Ta wiadomość spadła jak grom z jasnego nieba - nie żyje Antoni Szczyt, szef Pomorskiego Ośrodka Ruchu Drogowego, jeden z najbarwniejszych i najbardziej lubianych gdańskich urzędników.
Antoni Szczyt pojechał tydzień temu na urlop do Republiki Południowej Afryki.
Wczoraj wybrał się na wycieczkę łodzią na zatokę Mossel (Mossel Bay) w południowej części tego kraju. W pewnym momencie łódź się wywróciła. Antoni Szczyt wypadł z łodzi i mimo tego, że szybko przeprowadzono reanimację - zmarł.
- Właśnie zakończyły się przesłuchania świadków, więc o szczegółach będę mogła poinformować dopiero za kilkanaście godzin - powiedziała nam po południu Beata Brzywczy, radca ds. konsularnych ambasady polskiej w Pretorii (stolicy RPA). - Mogę jedynie potwierdzić śmierć tej osoby. Przeprowadzona została bowiem identyfikacja.
Przyczyny wypadku nie są na razie znane. Sprawę bada południowoafrykańska policja.
Antoni Szczyt miał wrócić z urlopu do Gdańska za kilka dni.
- Nie jestem w stanie mówić. To naprawdę straszna tragedia. Antoni miał przecież tyle planów, udało mu się zrobić porządek w PORD-zie i chciał go rozwijać - mówi nam jeden z jego współpracowników.
Niestety, nieszczęśliwy wypadek zniweczył te plany.
Na zawsze pozostanie w naszej pamięci!
Uśmiech nie schodził mu z twarzy, dla każdego miał ciepłe słowo, nie wiedział, co to znaczy chandra, a przynajmniej nigdy tego nie okazywał. Dusza człowiek, młodzieńczą energią i zapałem do pracy spokojnie mógłby obdzielić pół miasta. Tak Antoniego Szczyta pamiętają ci, którzy mieli okazję go poznać. Od 2009 roku z powodzeniem szefował Pomorskiemu Ośrodkowi Ruchu Drogowego. Był dumny z tego, że udało mu się to miejsce unowocześnić.
- Staram się, by nie było tu ponuro i nie kojarzyło się ludziom tylko ze stresem - podkreślał dziennikarzom, którzy odwiedzali go w biurze. Te starania przynosiły efekty. Głównie dlatego że sam często się przechadzał wśród oczekujących na egzamin i wesoło zagadywał.
- Jest stres? Niepotrzebnie, wszystko będzie dobrze! - zapewniał siedzących w poczekalni. Nie sprawiał wrażenia niedostępnego urzędnika zamkniętego w swoich czterech ścianach. Wręcz przeciwnie - gdy rozmawiał ze zdającymi egzamin, zwykle dopiero pod koniec się przyznawał, że on tu jest szefem.
- Zdała pani? To super, serdecznie gratuluję - zaczepiał ludzi na placu manewrowym. Gdy odpowiadali mu pytaniem, kiedy jego kolej na egzamin, zawsze się uśmiechał i niemalże szeptem, rozbawiony, odpowiadał: - Nazywam się Antoni Szczyt i jestem tu dyrektorem.
Zanim trafił do PORD, dał się poznać jako jeden z bardziej charyzmatycznych miejskich urzędników. 18 lat pracował w Urzędzie Miejskim w Gdańsku, przez 11 lat koordynował rozbudowę dróg rowerowych. W tym czasie stał na czele kilku wydziałów. - Fantastyczny facet! Pamiętam, że był z niego bardzo niekonwencjonalny pracownik, na przykład gdy Radunia była zanieczyszczona, wszedł do rzeki i osobiście wyciągał z niej śmieci. Był oddany i zaangażowany społecznie, szczególnie w sprawy rowerzystów, a także mieszkańców Letnicy - wspomina Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska. A Maciej Lisicki, jego zastępca, dodaje: - Niezwykle charakterystyczny, chętny do pomocy. Mimo że szybko mówił, był niezwykle rozważny - podkreśla Lisicki i wspomina, że ostatnim razem widzieli się w listopadzie, gdy Antoni Szczyt z dumą otwierał Miasteczko Ruchu Drogowego, zbudowane specjalnie z myślą o najmłodszych. - Wręczył mi wtedy kask. A później przyjechał do mnie do domu i taki sam dał mojej córce - opowiada Lisicki. Gdy zakończył przygodę z UM, został dyrektorem Departamentu Infrastruktury w Urzędzie Marszałkowskim. Od zawsze jednak związany był z koleją, na której przepracował kilkanaście lat, zanim został urzędnikiem.
- Zapamiętam go jako cenionego fachowca i wspaniałego człowieka. Miał wielki autorytet w branży nie tylko drogowej, lecz także wśród kolejarzy. Przez wiele lat współpracowaliśmy przy rozwiązywaniu trójmiejskich problemów komunikacyjnych i rozwijaniu sieci dróg. Na spotkaniach roboczych potrafił podejmować szybkie i trafne decyzje. Był zwolennikiem powstawania nowych linii tramwajowych w Gdańsku i rozwoju komunikacyjnego - opowiada Stefan Benkowski, kierownik działu dróg w gdyńskim ZDiZ. - Dużo dobrego zrobił dla PORD. Funkcję dyrektora objął w trudnych czasach, kiedy nie najlepiej się tam działo. Mimo to szybko doprowadził do zmian na lepsze. W Trójmieście pozostanie po nim wiele wyraźnych śladów - mówi Benkowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?