Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arka Gdynia w końcu się przełamała! Seria ośmiu meczów bez zwycięstwa zakończona [ZDJĘCIA]

Paweł Stankiewicz
Żółto-niebiescy wygrali w Chorzowie z Ruchem i to drugie wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie, po sukcesie w Warszawie nad Legią. Arka awansowała na dziewiąte miejsce w tabeli Lotto Ekstraklasy.

Arka nie wygrała ośmiu kolejnych meczów w Lotto Ekstraklasie. Trener Grzegorz Niciński szukał zatem zmian, aby drużyna wreszcie się przełamała. W większym stopniu sięgnął po piłkarzy, którzy grali w wygranym meczu ćwierćfinałowym Pucharu Polski z Druteksem-Bytovią Bytów. Najwięcej zmian zaszło w formacji obronnej, ale to nie dziwi, bo przecież w ostatnim meczu ligowym z Wisłą w Krakowie drużyna żółto-niebieskich straciła aż pięć goli. Szkoleniowiec Arki uznał, że od gry odpocznie Konrad Jałocha, a miejsce w bramce - po raz pierwszy w lidze w barwach gdyńskiego zespołu - zajął Pavels Steinbors. Z kolei w bloku defensywnym pozostał jedynie Krzysztof Sobieraj. Jego partnerem na środku obrony był Michał Marcjanik, a na bokach zagrali Tadeusz Socha i Adam Marciniak. Niciński nadal stawia na Dominika Hofbauera jako piłkarza, który ma kreować grę ofensywną zespołu, kosztem słabiej grającego jesienią Mateusza Szwocha. W podstawowym składzie gdyńskiego zespołu znalazło się także miejsce na skrzydle dla Pawła Wojowskiego.

Szybko zmiany okazały się trafione, a mecz w Chorzowie ułożył się idealnie dla żółto-niebieskich. Już w 3 minucie bardzo dobrze z rzutu rożnego dośrodkował Hofbauer, a Marcjanik uprzedził Jakuba Araka i strzałem głową, po którym piłka odbiła się jeszcze od słupka, dał prowadzenie żółto-niebieskim w Chorzowie. To jego debiutancki gol w ekstraklasie. Arka mądrze broniła dostępu do własnej bramki, ale jeden błąd mógł okazać się bardzo kosztowny. Wydaje się, że Yannick Sambea faulował w polu karnym Łukasza Surmę, ale sędzia kazał grać dalej. Kilka minut później Arka bez cienia wątpliwości sfaulował Marcusa i sędzia podyktował rzut karny, który na drugiego gola dla gości zamienił sam poszkodowany. Dla Marcusa to już siódma ligowa bramka w tym sezonie.

Drużyna Arki była bardzo dobrze ustawiona na boisku, a do tego doszła świetna komunikacja między piłkarzami. Ruch nie był w stanie przedostać się w pole karne, żeby zagrozić bramce gdynian i strzelić kontaktowego gola. Prowadzenie zespołu Nicińskiego było po pierwszej połowie w pełni zasłużone. Arka pokazała na czym polega skuteczna gra, bo oddała dwa celne strzały i zdobyła dwa gole. A Ruch? Grał słabo i Steinbors ani razu nie musiał interweniować.

- Nieważne jak, ale musimy wygrać to spotkanie - mówił w przerwie Dariusz Zjawiński, rezerwowy napastnik gdynian.

Druga połowa meczu zaczęła się tak dobrze dla gospodarzy, jak pierwsza dla Arki. Patryk Lipski zagrał ostrą piłkę w kierunku bramki z rzutu wolnego i choć do tego dośrodkowania wyskoczyli zawodnicy obu zespołów, to nikt nie sięgnął futbolówki, która wpadła do siatki obok spóźnionego z interwencją Steinborsa. Arka zbyt głęboko cofnęła się do obrony, ale gospodarze nie potrafili tego wykorzystać. Ruch próbował, ale nie miał atutów w ofensywie i skończyło się na niecelnych strzałach Jarosława Niezgody i Piotra Ćwielonga. Zwłaszcza ten drugi był bardzo bliski celu. Arka dowiozła wynik do końca meczu i sięgnęła po bardzo ważne trzy punkty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki