Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Armia Kukiza mobilizuje się. Chce rozbetonować politykę

Łukasz Kłos
Paweł Kukiz zapewnia, że żadnej partii nie chce tworzyć. Marzy mu się wspólny front różnych organizacji i inicjatyw społecznych
Paweł Kukiz zapewnia, że żadnej partii nie chce tworzyć. Marzy mu się wspólny front różnych organizacji i inicjatyw społecznych Karolina Misztal
Pierwsze zgrupowanie Armii Kukiza zebrało się w Cechu Rzemiosł i Przedsiębiorczości w Gdyni. Cel spotkania: techniczno-ideologiczny. W tej samej sali, w której jeszcze miesiąc temu kandydat na prezydenta Grzegorz Braun mówił o szkole, Kościele i strzelnicy, w poniedziałek omawiano taktykę rozbetonowania polskiej sceny politycznej, wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW), wysadzenia systemu i wymiany twarzy od lat tych samych, migających w szkiełkach telewizorów.

O uczestnikach - politycznych sympatykach rockmana - niektórzy mówią: sfrustrowani, nieudacznicy. Oni wolą określać się: zawiedzeni, zniszczeni przez system. Sami siebie okrzyknęli "Armią Kukiza". Jednym tchem mówią o "pozytywnych zmianach" i "jednomandatowych okręgach wyborczych".

Wśród 150 zebranych, którzy odpowiedzieli na wezwanie i przyszli w poniedziałek do siedziby cechu, znaleźli się drobni przedsiębiorcy, etatowcy, ale też byli emigranci z dłuższymi bądź krótszymi epizodami pracy za zachodnią granicą. Przeważały twarze mężczyzn w wieku czterdziestu, pięćdziesięciu lat. Kobiet, przeważnie młodszych, było niewiele. Dwudziestolatków - tych mitycznych "młodych", którzy mieli wynieść Pawła Kukiza na trzecią pozycję w pierwszej turze wyborów prezydenckich - można było zliczyć na jednej dłoni. Później dwójka studentów skomentuje na korytarzu, że znajomi zostali pewnie przy komputerze (sami nie wypowiedzą się jednak szerzej, bo "kształtują jeszcze swój światopogląd", a poza tym spieszą się na spotkanie).
- W naszych szeregach są ludzie, którzy 20 lat walą głową w urzędniczy mur. Niektórzy, jak nasza koleżanka Krystyna z Kartuz, nie wytrzymują i odbierają sobie życie. Musimy obalić to, co nas niszczy! - mówił do mikrofonu jeden z występujących w trakcie wiecu.

Armia Kukiza właśnie rozpoczęła swój marsz. Termin pierwszej bitwy został już wyznaczony.

Kukiz to nasza szansa. Może nie szansa dziejowa, ale z pewnością "na-dziejowa". O ile się nie sk...i, nie pójdzie w konfitury i władzę, to ma szansę rozwalić ten zamknięty system! - mówi Krzysztof, gdynianin, lat 40 z okładem, w drodze na spotkanie Armii Kukiza w gdyńskim Cechu Rzemiosł i Przedsiębiorczości. Zgromadzenie, jak zapewniali organizatorzy, jest całkowicie oddolne i spontaniczne. Skrzykiwanie odbyło się w "drugim obiegu", za pośrednictwem internetu, w tym portali społecznościowych.

Otwarte ramiona wokalisty

Rolę prowadzącego wiec odegrał Leszek Kilichowski, zaangażowany wcześniej w kampanię prezydencką Pawła Kukiza. Zebranym w sali tłumaczył: - Na początku było nas kilkunastu. Skrycie nie wierzyłem, że Paweł zdobędzie w pierwszej turze coś więcej niż 3-4 procent głosów. Razem zastanawialiśmy się, czy wynajęte przez nas sale będą choć w połowie zajęte. Szybko się jednak okazało, że ci, którzy usłyszeli Pawła na własne uszy, przyciągnęli następnych, a ci z kolei następnych. I zrobiły się tłumy.
W poniedziałek te tłumy urzeczywistniły się w liczbie około 150 uczestników. Sala gdyńskiego cechu była pełna.
- Liczyliśmy przede wszystkim na młodych ludzi. Teraz, patrząc na was, widzę głównie twarze o dwie, trzy dekady starsze. Wniosek jest jeden: młodzi już wyjechali! Trzeba teraz zrobić wszystko, żeby wrócili - mówił do zgromadzonych Łukasz Gojke.
Gojke jest współzałożycielem Niepokonanych 2012, ruchu, z którym Paweł Kukiz już raz próbował nawiązać współpracę. To było przed trzema laty, gdy muzyk zaangażował się w inny ruch kontestatorski - Zmieleni.pl. Próby porozumienia okazały się bezskuteczne. Dziś Kukiz otwiera szeroko ramiona i przekonuje, że w jego formacji znajdzie się miejsce zarówno dla Zmielonych, Niepokonanych czy regionów Solidarności, jak też dla Kongresu Nowej Prawicy, Partii Libertariańskiej, Demokracji Bezpośredniej, a nawet dla "patriotycznej lewicy".

W sali gdyńskiego cechu Gojke mówił o potrzebie zakopania topora wojennego, o konieczności przygotowania się do referendum w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych oraz o sile Pawła Kukiza. Obok niego wystąpił m.in. także Artur Dziambor, jeden z liderów KNP.

Styropian, dźwigi i bilet do Anglii
- Dlaczego tu jestem? Bo chciałem zobaczyć ten ruch na własne oczy - tłumaczył na korytarzu siedziby cechu Adam z Gdyni Obłuża, 50-latek, wysoki, ze zniszczoną życiem twarzą. - Jakiegoś konkretnego programu tu nie widzę, te JOW-y mnie nie interesują, ale Kukiz ma siłę! Tu chodzi o Magdalenkę. O zerwanie z tym zwyrodniałym układem. Może on i jego ludzie w końcu wypieprzą z kraju komunistów, którzy zabezpieczyli się na państwowym majątku, a resztę oddali styropianowcom i nazywają to demokracją!
- Bez JOW-ów nic nie ruszy. Referendum we wrześniu: od tego wszystko się zacznie! - zapewniali zgodnie z kolei Jola i Grzegorz, małżeństwo 30-latków z gdyńskiej Dąbrowy. Ona drobna, ubrana na sportowo. On lekko przy kości, w skórze i dżinsach.
- Nadszedł czas, żeby poszerzyć polską scenę polityczną, wprowadzić nowe twarze. Czas, by pokazać, że ludzie mają różne zapatrywania, światopogląd, potrzeby. Inne niż te, o których słyszymy od partyjnych polityków - zapewniała 30-letnia Iza, dobrze skrojony żakiet, pełny makijaż.

Krzysztof, ten od konfitur i władzy, prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą. Gra i śpiewa na imprezach od 1990 roku. Prywatnie - zniszczony przez konflikt partnerki z byłym mężem, wysoko postawionym, emerytowanym funkcjonariuszem policji. Oficer emeryt zdemolował życie ukochanej dosłownie i w przenośni. Krzysztof próbował interweniować. Zgłaszał sprawy na policję i prokuraturę. Mówi, że jest zdruzgotany biernością sądów i prokuratury. Przekonuje, że jego rodzina padła ofiarą "układów" w wymiarze sprawiedliwości.

Adam prowadził własną firmę budowlaną. Padła, jak twierdzi, przez pazerność fiskusa. Rozłożył go podatek od dużego kontraktu. Urząd skarbowy miał zwlekać ze zwrotem, czego firma Adama już nie wytrzymała. Przed wiecem kukizowców kupił bilet do Anglii. Już ma nagraną robotę, będzie w hurtowni materiałów budowlanych odpowiadał za logistykę.

Grzegorz ma za sobą "epizod londyński". Wyjechał, bo nie chciał z dyplomem wyższej uczelni pracować za grosze. Wrócił zaś, bo nie chciał przez całe życie pracować na kogoś. Założył w Polsce swój biznes - firmę rodzinną, którą prowadzi wspólnie z żoną Jolantą. Produkują i montują rolety, markizy, żaluzje. Oboje nie czują się sfrustrowani, ale są przekonani, że "Polskę stać na więcej".
- Na razie się kręci, ale mogłoby być lepiej - mówi Jola. A Grzegorz dodaje: - Ale co dalej? Przecież unijne pieniądze kiedyś się skończą. My nie jesteśmy sfrustrowani. Biznes idzie, wiążemy koniec z końcem. Nas martwi to, co się wyprawia przy Wiejskiej, przy Alejach Ujazdowskich. Zawsze głosowałem na PO, a teraz widzę, że ludzie, którzy nas reprezentują, oderwali się od nas.
Za to wyborcą Prawa i Sprawiedliwości jest Iza, choć zastrzega, że głos oddany za Kukizem to nie był głos przeciwko PiS, a "za zmianą". Iza pracuje jako nauczycielka angielskiego i ekonomii w jednej z gdyńskich szkół publicznych. Wcześniej próbowała prowadzić firmę (kursy językowe), ale jak twierdzi - to nie jest kraj dla ludzi chcących coś osiągnąć. Przytłoczona składkami ZUS, interes zamknęła. Przeszła na państwowy etat. Za granicę nie chce wyjeżdżać, choć jest pewna, że zatrudnienie znalazłaby bez trudu. - Jestem Polką i patriotką - zapewnia i podkreśla, że chce godnie żyć i pracować w "jej ukochanej Gdyni", w której się urodziła.

Spontanicznie zorganizowani

Swój czas i zasoby dla JOW-ów i zmiany systemu oferują za to Jola, Grzegorz i Krzysztof. Małżeństwo od rolet proponuje pomoc organizacyjną, Krzysztof - swój sprzęt nagłaśniający. Adam pomógłby, ale "ten bilet do Anglii", a poza tym "nie wiadomo, jakie winogrona przyczepią się jeszcze do Kukiza". Iza już się zaangażowała - w trakcie spotkania rozdawała broszury zatytułowane "Reformy demokracji zamiast hejtu".
- Jesteśmy ruchem spontanicznym - podkreślał spod sceny mężczyzna z biało-czerwoną przepaską na ramieniu. - Pamiętajcie państwo: nie ma i nie będzie żadnych powiatowych ani miejskich "sztabów", "grup" czy "oddziałów". Sztab jest tylko jeden, centralny w Warszawie, a my jesteśmy sympatykami. Organizując w naszych miejscowościach akcje informacyjne w sprawie JOW-ów, mówmy więc o "spotkaniach sympatyków". To mała różnica w nazwie, ale wpływa na wizerunek całego projektu. Pokaże to, że działamy spontanicznie i bez żadnych koordynatorów.

Mężczyzna prosił też zebranych, by planując spontaniczne spotkanie sympatyków czy jakąkolwiek inną akcję, informować o tym e-mailem przesłanym na adres Kukizowej inicjatywy na rzecz jednomandatowych okręgów wyborczych Potrafisz Polsko. Jak tłumaczył, pozwoli to rozpropagować inicjatywę w internecie, w tym w fanpejdżach serwisów społecznościowych. A tych, utworzonych przez sympatyków Pawła Kukiza, powstało w ostatnim czasie sporo. Są więc: Armia Kukiza, Kielecka Armia Kukiza, Armia Kukiza Bielsko-Biała. Jest też Kukiz - Gdynia.

Cel mobilizacji jest prosty - poprzez ulotki, plakaty i akcje informacyjne w godzinach porannych, południowych czy wieczornych, w dni targowe i święta, w trakcie festynów i po mszach świętych, przekonać Polaków do udziału w referendum zarządzonym na wniosek ustępującego prezydenta i odpowiedzieć w nim pozytywnie na kluczowe pytanie dotyczące jednomandatowych okręgów wyborczych. Bo "od JOW-ów wszystko się zacznie".

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki