Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artur Dziambor: Politycy się teraz rozzuchwalili i myślą, że lud jakoś przełknie podwyżki ich pensji

Ryszarda Wojciechowska
Ryszarda Wojciechowska
Karolina Misztal
Kiedy społeczeństwo próbuje się jakoś "wylizać" po lockdownie, władza sobie podwyższa pensje. To jak splunięcie społeczeństwu w twarz - mówi poseł Artur Dziambor z Konfederacji, który zagłosował przeciw podwyżkom.

Polacy są wstrząśnięci tym, jak posłowie w ekspresowym tempie, miażdżącą większością głosów zdecydowali o wysokich podwyżkach wynagrodzeń dla siebie, rządu i prezydenta. Jest jakieś rozsądne wytłumaczenie?

Chce pani, żebym stał się adwokatem Prawa i Sprawiedliwości? Nie wejdę w tę rolę.

Wiem, że Konfederacja zagłosowała przeciw podwyżkom. Ale to jest trochę tak, że zjedliście ciasto i macie ciastko, czyli mimo sprzeciwu, podwyżki was też obejmą.

W wielu ustawach głosujemy przeciw, ale korzystamy z uchwalonego prawa.

Dlaczego Konfederacja wyłamała się z tej ponadpartyjnej "zmowy nad kasą"?

Nie głosowaliśmy za podwyższeniem wynagrodzeń z kilku powodów. Między innymi dlatego, że czas dla takich podwyżek jest bardzo zły. Po lockdownie wiele osób straciło pracę, wielu przedsiębiorców musiało zamknąć swoje firmy.

Jeszcze więcej pracowników zostało postawionych przez pracodawców pod ścianą, że albo godzą się na mniejsze o kilkadziesiąt procent zarobki do końca roku, albo zostaną zwolnieni.

I w momencie, kiedy społeczeństwo próbuje się jakoś "wylizać" po tym lockdownie, to władza sobie podwyższa pensje. To jak splunięcie społeczeństwu w twarz.

Zwłaszcza, że Jarosław Kaczyński mówił jeszcze niedawno, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy tylko dla idei...

Sprawa pensji posłów nie jest jednak tak oczywista. Przypomnę, że wysokość wynagrodzeń parlamentarzystów została ustalona w 1997 roku. I przez 23 lata były one na tym samym poziomie. A jeszcze dwa lata temu obniżono je o 2 tysiące złotych, ponieważ Jarosław Kaczyński wkurzył się na Platformę Obywatelską po tym, jak poseł Brejza odkrył, że ministrowie PiS dorabiają sobie do pensji bardzo wysokimi premiami.

A premier Szydło mówiła, że im się te premie po prostu należały...

Zawód polityka jest jedynym zawodem w Polsce, w którym każdego roku zarabia się mniej.

Nie wiem, czy elektorat by się z panem zgodził. I uronił nad tą tezą łzę.

Ale tak jest. W 1997 roku ustalono pensję posła na poziomie ośmiu średnich krajowych. I wtedy były to ogromne pieniądze w porównaniu z zarobkami innych grup społecznych. Ale potem kwotowo te pensje zamrożono. I teraz, przed podwyżką jest to półtora średniej krajowej.

Czyli gdyby czas dla gospodarki był lepszy, to Konfederacja zagłosowałaby za podwyżkami?

Odpowiem inaczej. To co nas najbardziej bulwersuje w tej ustawie, to olbrzymia podwyżka subwencji dla partii politycznych.

Od początku swojej politycznej kariery konsekwentnie powtarzam, że subwencje należałoby zlikwidować i przejść na system, w którym obywatele z własnej, nieprzymuszonej woli sami finansują swoje ulubione partie.

Tak jak w przypadku podatku dochodowego, w którym jeden procent mogą przekazać na działalność charytatywną np. WOŚP czy Ciapkowa. A w tym momencie jest tak, że partia Razem, z którą się w żadnym punkcie nie zgadzam, dostaje pieniądze z podatków, które płacę. To skandaliczny system.

Przy okazji tych podwyżek uchwalono również pensję dla pierwszej damy w wysokości 18 tysięcy złotych brutto. Z tym się pan zgadza?

Uważam, że pierwsza dama powinna otrzymywać pensję, bo nie możemy uprawiać politycznego dziadostwa. Ale nie tak wysoką. Kwota zaproponowana przez PiS jest wzięta z sufitu. Dlaczego pierwsza dama ma zarabiać więcej, niż premier? Moim zdaniem, jej pensja w Pałacu Prezydenckim nie powinna być wyższa od tej jaką otrzymywała w poprzednim miejscu pracy. To byłoby uczciwe rozwiązanie. Zwłaszcza, że w czasie prezydentury męża jej życie jest "sponsorowane" przez społeczeństwo, a ona sama jest ubierana, karmiona i wożona bezpłatnie.

Myśli pan, że te podwyżki będą miały jakiś konkretny wpływ na elektorat?

Oczywiście i to nie tylko na elektorat PiS ale też opozycji.

To jak zrozumieć zachowanie PiS, które wyszło z tym projektem?

Rozumiem to tak, że posłowie są zwyczajnie "wygłodniali".

Ale nie mają instynktu zachowawczego? Nie wiedzą, że to ludzi rozdrażni?

Przez dwadzieścia lat posłowie bali się rewaloryzować pensje, bo w tabloidzie napiszą o tym, że są pazerni, a nic nie robią. Należałoby się poważnie zastanowić nad tym, dlaczego tak się dzieje, że obywatele uważają, iż politycy nic nie robią? To oczywiście w pewnym sensie "zasługa" świata medialnego, w którym wszystko i na każdy sposób można skomentować, a politycy im w tym pomagają, bo nie zapisują się najlepszymi kartami.

Nic dziwnego, że obywatele potem myślą, że podwyżki się posłom nie należą. A jeśli jeszcze podwyższa się wynagrodzenia tak skokowo jak teraz, o ponad 50 procent w przypadku posłów, to się nie może podobać.

Teraz politycy się nie boją?

Teraz się rozzuchwalili. Partia rządząca ma 45 procent poparcia, a jeśli jeszcze do nich przyłącza się największa partia opozycyjna, to myślą, że lud jakoś to przełknie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki