Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anioły pracują o każdej porze dnia i nocy [ZDJĘCIA]

Edyta Okoniewska
Małych pacjentów Hospicjum Pomorze Dzieciom nie da się wyleczyć, ale można sprawić, że dolegliwości związane z postępem choroby będą mniejsze. Zobacz, jak i ty możesz im pomóc

To prawdziwe anioły, niosące pomoc przez siedem dni w tygodniu, 24 godziny na dobę przez 365 dni w roku. Tak rodzice dzieci objętych opieką Domowego Hospicjum Pomorze Dzieciom mówią o lekarzach i pielęgniarkach pracujących w tej instytucji.

Tu każda historia to prawdziwy dramat, jednak dzięki tym niezwykłym osobom rodzice wiedzą, że nie są sami ze swoim cierpieniem. Niestety, niebawem może się okazać, że pomocy zabraknie. W trudną rzeczywistość brutalnie wkrada się brak pieniędzy.

- Nasze hospicjum rozpoczęło swoją działalność w listopadzie 2014 roku - mówi Ewa Liegman, menager Hospicjum Pomorze Dzieciom. - Powstało z inicjatywy ludzi związanych od lat z domową pediatryczną opieką paliatywną, nieustannie wierzących w jej sens, chcących się uczyć i rozwijać, by jak najlepiej służyć młodemu człowiekowi. Podopieczni naszego hospicjum są dotknięci nieuleczalnymi chorobami prowadzącymi do przedwczesnej śmierci. Pod naszą opiekę trafiają dzieci zgłaszane przez lekarzy, sprawujących dotychczas opiekę medyczną nad małym pacjentem, z pełną świadomością, iż obecna wiedza medyczna nie pozwala na wyleczenie dziecka, a rozwiązaniem jest opieka medyczna skoncentrowana na zapobieganiu, łagodzeniu dolegliwości związanych z postępem choroby, czyli opieka paliatywna. Czasem bezpośrednio rodzice zgłaszają się do nas z prośbą o pomoc. Powodem skierowania dziecka do hospicjum nie jest tylko zakończone niepowodzeniem leczenie onkologiczne, ale również postępujące schorzenia układu nerwowego, zespoły genetyczne, choroby metaboliczne, czy zaburzenia związane z okresem okołoporodowym i inne często rzadkie schorzenia.

Wiktor Pepliński z Nowych Polaszek także jest pod opieką specjalistów z hospicjum.

- To anioły - mówi Małgorzata Peplińska, mama Wiktora. - Zanim trafiliśmy pod skrzydła hospicjum nasze życie toczyło się wokół ciągłych pobytów w szpitalach, oczekiwaniu na specjalistów. Teraz to się skończyło. Pielęgniarka i lekarz przyjeżdżają do nas dosłownie na każde zawołanie, o każdej porze. Czasami, kiedy do nich dzwonię, już po moim głosie wiedzą, że jest problem i sami proponują, że przyjadą i sprawdzą, co się dzieje. Znajdują czas nie tylko na leczenie, ale i na dobre słowo. Nie wiem, co byśmy bez nich zrobili.

Domowe Hospicjum ma pod swoją opieką blisko dwadzieścioro dzieci i dziesięć rodzin w żałobie z Pomorza, w tym także z pow. kościerskiego. Jednak na horyzoncie zawisły czarne chmury. Na wsparcie z Narodowego Funduszu Zdrowia hospicjum będzie mogło liczyć dopiero od lipca 2017 roku. Do tego czasu musi radzić sobie samo, a pieniądze się kończą. Pojawił się pomysł, jak każdy z nas niewielkim kosztem może pomóc uratować hospicjum i jego podopiecznych . Wystarczy zadeklarować comiesięczną wpłatę w wysokości 8 zł (tyle kosztuje jedna godzina opieki medycznej). Szybki przelew można wykonać wchodząc na stronę internetową www.babel. pomorzedzieciom.pl lub dokonując wpłaty na konto Bank Zachodni WBK SA nr 33 1090 1098 0000 0001 2428 2268.

- Tutaj chodzi o skalę - dodaje Ewa Liegman. - Jeśli znajdziemy 12,5 tysiąca osób, które co miesiąc będą wpłacały 8 zł, to uda nam się przetrwać. Liczy się każda złotówka. Pozwólmy dzieciom zostać w domu- skoro nie możemy dołożyć dni do ich życia, dołóżmy życia do ich dni .

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki