Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arka Gdynia powalczy o punkty w zaległym meczu z Górnikiem w Łęcznej

Janusz Woźniak
Tomasz Bolt/Polskapresse
Piłkarze Arki we wtorek rano trenowali jeszcze w Gdyni, aby później wsiąść do autokaru i udać się w długą podróż na południe Polski. Zespół czekają dwa wyjazdowe mecze i dopiero po nich gdynianie wrócą do domu. W środę zagrają o ligowe punkty w zaległym meczu z Górnikiem Łęczna, a w niedzielę ich rywalem będzie beniaminek I ligi Puszcza Niepołomnice.

Ostatnia tak długa wyprawa w głąb kraju zakończyła się kłopotami. Po przegranym zresztą meczu w Katowicach gdyńska ekipa wyjechała do Krakowa, a stamtąd doszły alarmujące informacje o zatruciu pokarmowym. Zamiast planowanego meczu w Łęcznej, który został przełożony, były wizyty w szpitalu. W środę do potyczki z Górnikiem dojdzie już bez przeszkód.

Startujemy z naszym profilem na Twitterze. Czas rozruszać serwis i pokazać, że 140 znaków wystarczy, by oddać sportowe emocje.

— Sport DB (@baltyckisport) September 8, 2013

- Zastanawialiśmy się, czy po meczu w Łęcznej wracać do Gdyni, czy zostać na południu Polski. Ostatecznie zostajemy, a naszą bazą po środowym spotkaniu będzie Kraków, skąd Niepołomnice są niemal na wyciągnięcie ręki. Nie, już nie ten sam hotel, w którym byliśmy kilka tygodni temu i z którego piłkarze trafiali do szpitala, chociaż to wcale nie znaczy, że do zatrucia pokarmowego doszło właśnie tam. Nie będziemy jednak przywoływać nieprzyjemnych wspomnień i zamieszkamy gdzie indziej - tłumaczy nam menedżer klubu Paweł Bednarczyk.

Nie sądzę jednak, aby gdyńscy piłkarze pamiętali jeszcze o tamtych przykrych zdarzeniach. Muszą się raczej skupić na tym, aby przykrość nie spotkała ich w środę na boisku w Łęcznej.

Dla Górnika stawką środowej potyczki, przy wysokim zwycięstwie, może być nawet pozycja lidera tabeli. Futboliści Jurija Szatałowa mają więc o co grać. Wprawdzie sezon na własnym boisku zaczęli 3 sierpnia od sensacyjnej porażki z Wisłą Płock 0:2, ale później było już tylko lepiej. W Łęcznej jest mocny zespół, mający w swoim składzie doświadczonych zawodników. Nie ma co ukrywać, że to gospodarze są faworytami.

Na boisku spotkają się starzy znajomi, bo pięciu aktualnych piłkarzy Górnika w dalszej lub bliższej przeszłości występowało w Arce. To Maciej Szmatiuk, Julien Tadrowski, Paweł Zawistowski, Bartłomiej Niedziela i Łukasz Zwoliński. Ten ostatni w Gdyni nie mógł się przebić do składu, a w Łęcznej jest groźnym, strzelającym bramki napastnikiem. Na swoim koncie ma już w tym sezonie 5 goli. Zresztą nie tylko z jego strony będzie groziło niebezpieczeństwo bramkarzowi Arki Michałowi Szromnikowi, bo on i cała defensywa gości będą jeszcze musieli uważać na znanych z ekstraklasowych boisk Grzegorza Bonina czy Sebastiana Szałachowskiego.

- Nie patrzymy, czy gramy o pozycję lidera, bo miejsca w tabeli ważne będą na koniec rozgrywek - mówi nam Maciej Szmatiuk, który z Arką pożegnał się z połowie 2011 roku, a później poprzez GKS Bełchatów trafił do Łęcznej. - Po prostu gramy kolejny ważny mecz, który będziemy chcieli wygrać. Mamy na tyle mocny zespół, że stać nas na to zwycięstwo. Miło wspominam pobyt w Gdyni, wracam do niej turystycznie, a przeciwko Arce zagram po raz pierwszy od chwili rozstania z tym klubem. Kadra żółto-niebieskich zmieniła się od moich czasów diametralnie. Praktycznie nie ma w niej żadnego zawodnika, z którym grałem w tej ekstraklasowej Arce - kończy Szmatiuk.

Piłka ma jednak to do siebie, że nie zawsze faworyci wygrywają. Tak było chociażby niedawno, kiedy gdynianie pojechali do lidera z Bełchatowa i wygrali 1:0. Dobrze byłoby taki rezultat w środę powtórzyć.

- Mecz meczowi nierówny. Po wygranej w Bełchatowie przytrafiły nam się dwa słabsze występy i w klubie zrobiło się nerwowo. Teraz wygraliśmy z Kolejarzem, ale dopiero sukces w Łęcznej wyraźnie by nas podbudował. Na pewno postaramy się powalczyć o komplet punktów - zapewnił przed wyjazdem Piotr Tomasik.

Zwycięstwo to także marzenie i cel trenera Pawła Sikory. Gdyński szkoleniowiec co rusz czyta o sobie, że jest na wylocie, że gra mecz ostatniej szansy. Teraz może być o tyle spokojniejszy, bo… ma dwa mecze przed sobą. Koszmary mogą wrócić dopiero po powrocie zespołu do Gdyni, jeżeli z tej długiej wyprawy żółto-niebiescy wrócą - czego nie życzymy trenerowi i piłkarzom - bez punktów.

- Staram się myśleć pozytywnie i podobnie oddziaływać na drużynę. Mamy przed sobą trudny mecz i to się liczy. Z Kolejarzem pokazaliśmy, że zespół ma charakter. Przegrywał, a potrafił się podnieść i sięgnąć po zwycięstwo. Nie będę dyskutował o tym, czy w środowym meczu Górnik jest faworytem. Ja uważam, że sportowo stać nas na podjęcie równej walki, stać na zwycięstwo, a przynajmniej na remis - optymistycznie twierdzi Sikora.

Na czym trener Sikora opiera swój optymizm? Może na tym, że od dłuższego czasu wreszcie dobry mecz zagrał ostatnio Mateusz Szwoch, że Arkadiusz Aleksander strzelił 6 gola w tym sezonie. Także na tym, że Marcus da Silva pokaże na co go stać, bo teraz więcej w jego boiskowej postawie jest pozorowania gry niż aktywnego w niej udziału.

Szukasz więcej sportowych emocji?


POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki