Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Dolny prezes Trefla Sopot: Więcej pracujemy, niż mówimy [ROZMOWA]

Paweł Durkiewicz
Andrzej Dolny
Andrzej Dolny Przemysław Świderski
Z prezesem koszykarzy Trefla Sopot Andrzejem Dolnym rozmawia Paweł Durkiewicz.

- Trzecie miejsce koszykarzy na koniec sezonu 2013/2014 to dla Pana pełna satysfakcja?

- Faktem jest, że wszystkie przedsezonowe założenia zostały przez nas zrealizowane, nawet z nawiązką. Moim zdaniem odnieśliśmy sukces w paru wymiarach. Oczywiście cieszy świetny wynik sportowy, jakim jest trzecie miejsce w lidze, ale zwróćmy też uwagę na to, że cała nasza drużyna przeszła długi sezon w zdrowiu, bez kontuzji. To potwierdzenie dobrej pracy całego sztabu trenerskiego, na który postawiliśmy przed startem sezonu. Poza tym cieszy mnie, że ziściło się to, co obiecywaliśmy latem zeszłego roku - nasza drużyna w każdym meczu pokazywała ambicję i waleczność, nawet w przegranych meczach. Mam nadzieję, że dzięki temu kibice oglądali grę naszej drużyny z przyjemnością. Jeszcze inna płaszczyzna to nasze grupy juniorskie, które również odniosły sporo sukcesów, z mistrzostwem Polski U18 na czele. Trudno nie być zadowolonym.

- Radość po rozgrywkach jest chyba o tyle większa, że byliście o mały krok od rozczarowującego zakończenia sezonu. W ostatnim meczu ćwierćfinału z Czarnymi Słupsk Trefla uratował koszykarski cud.

- Po tamtym meczu miałem sporo refleksji na temat tego, jak brutalny potrafi być sport. Jest fantastyczny, jest piękny, ale też potrafi być niesamowicie bezwzględny. Gracze spędzają godziny, walcząc na parkiecie, wylewają litry potu, po czym jeden mały punkcik decyduje o tym, kto jest w niebie, a kto w piekle. Tak po ludzku, to ciężko w tym dopatrzyć się jakiejś sprawiedliwości. Ale z drugiej strony uważam, że gdyby nie ta wspomniana waleczność naszej drużyny, to nie wyszarpalibyśmy tamtego meczu. Nie mam wątpliwości, zapracowaliśmy i zasłużyliśmy na końcowy sukces.

- W czasie sezonu często pojawiały się pytania o zmiany kadrowe, jednak zdecydowaliście się nie mieszać w składzie.

- W całym sezonie zrobiliśmy jeden ruch, który nawet zmianą nie był - poszerzyliśmy skład o Simasa Buterleviciusa. Konsekwentne zaufanie do graczy na pewno nam się w końcowym rozrachunku opłaciło, a ten dodatkowy transfer Simasa również przyniósł fantastyczny efekt. Nie wygralibyśmy zapewne serii z Czarnymi, gdyby nie jego świetna obrona przeciw Roderickowi Trice'owi. To był brakujący element w naszym zespole. Co do innych graczy, wokół których pojawiały się często wątpliwości, to można oczywiście snuć alternatywne historie. Pewnie gdybyśmy nie nadrobili tej straty w piątym meczu ze Słupskiem, ocenialibyśmy wszystkich w kategoriach rozliczeń i pojawiałyby się oceny typu "tego trzeba było zmienić, kiedy był czas". Tyle tylko, że teraz nie ma sensu bawić się w gdybanie. Cieszę się, że decyzje, które podjęliśmy, na koniec sezonu dały nam efekt taki, a nie inny.

- Jaki będzie kolejny etap w historii Trefla? Ogłoszony przed rokiem "okres przejściowy" dobiegł już końca?

- Naturalne jest, że okres przejściowy nie może przeciągać się na zbyt długi czas. Jest wokół nas sporo optymizmu, natomiast ja zawsze patrzę na wszystko realistycznie. Co do nowego sezonu, pozostaje jeszcze parę niewiadomych w kwestii naszych możliwości budżetowych. Mamy już zapewniony pewien poziom finansów, który pozwala nam myśleć o kolejnych rozgrywkach, ale cały czas staramy się, żeby nasz budżet był jak najwyższy. Od powodzenia obecnie prowadzonych rozmów zależy to, jaką strategię budowy drużyny obierzemy. Na pewno w lecie nie będziemy podejmować decyzji, które będą groziły problemami czy perturbacjami dla klubu.

- A co z areną międzynarodową? Jest szansa na udział w rozgrywkach EuroCup?

- W zasadzie mogę odpowiedzieć identycznie jak na poprzednie pytanie. Ta kwestia również zależy od tego, jaki poziom budżetu uda nam się osiągnąć.

- Władze polskiej ekstraklasy zapowiadały, że będą pomagać zespołom z europejskimi aspiracjami.

- Liga rzeczywiście ma taką intencję, ale jeśli ktoś sądzi, że zespoły pucharowe mogą liczyć na miliony czy setki tysięcy złotych z ligowej kasy, to mocno się myli. Niestety na dziś ekstraklasa nie ma takich możliwości. Pomoc mogą stanowić ulgi, czy wsparcie organizacyjne, ale na odczuwalny zastrzyk finansowy nie ma większych szans.

- Po udanym sezonie na pewno trudno byłoby się żegnać z większą liczbą graczy, chociażby ze względu na sentymenty i ich możliwości.

- Oczywiście. Wielu członków naszego sztabu trenerskiego podkreśla, jak świetny kolektyw udało się stworzyć. Chemia była chyba najmocniejszym punktem drużyny. Ci ludzie po prostu lubili ze sobą przebywać! Z drugiej strony - emocje i sentymenty to jedno, a brutalne realia to co innego. Musimy zastanowić się poważnie, o co będziemy grać w przyszłym sezonie, jakim budżetem będziemy dysponować, gdzie widzimy braki sportowe, a gdzie widzimy szansę na poprawę. Po gruntownej analizie i odpowiedzeniu na te pytania przyjdzie pora na decyzję, w jakim stopniu nowy skład oprzemy na graczach z tego sezonu.

- Brązowy medal to sukces, ale kibice koszykówki w Sopocie długo już marzą o powrocie na mistrzowski tron.

- Zawsze wolę studzić emocje. Można sobie oczywiście stawiać wielkie cele na zasadzie "mam piękny sen", ale ja jako człowiek wywodzący się ze świata biznesu, patrzę na projekty sportowe przez pryzmat biznesplanu. W moim rozumieniu należy oczywiście mieć jasno zdefiniowany cel, ale poza tym trzeba wiedzieć o tym, jakimi dysponuje się narzędziami i możliwościami. Unikam buńczucznych deklaracji, ale mogę zapewnić, że jesteśmy ambitną grupą. Więcej pracujemy, niż mówimy.

Szukasz więcej sportowych emocji?


POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki