Pod koniec lipca zapadła decyzja, by w Rumi reaktywować drużynę rugby, która mogłaby wystartować w II-ligowych rozgrywkach. Rugby w Rumi to nie nowość, bo w tym mieście gra się od lat. Arka Rumia była nieco w cieniu tej z Gdyni, ale zawodnikom obu drużyn i ich kibicom zawsze było do siebie blisko, a żółto-niebieskie barwy Arki Rumia tylko to potwierdzały. Rugby ma w Rumi nie tylko emocjonalne wsparcie władz. Burmistrzem tego miasta jest Michał Pasieczny, były rugbista Arki Rumia i Arki Gdynia. Przed laty należał do najskuteczniejszych zawodników "Buldogów". Pasieczny zadeklarował grę - na ile będą mu pozwalały obowiązki - w reaktywowanej drużynie z Rumi.
Ostatnie lata w tym mieście to jednak dominacja 7-osobowej odmiany tej dyscypliny sportu, która mimo że ma status olimpijskiej, nie cieszy się na razie w Polsce dużą popularnością. W Rumi dostrzeżono jednak potencjał liczebny i sportowy, który drzemie w byłych rugbistach Arki, tej z Gdyni i tej z Rumi, i postanowiono, że warto go wykorzystać i zgłosić RC Arka Rumia do II-ligowych rozgrywek, które zaczynają się we wrześniu. Bezprecedensowym pomysłem co najmniej na skalę polską jest to, by w drużynie znalazło się trzech niedosłyszących i niesłyszących zawodników. Do tej pory Robert Hendrysiak, Daniel Kożyczkowski i Krzysztof Dydymski trenowali i grali w rugby w barwach Jastrzębi Wejherowo. Mieli za sobą udział w kilku turniejach w kraju i za granicą, rugby poznali na tyle dobrze, by spróbować sił w drużynie, gdzie większość stanowią normalnie słyszący zawodnicy.
- Jestem w szoku, jak oni się zasymilowali z drużyną - mówi "Dziennikowi Bałtyckiemu" Dariusz Komisarczuk, były rugbista Ogniwa Sopot, Arki Gdynia i reprezentacji Polski, dziś asystent selekcjonera reprezentacji Polski, który pomaga trenerowi Arki Rumia Markowi Skindelowi. Zdaniem Komisa- rczuka trzech rugbistów, którzy niedosłyszą, kapitalnie porozumiewa się z resztą zawodników.
- Są bardzo bystrzy, dużo widzą, świetnie analizują to, co dzieje się na boisku, zwłaszcza że w przeciwieństwie do ich codziennego funkcjonowania, na boisku nie mogą mieć aparatów słuchowych - dodaje Komisarczuk.
To właśnie Marek Skindel, także były zawodnik Arki Gdynia i reprezentacji Polski, przygotował tę trójkę do gry w rugby. Wcześniej prowadził treningi wejherowskich Jastrzębi, których zawodnicy wywodzą się z Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 2 w Wejherowie.
- Porozumienie jest podstawą każdej gry zespołowej, więc i my musimy sobie radzić, ale nie mamy z tym kłopotów - mówi Skindel.
Zdaniem Dariusza Komisarczuka bardzo dużą rolę w przygotowaniu tych zawodników do gry miała też Joanna Hendrysiak, prywatnie żona jednego z rugbistów, która pracuje w wejherowskim ośrodku.
- Ja się bardzo cieszę, że oni są w drużynie - mówi Marek Skindel. - Dają nam niesamowitą energię do działania, zwłaszcza Robert. A rugby jest taką grą, w której najważniejsze są gesty. Słowa nie są tak ważne, jakby się mogło wydawać - dodaje trener Arki Rumia.
Skindelowi będą pomagać przyjaciele z dawnej Arki, czyli Paweł Nowak i Konrad Chromiński. Pierwszy zajmie się formacją młyna, drugi ataku. Trener Skindel chce, by mecze rugby w Rumi były sportowym świętem - takim, o jakim marzą ci, którzy kochają rugby, i ci, którzy dopiero mogą je pokochać. Ta dyscyplina może być wkrótce sportową wizytówką Rumi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?