Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Antygona" Sofoklesa w Teatrze Miejskim w Gdyni (RECENZJA)

Grażyna Antoniewicz
Antygona (Agata Moszumańska) i Ismena (Marta Kadłub) rozpaczając nad Polinikiem
Antygona (Agata Moszumańska) i Ismena (Marta Kadłub) rozpaczając nad Polinikiem Tomasz Bołt
W czasach Sofoklesa tragedie greckie pisane były na teatr ogromny. Siłą ich było słowo poety. Dzisiaj, gdy słowo traci na znaczeniu silniej przemawia do widza obraz i dźwięk. Najnowsza premiera Teatru Miejskiego w Gdyni "Antygona" w reżyserii i scenografii Leszka Mądzika zaczyna się w ciemnościach.

Muzyka jak bicie serca i dwa snopy światła wyłaniają z mroku leżące sylwetki, ubrane tylko w przepaski na biodrach. Ich niespokojne ruchy przypominają walkę. Gdy zastygają, światło kreśli kontury, rysując grób.

To prolog opowieści o Antygonie, niepokornej księżniczce z przeklętego rodu Labdakidów - zrodzonej z kazirodczego związku Edypa i Jokasty. Księżniczce, przeciwstawiającej się woli króla Kreona. Grzebie ona Polinika, który napadł na Teby i zabił obrońcę miasta, swego brata Eteoklesa. Za co Kreon skazuje ją na "zaślubiny ze snem" - na śmierć.

Jako arcydzieło "Antygona" Sofoklesa jest dziełem wielu znaczeń i można ją rozumieć na różne sposoby. Tradycyjna interpretacja widzi tu konflikt między polityką a moralnością.

Leszek Mądzik znalazł w "Antygonie" także tragedię człowieka, który nie bacząc na kolejne ofiary upiera się przy swojej decyzji. Umiera Antygona, Hajmon popełnia samobójstwo, w ślad za nim idzie królowa Eurydyka. A Kreon jak w transie brnie w swoim uporze.

Prawda dociera do niego dopiero, gdy nie ma już kogo tracić. "Niech moje oczy oślepną, abym nie widział tych, których zgubiłem. Ziemia usuwa się spod moich stóp. Dokąd pójść? Jestem garścią popiołu. Jestem mniej niż niczym". I błaga o śmierć, ale - jak wiadomo - bogowie są okrutni, i Kron na podróż do mroków Hadesu musi poczekać.

Leszek Mądzik znacznie skrócił sztukę, spektakl trwa zaledwie godzinę, ale pozostał wierny Sofoklesowi i jednocześnie, paradoksalnie, tekst zyskał na aktualności.

Przeczytaj również: Premiera spektaklu "Antygona" w Teatrze Miejskim (ROZMOWA Z REŻYSEREM)

- Największą zbrodnią jest dla mnie anarchia. Dziewczyna jej zarzewiem - zapewnia Kreon. Hajmon (jego syn) odpowiada:
- Lud myśli inaczej.
- Więc lud ma mnie dyktować prawa?... Czy lud, czy ja rządzę tym miastem? - pyta władca.

Ktoś po premierze mówił, "aż trudno uwierzyć, że tekst nie został napisany współcześnie". Tak aktualnie brzmiało wiele kwestii.

"Świat pełen jest cudów, ale najcudowniejszym na świecie zjawiskiem jest człowiek" - głosi Sofoklesowy Chór. Współcześni inscenizatorzy dramaturgii antycznej partie Chóru traktowali często jako zło konieczne, niepotrzebny ozdobnik przerywający ciągłość akcji, z którym nie bardzo wiadomo, co robić. Leszek Mądzik Chór wysunął na plan bliski, uczynił rzecznikiem niepokojów i rozterek współczesnego człowieka.
Współtwórczynią sukcesu gdyńskiej "Antygony" jest Zofia de Ines Lewczuk, która zaprojektowała zachwycające kostiumy. To, że na szacie króla Kreona pojawia się czerwień, jako symbol władzy, nie dziwi, ale kapitalnym pomysłem jest błękitna suknia Eurydyki. Kiedy królowa odchodzi, aby umrzeć, widzimy czerwoną smugę biegnącą z tyłu...

Król Kreon, w tej roli Dariusz Szymaniak, mówi, a nie recytuje, kameralnie, lecz dobitnie, na co pozwala mu fraza przekładu Hebanowskiego. Nie ma w jego głosie nawet cienia hieratyczności, jest - prawda o człowieku.

Agata Moszumańska jako Antygona niestety, nie zachwyciła , więc może i dobrze się stało, że Leszek Mądzik zmarginalizował jej udział w spektaklu. Nie zapamiętamy także Marty Kadłub jako Ismeny, a szkoda.

Za choreografię odpowiedzialny jest Zbigniew Szymczyk (dyrektor Wrocławskiego Teatru Pantomimy). Wielkie brawa, należą mu się zwłaszcza za przejmujący ruch sceniczny Chóru.

ZOBACZ ZDJĘCIA z prób do spektaklu ''Antygona" w Teatrze Miejskim

Są w tym spektaklu naprawdę dobre role, zapamiętamy Mariusza Żarneckiego jako Strażnika czy Grzegorza Wolfa jako Posłańca. Eurydyka Beata Buczek-Żarnecka (aktorka o znakomitej dykcji) ma wspaniałe zejście po wysłuchaniu straszliwych wieści. Po takim drobiazgu poznać rasowego aktora.

Gdyńska "Antygona" to przedstawienie szlachetne, czyste i proste. Nie waham się powiedzieć - piękne! Ale przede wszystkim mądre. To nie jest szkolny spektakl, na którym aktorzy ubrani w antyczne togi recytują. Tu scenografia, kostiumy, ruch, muzyka i światło tworzą (wspólnie z tekstem) porywającą całość. "Antygona" Mądzika to zmieniające się, pełne emocji i napięć obrazy.

Twórca zapewne mógłby nam pięknie opowiedzieć tę tragedię bez słów, ale szkoda tekstu Sofoklesa. Muzyka gdańszczanina Marka Kuczyńskiego zasługuje na osobne omówienie.

Jestem pewna, że do teatru na "Antygonę" przyjdą nie tylko wielbiciele talentu Leszka Mądzika. Na sobotniej premierze zjawili się licznie znani malarze i inni artyści.

Czytaj także: Po premierze spektaklu "Seks dla opornych" w teatrze Wybrzeże (RECENZJA)

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki