Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arka Gdynia przegrała z Rakowem Częstochowa i odpadła z Pucharu Polski

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Arka Gdynia przegrała z Rakowem Częstochowa.
Arka Gdynia przegrała z Rakowem Częstochowa. Przemysław Świderski
Arka Gdynia przegrała dziś 0:2 (0:1) z Rakowem Częstochowa w ćwierćfinale Fortuna Pucharu Polski. Oznacza to, że żółto-niebiescy mogą w tym sezonie skupić się już wyłącznie na rozgrywkach ligowych i staraniach o awans do ekstraklasy.

Arka Gdynia nie była faworytem meczu z Rakowem. Jednak żółto-niebiescy zapowiadali walkę o zwycięstwo z wyżej notowanym przeciwnikiem.

Trener Ryszard Tarasiewicz desygnował na boisko identyczny skład, który w efektownym stylu ograł w ostatni piątek 5:2 Widzewa Łódź. Szkoleniowiec Arki Gdynia podkreślał jednak, że Raków jest trudniejszym przeciwnikiem od łodzian. To się niestety sprawdziło dziś na boisku.

Arkowcy zagrali ambitnie i walecznie, jednak przed przerwą nie zdołali mocniej zagrozić faworyzowanemu rywalowi. Żółto-niebiescy stracili pierwszą bramkę po dwudziestu minutach gry. Z rzutu wolnego dośrodkował w pole karne Ivi Lopez, a Sebastian Musiolik wyprzedził obrońców z Gdyni, pakując głową piłkę do siatki. Zdaniem wielu obserwatorów spotkania inny z zawodników Rakowa, Andrzej Niewulis, faulował w tej samej akcji Karola Czubaka, pociągając go za koszulkę. Jednak gwizdek sędziego Daniela Stefańskiego milczał.

Do przerwy wynik już się nie zmienił. W drugiej połowie gospodarzy czekało zatem zadanie odrabiania strat. Jednak po dwudziestu minutach od wznowienia gry, mimo niezłej postawy, prezentowanej na boisku, sytuacja Arki Gdynia zrobiła się już naprawdę nieprzyjemna. Raków podwyższył prowadzenie za sprawą Vladislavsa Gutkovskisa. Łotysz, który dziesięć minut po przerwie zmienił na boisku Sebastiana Musiolika, ograł Gordana Bunozę i ze stoickim spokojem skierował futbolówkę do siatki.

- Nie udało nam się wygrać i, co za tym idzie, awansować do półfinału - powiedział po końcowym gwizdku sędziego Ryszard Tarasiewicz, trener Arki Gdynia. - Abstrahując jednak od wyniku jestem zadowolony z postawy moich zawodników. Uważam, że pokazaliśmy dużo determinacji i jakości. Graliśmy w dobrym rytmie. Na nieszczęście dla nas w pierwszej, a szczególnie w drugiej połowie po dwudziestu minutach bardzo dobrej gry w najmniej oczekiwanym momencie straciliśmy drugą bramkę.

Szkoleniowiec żółto-niebieskich dodał, że do tego momentu ciągle wierzył w wywalczenie korzystnego wyniku i doprowadzenie co najmniej do dogrywki.

- Byliśmy blisko wyrównania - podkreśla Ryszard Tarasiewicz. - Oczywiście później sytuacja się nieco skomplikowała. Jednak nadal dążyliśmy do strzelenia co najmniej kontaktowej bramki. Było kilka sytuacji. Trzeba jednak oddać przeciwnikowi, że jest to zespół klasowy, który, podobnie, jak i my, bazował na dobrej organizacji gry. Nie bez kozery Raków Częstochowa jest nadal w grze o mistrzostwo Polski.

Trener gdynian dodał, że mimo porażki nie musi wstydzić się za postawę swoich zawodników na boisku.

- Uważam, że zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze - mówi Ryszard Tarasiewicz. - Jestem przekonany, że tak grając mamy bardzo realne szanse, żeby punktować w każdym meczu i zbliżać się do awansu do ekstraklasy.

- Graliśmy z drużyną, która bardzo dobrze rozpoczęła rundę wiosenną, ma w składzie wielu zawodników doświadczonych, ogranych na poziomie ekstraklasy, a także ciekawą młodzież - powiedział z kolei Marek Papszun, trener Rakowa Częstochowa. - Takie mecze nie są łatwe. Cieszę się, że umieliśmy przetrwać trudne momenty na boisku. Uważam, że wygraliśmy zasłużenie.

Sebastian Milewski, defensywny pomocnik Arki Gdynia, podkreśla, że Raków Częstochowa wysoko zawiesił arkowcom poprzeczkę i postawił ciężkie warunki na boisku.

- U zawodników przeciwnika widać było dużo jakości - mówi gracz żółto-niebieskich. - My staraliśmy się, ale nie mogliśmy sobie stworzyć zbyt wielu sytuacji. Było kilka, po których mogliśmy strzelić bramkę, ale niestety nie udało się. Szkoda, że nie zaczęliśmy meczu trochę agresywniej i nie przycisnęliśmy przeciwnika. Tego nam trochę brakowało. W pierwszej połowie oddaliśmy piłkę przeciwnikowi, który kreował sobie sytuacje. My liczyliśmy na kontrataki, ale dziś nie wyglądały one tak dobrze jak w poprzednim meczu z Widzewem.

Arka Gdynia odpadła z rozgrywek Pucharu Polski, jednak nadal walczy w Fortuna 1. Lidze o awans do ekstraklasy. Żółto-niebiescy już w najbliższą niedzielę zmierzą się o godz. 15 u siebie z Górnikiem Polkowice. Nie wiadomo niestety, czy Ryszard Tarasiewicz będzie mógł skorzystać w tym spotkaniu z jednego ze swoich podstawowych graczy, Olafa Kobackiego. Zawodnik ten zszedł w 75 minucie spotkania z Rakowem z kontuzją i zastąpił go na boisku Artur Siemaszko. Na szczęście wstępne diagnozy wskazują, że uraz nie jest bardzo poważny, a młodzieżowiec żółto-niebieskich doznał stłuczenia mięśnia.

Obojętnie jednak, w jakim składzie wystąpią arkowcy w starciu z Górnikiem Polkowice, mierząc się z "czerwoną latarnią" rozgrywek mają obowiązek sięgnąć po trzy punkty. Wstydliwa porażka, jakiej doznali w sierpniu ubiegłego roku z tym rywalem, nie ma prawa się powtórzyć.

- Musimy być zaangażowani i skupieni w każdym spotkaniu - deklaruje Sebastian Milewski. - Skupiamy teraz wszystkie siły na lidze. Postaramy się dać z siebie wszystko, aby zrealizować założony przed sezonem cel.

Arka Gdynia - Raków Częstochowa 0:2 (0:1).

Bramki: 0:1 Sebastian Musiolik (20 min. - głową), 0:2 Vladislavs Gutkovskis (65 min.)

Żółte kartki: Marcjanik, Milewski, Aleman, Dobrotka - Kun, Sorescu, Sapała.

Arka Gdynia: Krzepisz - Marcjanik, Bunoza, Dobrotka - Kobacki (75 Siemaszko), Aleman, Deja, Milewski (87 Bednarski), Adamczyk, Stępień- Czubak (90 Kuzimski). Trener: Ryszard Tarasiewicz.

Raków Częstochowa: Trelowski - Tudor, Niewulis, Arsenić - Sorescu (67 Petrasek), Czyż, Sapała, Sturgeon (46 Wdowiak), Lopez (88 Długosz), Kun - Musiolik (55 Gutkovskis). Trener: Marek Papszun.

Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 4820.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki