W andrzejkowy wieczór, piłkarze gdyńskiej Arki przegrali z Jagiellonią w Białymstoku mecz ligowy 1:3. Rewanż miał być zupełnie inny. Tak przynajmniej zapowiadał trener Zbigniew Smółka. - Zrobimy wszystko, że zwyciężyć - deklarował opiekun piłkarzy z Gdyni.
I wtorkowy mecz w Pucharze Polski rzeczywiście był inny. Zdominowała go walka, choć trzeba przyznać też, że warunki na boisku nie były łatwe do gry. Przez opady deszczu murawa stała się grząska, a to wpłynęło z kolei na jakość gry, zwłaszcza w pierwszej połowie.
W pierwszych 45 minutach najlepszą okazję do zdobycia bramki zmarnowali gdynianie. W 38. minucie, po wrzutce z narożnika przez Michała Janotę, na bliższy słupek, w stronę dalszego, głową przedłużył podanie Adam Marciniak. Piłka w nieznacznej odległości minęła bramkę, a o ułamek sekundy spóźniony był też nadbiegający Michał Nalepa.
Pod koniec pierwszej połowy z kolei intuicyjny strzał Macieja Jankowskiego z kilkunastu metrów obronił Grzegorz Sandomierski. Jeszcze wtedy nieskuteczność żółto-niebieskich jednak się nie zemściła. To stało się dopiero w drugiej odsłonie.
Tuż po przerwie na boisku niewiele się działo. Aż do 70. minuty. Wówczas zakotłowało się przed bramką Kacpra Krzepisza, ale gościom nie udało się wpakować piłkę do siatki z kilku metrów. Źle odbił futbolówkę bramkarz Arki po strzale Tarasa Romanczuka, ale Patryk Klimala nie zdołał jej dobić.
Kluczowa dla losów pojedynku akcja miała miejsce w 71. minucie. Bodvar Bodvardsson chciał wyrwać piłkę Adamowi Dei, by szybko wznowić grę z rzutu wolnego. Został uderzony przez pomocnika Arki otwartą dłonią w ucho, po czym "dodał trochę od siebie", łapiąc się za twarz. Sędzia nie miał wątpliwości. Pokazał zawodnikowi żółto-niebieskich czerwoną kartkę.
- Wszyscy popełniamy błędy. Muszę przeprosić kibiców za zachowanie swojego zawodnika. Nie zostawię tego tak - to jest historia, to są marzenia, to są ważne sprawy. Chciałbym prosić kibiców, aby dalej byli z nami. Aby nasza drużyna z ich wsparciem wciąż się rozwijała. To trudny moment dla mnie, dla Adama i dla całego naszego zespołu. Co nas nie zabije, to nas wzmocni. Musimy się przeciwstawić tej sytuacji i dalej ciężko pracować - komentuje Smółka.
Reakcji gości była błyskawiczna. Cztery minuty później bowiem Taras Romaczuk idealnie podał w pole karne - między dwóch rywali - do Cilliana Sheridana, który uderzył po dalszym rogu nie do obrony.
Gra żółto-niebieskich totalnie się posypała, a gwoździem do trumny okazała się akcja z 86. minuty. Kacper Krzepisz obronił pierwszy strzał, ale wobec dobitki Patryka Klimali był już bezradny. To pierwszy gol tego zawodnika w barwach Jagiellonii.
Niestety, Arka Gdynia po raz trzeci z rzędu nie zagra zatem w finale Pucharu Polski. Piękna przygoda żółto-niebieskich z tymi rozgrywkami w bieżącym sezonie kończy się na 1/8 finału. Nie da się ukryć, że żółto-niebiescy rozbudzili apetyty kibiców w ostatnich latach w Pucharze Polski. Nastroje we wtorek zostały jednak ostudzone.
Teraz gdynianie muszą skupić się już tylko na rozgrywkach ligowych. W najbliższy poniedziałek zmierzą się z Cracovią przed własną publicznością. Początek tego spotkania o godz. 18.
PUCHAR POLSKI w GOL24
Więcej o PUCHARZE POLSKI - newsy, wyniki, terminarz, drabinka
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?