Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Wajda: Monica Bellucci mi nie odmawia

Redakcja
Andrzej Wajda i Janusz Morgenstern prowadzili wczoraj otwarte warsztaty filmowe
Andrzej Wajda i Janusz Morgenstern prowadzili wczoraj otwarte warsztaty filmowe T. Bołt
- Te dzieci, które "robimy" w postaci filmów, służą nam lepiej lub gorzej. Ale wiemy, po co je zrobiliśmy. Natomiast jeśli chodzi o studentów... trudno powiedzieć. Z Andrzejem Wajdą, reżyserem, gościem 36 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, rozmawia Ryszarda Wojciechowska.

Jeśli uznać, że filmy dla reżysera są jak dzieci, to studenci z Pana Szkoły Filmowej, która obchodzi 10-lecie, też chyba nimi są.
Wie pani, że te dzieci, które "robimy" w postaci filmów, służą nam lepiej lub gorzej. Ale wiemy, po co je zrobiliśmy. Natomiast jeśli chodzi o studentów... trudno powiedzieć. W przypadku młodego człowieka nie można niczego przewidzieć. Oni się rozwijają, czasami zamykają, boją się, uciekają nie tylko od odpowiedzialności. Widziałem sytuacje, kiedy reżyser nagle oddalał się od swojej ekipy. Nie wiadomo było, kto reżyseruje. Reżyser nagle stracił pewność siebie. I zostawił swoje dzieło na pastwę losu.

Dzisiaj pewnie trudniej młodemu człowiekowi zadebiutować w roli reżysera?
Nie, trudniej chyba debiutowało się wtedy, kiedy kinematografia była zlimitowana. Z góry było wiadomo, ile pozwolą zrobić filmów. A dzisiaj można samemu zrobić film. Znaleźć pieniądze, zapożyczyć się. A wtedy nie można było. Podam pani przykład. Romek Polański kupił na lewo taśmę od asystentów kamery i nakręcił na niej film "Ssaki". Potem chciał go wysłać na festiwal. Zaprezentował go więc w Filmie Polskim. Tam się film nadzwyczajnie spodobał. Wszystko było cudnie. Tylko w pewnym momencie ktoś zapytał: - A gdzie są rachunki za taśmy? I wtedy usłyszał, że nie może wysłać filmu na festiwal. Bo nie ma rachunków. A jak nie ma rachunków, to nie ma filmu. To były czasy, kiedy rachunek za taśmę był dowodem na istnienie filmu.

Gwiazdy Wajdy: Monica Bellucci i Meryl Streep w filmie o Wałęsie

Ale wtedy mieliśmy coś, co się nazywało polską szkołą filmową. A czy dzisiaj jest na coś takiego szansa?
Chciałbym, żeby tak było. Myśmy wtedy mieli ważnych sojuszników w postaci polskich pisarzy. Oni pisali o tym, o czym my chcieliśmy robić filmy. W dodatku to była już literatura ufabularyzowana, z dialogami. Niemal gotowa do przeniesienia na ekran. A dzisiaj nasi koledzy są skazani na to, że muszą sobie sami scenariusz napisać, jeśli mają jakiś pomysł na film. A wielu z tych, którzy mają talent do reżyserii, nie ma talentu do pisania. Sam napisałem tylko dwa scenariusze w swoim życiu, a wyreżyserowałem około 50 filmów.

W konkursie głównym tego festiwalu są cztery filmy młodych twórców, które były jakoś szlifowane w Pana Szkole Filmowej.
Pracowaliśmy nad tymi filmami. Widzimy, jak bardzo jest potrzebne miejsce, w którym ci młodzi ludzie mogą o swoim filmie pogadać. Spotkać kogoś godnego zaufania.

I z wiedzą...
Tak, tych, którzy powiedzą, co wiedzą, czego doświadczyli. Takich rozmów młodym dzisiaj brakuje. Kiedyś tę rolę spełniały studia i zespoły filmowe.

Lubi Pan, kiedy studenci zwracają się do Pana Mistrzu? Bo to już przylgnęło do Pana jak druga skóra.
Wie pani, to jest zręczna forma. A ja nie protestuję (śmiech).
Jednak na tym festiwalu jest Pan w nietypowej roli, głównie z okazji 10-lecia swojej Szkoły Filmowej.
Ja się bardzo cieszę z tego, że mogliśmy stworzyć szkołę, która nie tylko nas, wykładowców satysfakcjonuje, ale przede wszystkim studentów i kinematografię. Te cztery filmy w konkursie dowodzą skuteczności naszej szkoły i tego, że może odegrać jeszcze ważniejszą rolę, jak już okrzepnie.

Ale jednak Andrzej Wajda to przede wszystkim reżyser. Czy jeszcze obejrzymy kiedyś na tym festiwalu Pana film?
Wiem do czego pani zmierza.

Zmierzam do filmu o Lechu Wałęsie. I nie dam się Panu wymigać.
To nie jest tak, że ja się wykręcam. Tylko ten film to szalenie trudne przedsięwzięcie. Trzeba najpierw pokonać schody w scenariuszu. Nie warto zabierać się do niego, jeżeli nie będzie scenariusza i to takiego, który da mi szansę powiedzenia o Lechu tego, co ja bym chciał powiedzieć. Czy pokazać go tak, jak go widzi świat. Bo tutaj go uplątali, umoczyli w jakieś sytuacje, które naprawdę nie mają żadnego znaczenia. Tym bardziej że on się z tego wytłumaczył. I wszystko wskazuje na to, że to, co powiedział, jest prawdą. No, ale to są sytuacje typu -ukradli nie ukradli, ale są zamieszani w kradzież zegarka.

Jeśli film powstanie, to będzie mieć zwolenników i przeciwników. Jakkolwiek przedstawi Pan Lecha Wałęsę.
Ale tego akurat się nie boję.

I nie pomyślał Pan - a po co mi to było? Po co z tym zaczynałem?
Nigdy tak nie myślałem. Gdybym chciał robić filmy, które się tylko podobają widowni, nie tykałbym filmów politycznych. Bo każdy z nich ma zawsze zwolenników i przeciwników.

Czy już wreszcie wiadomo, kto zagra Lecha Wałęsę?
Nie, jeszcze do końca nie ustaliliśmy.

A czy prawdą są informacje o Monice Bellucci i Meryl Streep, które miałyby w tym filmie zagrać?
Ponieważ w filmie powinna się znaleźć Oriana Fallaci - jej wywiad z Lechem był bardzo ważny - to umyśliliśmy sobie, że zagra ją włoska aktorka. A Orianę Fallaci chce zagrać każda Włoszka.

I Monica Bellucci nie mówi "nie"?
Nie mówi "nie". Fallaci to fantastyczna postać i wspaniała Bellucci szuka w tej roli czegoś dla siebie ciekawego.

A Meryl Streep jako Margaret Thatcher?
Ten pomysł nie wchodzi w grę. To był raczej żarcik.

Pan całe swoje zawodowe życie spędził na gdyńskim festiwalu. Czy rzeczywiście najbardziej dla Pana pamiętny to ten festiwal, na którym "Człowieka z marmuru" nie nagrodzono?
A wie pani, że tak. Wtedy okazało się, że środowisko krytyków filmowych, o których mówiono, że sprzedaliby matkę i ojca, żeby tylko publikować, stanęło na wysokości zadania. I kiedy zbojkotowano mnie przy nagrodach, oni ufundowali mi własną. Wręczyli cegłę i kilkadziesiąt podpisów. Cegłę ma Jurek Radziwiłowicz, a ja sobie zostawiłem na pamiątkę wszystkie podpisy krytyków i dziennikarzy.

Rozmawiała Ryszarda Wojciechowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki