko jeden nowy zawodnik - Hickey. Stabilizacja składu i praca nad rozwojem młodych zawodników zbiera owoce.

W Treflu przestawienie zwrotnicy na młodzież nastąpiło dopiero w tym roku i wynika przede wszystkim z prób naprawy klubowych finansów. Sopocka młodzież nie pełni jednak na razie tak ważnej roli jak ta gdyńska. Jedynym zawodnikiem w wieku około 20 lat, który pojawił się w tym sezonie na parkiecie od pierwszych minut, był 19-letni Grzegorz Kulka. Dostąpił tego zaszczytu na inaugurację z Asseco, ale potem powędrował na ławkę. Wśród sopockich młodzieżowców mamy też Pawła Dzierżaka (20 lat), który dobrze zaprezentował się w meczu ze Śląskiem. Młodzi zawodnicy Trefla na razie mają się ogrywać i nabierać doświadczenia, które w przyszłości zaprocentuje w sposób, w jaki to się dzieje obecnie w Gdyni.

Amerykańscy reżyserzy

Do Gdyni i do Sopotu trafili dwaj rozgrywający zza oceanu, po których wiele oczekiwano. Asseco sprowadziło Anthony’ego Hickeya, który stanął przed piekielnie trudnym zadaniem - zastąpieniem odchodzącego do AZS Koszalin A.J. Waltona, ulubieńca gdyńskiej publiczności. Hickey z trudności tej misji wiele sobie jednak nie robił i z miejsca wszedł w buty lidera drużyny. A trzeba pamiętać, że dla niego to pierwszy sezon nie tylko w europejskiej, ale w ogóle seniorskiej koszykówce.

Tyreek Duren z Trefla statystycznie wygląda nawet lepiej niż Hickey. Z całej drużyny do niego można mieć chyba najmniejsze pretensje. Stara się spełniać swoje zadanie i ciągnąć grę sopocian. Nie otrzymuje jednak od reszty drużyny takiego wsparcia jak Hickey od swoich kolegów.

Podsumowanie

Asseco kapitalnie rozpoczęło sezon. Ze wszystkich stron sypią się na nich słowa pochwały i jak najbardziej na nie zasługują. Nie tylko wygrywają, ale też prezentują koszykówkę drużynową, momentami efektowną, a przy tym twardą w obronie. Pracują także nad swoimi słabościami.

- Skończyliśmy październik z bilansem 5-1, jesteśmy liderem ligi, prezentujemy siłę fizyczną i mentalną. Nie mogę nie być usatysfakcjonowany - podsumował początek ligi Spasev.

Sopocki klub jest w tej chwili na zakręcie. Po wielu zmianach w ostatnim czasie sytuacja w Treflu wydaje się nieco chaotyczna.

Martić ma kontrakt na trzy lata i czas, żeby uporządkować bałagan i zbudować mocną drużynę. Ze swoim doświadczeniem ma wszelkie cechy, by ten projekt mu się powiódł, ale ten sezon może być ciężki i stanowić okres przejściowy. Tuż przed startem sezonu kontuzji doznał Ater Majok, na którego w Sopocie bardzo liczyli. Oczywiście, Majok to nie LeBron James czy Stephen Curry, żeby samą obecnością na parkiecie o 180 stopni odmienił drużynę. Ale w minimalnie przegranych meczach jego obecność pod koszem mogła dać drużynie kilka punktów więcej. To mogłoby zmienić dzisiejszą sytuację Trefla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki