Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arka Gdynia przegrała w Niecieczy. Zabrakło argumentów w ofensywie

Paweł Stankiewicz
Fot. Michał Gąciarz
Arka Gdynia przegrała w Niecieczy z Bruk-Betem Termaliką w pierwszym meczu w krajowej elicie po pięciu latach. Żółto-niebiescy wyraźnie potrzebują jeszcze wzmocnienia składu.

Grzegorz Niciński, trener Arki, wyszedł z założenia, że szansę występu w ekstraklasie powinni dostać w pierwszej kolejności piłkarze, którzy ten awans wywalczyli. Stąd tylko na ławce rezerwowych usiedli Pavels Steinbors, Adrian Błąd czy Adam Marciniak, a król strzelców pierwszej ligi poprzedniego sezonu, Szymon Lewicki, w ogóle nie zmieścił się w meczowej kadrze. Szkoleniowiec żółto-niebieskich wstawił tylko dwóch nowych piłkarzy, Dawida Sołdeckiego na środek obrony i do ataku Dariusza Zjawińskiego. A to dlatego, że odszedł Alan Fialho, a Paweł Abbott jest kontuzjowany i nie mógł udać się z drużyną do Niecieczy. Michał Marcjanik, Marcin Warcholak i Yannick Kakoko wczoraj zadebiutowali w polskiej ekstraklasie.

Piłkarze Arki na początku meczu sprawiali wrażenie lekko przestraszonych pierwszym meczem w Lotto Ekstraklasie i mogli się przekonać, że jest różnica w grze między najwyższą klasą rozgrywkową, a w pierwszej lidze, a teraz poprzeczka zostałą zawieszona znacznie wyżej.

Termalica wykorzystała niepewność w szeregach żółto-niebieskich i szybko osiągnęła przewagę. To przełożyło się na gola dla gospodarzy w 9 minucie spotkania, choć zdobyty został w nieco przypadkowych okolicznościach. David Guba składał się do strzału, ale poślizgnął się i nie trafił dobrze w piłkę. Z tego strzału wyszło dośrodkowanie, a pozostawiony bez opieki w polu karnym Vladislavs Gutkovskis strzałem głową skierował futbolówkę do siatki. Konrad Jałocha tylko patrzył jak piłka leci do bramki, ale nie miał szans na skuteczną interwencję. Po chwili Patrik Misak mógł znaleźć się w czystej sytuacji, ale Jałocha odważnym wyjściem zażegnał niebezpieczeństwo. I na tym skończyła się gra Termaliki prowadzonej przez trenera Czesława Michniewcza, która cofnęła się na własną połowę i czekała na okazje do wyprowadzenia kontry. Tych jednak zbyt wiele nie mieli. Arka za to z minuty na minutę czuła się coraz pewniej na boisku w Niecieczy i przejęła inicjatywę szukając wyrównującego gola. Strzały Kakoko czy Marcusa z dystansu nie mogły sprawić większego problemu Dariuszowi Treli. Jednak w 35 minucie żółto-niebiescy byli bliscy szczęścia. Po rozegraniu piłki przez Mateusza Szwocha i Warcholaka dobry strzałem popisał się Marcus, a jeszcze lepszą interwencją Trela, który wybił piłkę na rzut rożny. Jeszcze przed przerwą niecelny strzał oddał Szwoch. Termalica prowadziła po pierwszej połowie, ale to Arka prezentowała się lepiej, dłużej utrzymywała się przy piłce, częściej atakowała, a także oddała więcej celnych strzałów. Za to jednak punktów się nie przyznaje, trzeba jeszcze strzelać gole. To był jednak dobry prognostyk przed drugą połową i taka postawa podopiecznych trenera Nicińskiego dawała nadzieję, że uda się wywieźć z Niecieczy korzystny wynik.

Druga połowa jednak nie była dobra w wykonaniu piłkarzy z Gdyni. Arka niby próbowała atakować i stworzyć zagrożenie pod bramką gospodarzy, ale nie potrafiła przedostać się w pole karne dobrze broniących się rywali. Z minuty na minutę gdynianie prezentowali się coraz słabiej, a potrzebny był zryw i taka postawa, jak w końcówce pierwszej części spotkania. Trener Niciński próbował pobudzić swój zespół do lepszej gry zmianami, ale te wiele nie dawały. Mało widocznego Zjawińskiego w ataku zmienił Rafał Siemaszko, ale nie potrafił ożywić gry zespołu. Ponadto debiut polskiej ekstraklasie zaliczył Rashid Yussuff, a w zespole żółto-niebieskich Adrian Błąd, ale i ci piłkarze nie wnieśli nic pozytywnego do gry gdyńskiego zespołu. Nie było im łatwo, bo koledzy wyraźnie opadli z sił i przez brak dynamiki nie potrafili jeszcze mocniej zaatakować gospodarzy.

Termalica wykorzystała doświadczenie nabyte w ekstraklasie w poprzednim sezonie, grała spokojnie i pewnie broniła dostępu do własnej bramki. W końcówce spotkania potrafiła jeszcze zadać decydujący cios. W 79 minucie gospodarze bardzo ładnie rozegrali akcję, a po zagraniu Gutkovskisa i zaspaniu Tadeusza Sochy piłkę już do pustej bramki skierował Samuel Stefanik. Arka przegrała i zapłaciła frycowe, a teraz trzeba szukać pierwszych punktów w tym sezonie w ekstraklasie. Już w piątek mecz w Gdyni z Wisłą Kraków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki