Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Kowalski, Polak mieszkający w Kijowie: Na ulicach widać panikę [ROZMOWA]

rozm. Tomasz Słomczyński
Co się teraz dzieje w stolicy Ukrainy? Jak na starcia na Majdanie reagują mieszkańcy Kijowa? O tym opowiada nam Andrzej Kowalski, Polak mieszkający w Kijowie.

Mieszkasz w centrum Kijowa...
Tak, mieszkam w centrum, jestem w tej chwili w domu. Przed chwilą dostałem wiadomość, że jutro będziemy ewakuowani przez samolot [żona Andrzeja pracuje w ONZ - przyp. red.]. Niedługo nie będzie pieniędzy w bankomatach, być może niedługo nie będzie internetu, benzyny już praktycznie nie ma, w każdym razie bardzo trudno ją dostać. Robi się nieciekawie. Przed moim oknem ulica wygląda na razie spokojnie. Co jakiś czas przebiegają chłopcy z Samoobrony z Euromajdanu. Milicji dzisiaj nie widać. Jeszcze wczoraj stały blokady.

Jak daleko jesteście od barykad? Słyszycie odgłosy walk?
Mieszkamy jakiś kilometr od miejsca walk. W nocy słyszeliśmy eksplozje. W tej chwili nie słychać.

Jak reagują na to, co się dzieje Ukraińcy nie zaangażowani w walki na Euromajdanie?
Widać już panikę. Dotychczas nauczyliśmy się żyć z Euromajdanem. Były objazdy, było wiadomo, którędy jeździć, jak nie trafić w ogień starć. To już weszło w krew.

Jak objawia się panika?
Widzę, co się dzieje na stacjach benzynowych, w sklepach. Ludzie biegają, wykupują towary. Pamiętam, jak się u nas zaczynał stan wojenny, tamten nastrój mi się przypomniał.

Bywałeś na Majdanie?
Chodziłem bardzo często. Byłem tam przedwczoraj, napatrzyłem się na takie rzeczy... Ostatnio, kiedy było pięć ofiar śmiertelnych, też byłem na miejscu. Widziałem, jak nieśli zwłoki na jakichś deskach.

Co się mówi o Berkucie?
Wiadomo, że to bandyci i tyle. Wszyscy, których znam, młodzi ludzie, są absolutnie po stronie Euromajdanu. Starsi natomiast dotychczas martwili się, Boże, co to będzie, wszystko się spali. Wirus sowiecki troszeczkę jeszcze u nich czuć. Ale to minęło, teraz to już wszyscy widzą, że coś jest nie tak, skoro zabijają swoich... Dzisiaj 60 osób podobno zginęło [rozmowa ma miejsce o godz. 16.00 - rzeczywiście, agencje informacyjne podają taką liczbę ofiar].

A jak z bezpieczeństwem na ulicach poza strefą walk?
Grasują tu bandyci, zwani titiuszkami [dresiarze opłacani przez władze do zwalczania protestujących na Euromaj-danie - przyp. red.], zatrzymują samochody, wyciągają ludzi z samochodów... Ludzie się ich boją. Strach absolutnie nie jest wywoływany przez chłopaków z Samoobrony. Bo to oni pilnują porządku. Jak są w pobliżu, to jest znacznie bezpieczniej. Biegają czasem po mojej ulicy i polują na titiuszków. To też dało ludziom do myślenia...

Jak dzisiaj przyjęli Ukraińcy tragiczne wydarzenia?
To jest szok. Patrzę, jak ludziom trzęsą się szczęki z nerwów, cały czas chodzą z komórkami przy uszach... Na przykład taka sytuacja - milicja zajmuje róg naszej ulicy, wszystkich kontroluje, dookoła stoją ludzie, czasem ktoś krzyknie: "Hańba!". Wszyscy bardzo zdenerwowani... O, właśnie widzę przez okno, jak ludzie idą objuczeni zakupami. Wszyscy zapasy robią, wodę niosą. Będą musieli przetrwać.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki