Niezwykle cenne trzy punkty, wywiezione ze Śląska, sprawiają, że gdynianie, których głównym celem w tym sezonie jest uniknięcie spadku, nad znajdującym się na dole tabeli, pokonanym w ostatniej kolejce przez żółto-niebieskich Piastem Gliwice mają już sześć punktów przewagi. Jest to dość solidna zaliczka, szczególnie zważywszy na fakt, że rozgrywki są wyrównane i stracony dystans odrabia się trudno. Co więcej, Arka po dziesiątej kolejce ma też na koncie o cztery oczka więcej niż lokalny rywal, Lechia Gdańsk, który miał w tym sezonie walczyć o mistrzostwo Polski. Przed rozpoczęciem rozgrywek mało kto miał w ogóle prawo wierzyć, że taki scenariusz jest możliwy.
Cenne jest również, że Arka przełamała zadyszkę, jaka dopadła zespół w tej rundzie. Po dwóch porażkach 0:3 przeciwko Pogoni Szczecin i Lechowi Poznań atmosfera wśród piłkarzy i kibiców była niewesoła. Wszystkim przypomniał się koszmar z ubiegłego sezonu, kiedy żółto-niebiescy przegrywali seryjnie i wysoko spotkania z kolejnymi przeciwnikami, osuwając się w tabeli, aż sięgnięto po radykalne środki, czyli zwolnienie trenera Grzegorza Nicińskiego. Tym razem na szczęście zespół podniósł się dużo szybciej i zaczął punktować. Wygrana z Wisłą Kraków, remis z Zagłębiem Lubin, czyli dwoma silnymi drużynami, a następnie kolejne trzy punkty z Piastem i dodatkowo awans do ćwierćfinału Pucharu Polski to nawet więcej, niż można było się po żółto-niebieskich spodziewać.
Trzeba jednak od razu przyznać, że akurat gliwiczanie byli wręcz wymarzonym rywalem dla Arki, aby przełamać się na wyjeździe i zgarnąć pełną pulę. Zespół ze Śląska gra słabo, nie w formie jest jego lider, Konstantin Vasilljev, a na boisku nie zobaczyliśmy ponadto kilku innych, ważnych piłkarzy, jak Gerard Badia, czy Herbert. Sprawiło to, że Arka nie musiała w Gliwicach wznieść się na wyżyny swoich umiejętności, aby sięgnąć po zwycięstwo. Żółto-niebiescy nie pozwolili Piastowi na zbyt wiele w ofensywie, a sami w swoim stylu wykorzystali stały fragment gry, kiedy po wyrzucie z autu Damiana Zbozienia w pole karne piłkę dotknął głową Dawid Sołdecki, a po chwili wbił ją do bramki Siemaszko. Co warto podkreślić, rywale Arki wiedzą, że gdynianie lubią i potrafią rozegrać taką akcję, tyle tylko, że jak na razie wiele ekip nie potrafi znaleźć na nią recepty.
- To było spotkanie bez wielkiej historii, słaby mecz, ale trzy punkty bardzo nas cieszą, bo na wyjeździe dawno nie wygraliśmy - przyznał po starciu z Piastem obrońca Arki Damian Zbozień.
- Zgarnęliśmy trzy punkty i jesteśmy coraz wyżej w tabeli - dodał Rafał Siemaszko, zdobywca zwycięskiej bramki. - Piast nas niczym nie zaskoczył i udało nam się wygrać.
Zwycięstwo w Gliwicach nie powinno jednak przesłonić piłkarzom i sztabowi trenerskiemu mankamentów w grze Arki. Zawodnicy i trener Leszek Ojrzyński mają nad czym pracować, bowiem zespół od kilku spotkań nie kreuje sytuacji z gry. Warto tylko napisać, że w Gliwicach żółto-niebiescy nie oddali w pierwszej połowie nawet jednego, celnego strzału na bramkę Jakuba Szmatuły. Gole zdobyte z Zagłębiem, Podbeskidziem i Piastem padały po stałych fragmentach, bądź błędzie bramkarza i trzeba się nad tym pochylić.
Ronaldo, Messi i Neymar finalistami plebiscytu na najlepszego piłkarza FIFA. Swoje typy zdradziły byłe gwiazdy futbolu
RUPTLY / x-news
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?