"Buldogi" wygrały w pełni zasłużenie. Od początku spotkania byli lepsi, pewnie grając w obronie, szeroko rozgrywając piłkę w ataku. Potrafili znaleźć luki w obronie gdańszczan, którzy popełnili jednak więcej błędów niż gdynianie. Rugby - jak podkreślają zawodnicy i trenerzy - jak mało która dyscyplina zespołowa jest grą błędów. Kto popełni ich mniej, wygrywa.
W sobotę w Gdyni mniej błędów popełniła Arka i ona mogła cieszyć się ze zwycięstwa w prestiżowym meczu z Lechią. Gdynianie od początku meczu grali bardziej agresywnie, zarówno w obronie, jak i ataku. Arkowcy grali charakterystycznie dla siebie, szeroko rozgrywając piłkę. To mogło się podobać widzom, a stwarzało duże problemy obronie Lechii. Jednym z czołowych atakujących Arki był Ukrainiec Siergiej Garkawyj. - Zrobiliśmy dużo mniej błędów niż oni, wykorzystaliśmy świetne podania i dlatego wygraliśmy. Udało nam się przykryć "dychę" Lechii [Davida Chartiera - red]. A Gargasson? Świetnie czyta grę, jest szybki i silny.
Po meczu bardzo zadowolony był trener rugbistów Arki Maciej Stachura, który zawsze po spotkaniu dzieli się uwagami ze swoim ojcem, trenerem piłkarskim Stanisławem Stachurą.
- Zagraliśmy dobrze, to, co założyliśmy sobie przed meczem, realizowaliśmy na boisku. Graliśmy szeroko atakiem, punktowaliśmy. Cieszę się, że dobrze zagrał nasz młyn. Donald Gargasson zagrał bardzo dobrze, miał asystę, odważnie wchodził w kontakt, absorbował kilku obrońców Lechii. O to chodziło - powiedział Maciej Stachura. Nie ulega wątpliwości, że 24-letni skrzydłowy bardzo może przydać się Arce w finale.
O brąz będzie musiała tym razem walczyć gdańska Lechia. Dlaczego tylko o brąz? Grzegorz Kacała, trener Lechii:
- Przyczyną naszej porażki na pewno nie jest sztuczna murawa w Gdyni. Arka była lepsza i wygrała zasłużenie, dlatego składam jej gratulacje. Graliśmy młynem, bo musieliśmy tak grać ze względu na kontuzje ludzi z ataku. Z konieczności przemeblowaliśmy nasz skład i to, niestety, wyszło. Muszę przyznać, że świetnie sędziował arbiter Tomasz Jarowicz. Rzadko spotyka się tak dobrą postawę sędziego na polskich boiskach.
Sopockie Ogniwo, niestety, przegrało w Krakowie z Juvenią i zostało zdegradowane do I ligi. To pierwszy od 1984 roku spadek rugbistów z Sopotu do niższej klasy. Odejście z funkcji trenera zapowiedział, jeszcze przed meczem, Jarosław Hodura, z którym Ogniwo w 1983 roku awansowało do elity polskiego rugby. Oby ten spadek był początkiem budowy nowego Ogniwa i sopockiego rugby.
Arka Gdynia - Lechia Gdańsk 41:28 (29:15)
Punkty dla Arki: Beka Tsiklauri 26, Siergiej Garkawyj 10, Aleksandr Łomakin 5. Dla Lechii: David Chartier 23, Dariusz Wantoch-Rekowski 5.
Arka: Ruszkiewicz, Wojaczek, Marcin Wilczuk - Skindel, Nowak - Łomakin, Rafał Kwiatkowski, Dąbrowski - Szostek - Tsiklauri - Motyl, Podolski, Garkawyj, Gargasson - Kvernadze oraz Bartkowiak, Andrzejczuk, Raszpunda, Kałduński, Kriczun, Malochwy.
Lechia: Chaika, Janiec, Kaszuba - Doroszkiewicz, Kulakivskyj - Polianskyj, Płonka, Wojcieszak - Piszczek - Chartier - Hedesz, Mariusz Wilczuk, Robert Kwiatkowski, Zajkowski - Jurkowski oraz Witoszyński, Wantoch-Rekowski, Zieliński, Odoliński, Buhało, Kuźmiński, Lenartowicz.
Juvenia Kraków - Ogniwo Sopot 25:22 (17:7)
Punkty dla Ogniwa: Robert Rogowski 7, Piotr Zeszutek 5, Przemysław Tubielewicz 5, Marek Przychocki 5
Ogniwo: M.Plich, Węgierski, Rzepkowski - Graban, Anuszkiewicz - Zeszutek, Rogowski, Tubielewicz - Zakaszewski - Nowosz - Krause, Korbolewski, Olszewski, Przychocki - Cackowski oraz Zając, Irla, Iwańczuk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?