Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arka Gdynia wygrała z Kolejarzem Stróże 3:1! [RELACJA, ZDJĘCIA]

Janusz Woźniak
Tomasz Bołt/Polskapresse
Arka Gdynia fatalnie rozpoczęła mecz z Kolejarzem Stróże, ale w drugiej połowie podopieczni Pawła Sikory złapali wiatr w żagle. Żółto-niebiescy strzelili trzy gole i ostatecznie wygrali przed własną publicznością 3:1.

Piłkarze Arki grali nie tylko o ligowe punkty, ale także o zachowanie posady dla swojego trenera Pawła Sikory, bo obecność na trybunie byłego szkoleniowca GKS Bełchatów Macieja Bartoszka była aż nadto wymowna. Grali o przychylność własnych kibiców, których cierpliwość też jest na wyczerpaniu i wreszcie - co ze sportowego punktu widzenia najważniejsze - oddalenie się od strefy spadkowej. Tak, spadkowej, chociaż przed sezonem w Gdyni mówiono przecież o awansie. Jak na jeden mecz z Kolejarzem Stróże stawka była więc wyjątkowo wysoka. Na szczęście gospodarze udźwignęli ten ciężar. Nie piszę o poziomie gry, ale o końcowym wyniku. Arka wygrała z Kolejarzem 3:1.

Pierwszy kwadrans gry to wzajemne badanie sił, a spojrzenia na coraz bardziej puste trybuny gdyńskiego stadionu potwierdzały tylko, że fani żółto-niebieskich tracą zaufanie do swoich zawodników. To zaufanie spadło jeszcze bardziej po kwadransie boiskowych wydarzeń, kiedy goście objęli prowadzenie. Mateusz Szwoch stracił piłkę na rzecz Cheikh Niane, co dla gości było sygnałem do szybkiego kontrataku. Zakończył go skutecznym strzałem 19-letni Michał Bajdur i Kolejarz prowadził nad morzem 1:0.

Z trybun zamiast dotychczasowych zachęcających okrzyków "Arka gol" dało się słyszeć natychmiast "Arka grać k.... m...". Gdynianie przez długie kolejne minuty nie mogli jednak poważnie zagrozić bramce gości. Aż do 42 minuty, kiedy po podaniu Arkadiusza Aleksandra do wyrównania doprowadził Piotr Tomasik. Na trybunach radość i nowy okrzyk. "Jeszcze jeden". Gol oczywiście.

I kolejne bramki, ale po przerwie, w Gdyni padły. Do tego, z punktu widzenia miejscowych kibiców i piłkarzy, wpadły do tej właściwej bramki. Zaledwie cztery minuty po przerwie optymizm na trybunach przywrócił Tomasz Jarzębowski. Kapitan gospodarzy efektownym strzałem z okolic linii pola karnego, po podaniu Marcina Radzewicza, wyprowadził żółto-niebieskich na prowadzenie. Okrzyki z trybun: "Areczko chcemy zwycięstwa". Pewność, że tak się właśnie stanie przyniosła bramka, na kwadrans przed końcem meczu, Arkadiusza Aleksandra. Akcję gospodarzy zaczął wybiciem spod własnej bramki Michał Szromnik, szybująca piłkę "przedłużył" głową Mateusz Szwoch, czyniąc to tak skutecznie, że futbolówka wylądowała pod nogami będącego już w sytuacji sam na sam z bramkarzem Aleksandra. Efektowny lob, piłka w siatce Kolejarza, a Aleksander zaliczył szóstego gola w tym sezonie.

Drugą połowę gospodarze zagrali agresywniej, płynniej i w nagrodę sięgnęli po zasłużone zwycięstwo. W Gdyni będzie więc teraz chwila spokoju, ale przed podopiecznymi trenera Sikory dwa ciężkie wyjazdowe mecze. Już w środę w Łęcznej, a trzy dni później z Puszczą Niepołomnice.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki