Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Chyra w roli księdza. Z koloratką będzie mu do twarzy?

Ryszarda Wojciechowska
Andrzej Chyra - ten rok zaczyna się dla niego bardzo dobrze
Andrzej Chyra - ten rok zaczyna się dla niego bardzo dobrze Grzegorz Mehring/Archiwum
Wielbiciele talentu Andrzeja Chyry obiecują sobie wiele po jego roli w filmie Małgorzaty Szumowskiej pt. "W imię...". To współczesna opowieść o księdzu, który w małej parafii zakłada ognisko dla trudnej młodzieży. Dobry proboszcz jest lubiany przez ludzi. Ukrywa jednak przed nimi skomplikowaną przeszłość. Ta rola zdaje się być stworzona dla Chyry, który do tej pory najsilniej kojarzony jest z "Długiem" i "Komornikiem" - pisze Ryszarda Wojciechowska

Był już demonicznym egzekutorem długu i bezlitosnym komornikiem. Wkrótce na ekranach kin pojawi się jako ksiądz. Tymczasem dzisiaj w Gdańsku debiutuje w roli... reżysera operowego. W Operze Bałtyckiej zobaczymy i posłuchamy "Graczy", nad którymi ostatnio pracował. Można powiedzieć, że dla Andrzeja Chyry ten rok zaczyna się wyjątkowo dobrze. Chociaż w jego karierze lata tłuste przeplatały się z chudymi.

Demoniczny egzekutor

Czternaście lat temu wraz z "Długiem" stracił anonimowość. Spadła na niego popularność. Demonicznego Gerarda zagrał tak doskonale, że potem trudno się było od niego odkleić. I właściwie jeszcze tylko jedna jego kreacja stała się równie wyrazista, w "Komorniku".

Teraz wielbiciele talentu Andrzeja Chyry wiele sobie obiecują po jego roli w filmie Małgorzaty Szumowskiej pt. "W imię...". To współczesna opowieść o księdzu, który w małej parafii zakłada ognisko dla trudnej młodzieży. Dobry proboszcz jest lubiany przez ludzi.

Ukrywa jednak przed nimi skomplikowaną przeszłość. W jednym z wywiadów Szumowska powiedziała: - Pokazuję głównego bohatera, którego zagrał Andrzej Chyra, jako człowieka borykającego się z samotnością. Tematem nowego filmu jest wiara, wątpliwość, tęsknota za uczuciem.

Film "W imię..." światową premierę będzie miał za kilkanaście dni, na 63 Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie (7-17 lutego). Powalczy w konkursie głównym. Ma więc szansę na Złotego albo Srebrnego Lwa. Wielbicielki urody i talentu Chyry już przebąkują żartobliwie, że w koloratce będzie mu na pewno do twarzy.

"Stary, masz twarz jak..."

Dyplom aktora zdobył w warszawskiej PWST w 1987 roku, a siedem lat później na tej samej uczelni - również dyplom reżysera. Wspaniały aktor Tadeusz Łomnicki powiedział mu kiedyś: "Stary, masz twarz jako kozia d...a".
Andrzej Chyra, pytany przeze mnie o to porównanie, skwitował je najpierw śmiechem. A potem tłumaczył: - Łomnicki był wyjątkowym człowiekiem i aktorem. Nauczył mnie paru rzeczy, ale przede wszystkim jednak ogromnego dystansu do siebie. Myślę, że każdy powinien mieć taką własną anegdotę, która z tych wysokości, na których człowiek czasami siedzi, ściągnie go na ziemię.

Pierwsze lata po dyplomie były właśnie takim ściąganiem na ziemię. Sam Chyra przyznał, że w tamtym czasie bywał przezroczysty aktorsko. Miał jakieś epizody filmowe, nawet serialowe, błąkał się od teatru do teatru. I dopiero w 1999 roku otworzyły się przed nim drzwi do kariery filmowej. Rola Gerarda z "Długu" Krzysztofa Krauzego przyniosła mu nie tylko szybką rozpoznawalność, ale też nagrody aktorskie. Otrzymał Orła, a także nagrodę dla najlepszego aktora gdyńskiego festiwalu filmowego.

Chyra zaczął kręcić film za filmem - "Wiedźmin", "Pieniądze to nie wszystko", "Zmruż oczy", "Powiedz to, Gabi", "Pogoda na jutro", "Tulipany", "Symetria", "Samotność w sieci", "Persona non grata", "Palimpsest", "Wszyscy jesteśmy Chrystusami". Były też telewizyjne seriale - "Defekt", "Zaginiona" i "Oficer", w którym zagrał nadkomisarza Krzysztofa Rysia. Grywał także u wielkich. W filmie "Strajk" Volkera Schlöndorffa (o Annie Walentynowicz) pojawił się na ekranie jako Lech Wałęsa, a w "Katyniu" Andrzeja Wajdy zagrał porucznika Jerzego.

Były to role pierwszo- i drugoplanowe, ale bez większych recenzenckich wstrząsów. Po raz drugi uznanie krytyków i publiczności, wraz z nagrodami, przyszło w 2005 roku. Jego rola w filmie "Komornik" na gdyńskim festiwalu spodobała się tak, że Chyra po raz drugi otrzymał statuetkę dla najlepszego aktora. Po gali festiwalu pisaliśmy wtedy: "»Komornik« zabrał wszystko", bo rzeczywiście film w reżyserii Feliksa Falka rozbił bank z nagrodami.

Nie tylko filmy

Kiedy podczas tamtego festiwalu rozmawialiśmy z Andrzejem Chyrą o tej roli, na pytanie: - Które sceny były trudne do zagrania, odparł: - Czasami najbanalniejsza scena jest trudna do zagrania. Ja w tym filmie jestem na ekranie niemal cały czas. Dźwigam niejako na sobie "Komornika". Ale mam świadomość, że nie wszystko zagrałem tak, jak chciałem, jak sobie wymarzyłem.
Bywało też, że film w jego życiu odgrywał mniejszą rolę. Ważniejszy stawał się teatr, nie tylko ten w Polsce. Sporo pisano o jego teatralnej roli w sztuce "Tramwaj" (w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego), wystawianej w Paryżu. Zagrał u boku słynnej aktorki Isabelle Huppert.

Na sugestię, że nie lubi prostych wyzwań, odparł: - Każda nowa rzecz to kolejne wyzwanie. Ale w przypadku Stanleya [granego przez niego w "Tramwaju" - dop. aut.] stopień trudności z jednej strony i atrakcyjności z drugiej był tak duży, że nie mogłem sobie odmówić. Cała ta paradoksalność sytuacji - ja, Polak, grałem po francusku Amerykanina w Paryżu, będącego potomkiem polskich emigrantów, no i spotkanie z Isabelle Huppert, fantastyczną aktorką. Tego się nie odmawia. Na zadane przed dwoma laty pytanie o najciężej zarobione do tej pory pieniądze, mówił: - Stanley, tak. Ale jeszcze więcej wysiłku kosztowała mnie i kosztuje w trakcie grania rola w "(A)pollonii" Krzysztofa Warlikowskiego. To teatr. A jeśli chodzi o film, to nie wiem, pewnie "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" Marka Koterskiego. To było dosyć karkołomne zadanie. Mam też duży sentyment do roli w "Długu". Ale lubię również swojego bohatera we "Wszystko, co kocham" Jacka Borcucha. W tym filmie znalazłem coś zupełnie innego dla siebie.

Polowanie paparazzich

Pytany o popularność, która w jego przypadku trwa od lat, mówił, że nie wie, czy ona jest rzeczywiście tak wielka. Może bardziej widoczna w środowisku niż na ulicy - twierdził. I dodał: - Co mnie zresztą cieszy, ponieważ popularność bywa zwyczajnie męcząca. Przynosi jednak pewien pożytek. Człowiek popularny staje się dobrym towarem na rynku. Albo mu się wydaje, że się staje. A to pozwala na spotkania z ciekawymi ludźmi i przede wszystkim na interesujące propozycje zawodowe.
Ostatnie lata to dla aktora życie po obstrzałem paparazzich. Dla nich również jest dobrym towarem. W tabloidowych mediach pojawiają się zdjęcia z podpisami: z kim tańczy, z kim baluje, z kim imprezuje.

Sam Chyra nie zżyma się na fotografowanie festiwalowe. Mówi, że jest OK. Natomiast zaglądanie pod kołderkę już bywa niefajne i męczące.

To podglądanie przez paparazzich zaczęło się od jego głośnego związku z popularną aktorką Magdaleną Cielecką. Kiedy się gdziekolwiek pojawiali razem, ruszał za nimi dziki tłum fotoreporterów. Potem w tych kolorowych mediach zamiast pytań, w czym zagrali, kotłowało się tylko jedno - czy są razem, czy już osobno?

Oboje zresztą przyjęli zasadę nieopowiadania o swoich związkach i rozwiązkach, czym tylko podsycali tę rozgorączkowaną atmosferę wokół siebie. Od pewnego czasu ten temat na szczęście zszedł z pierwszych stron tabloidów. I miejmy nadzieję, że po filmie "W imię..." będzie się mówiło i pisało głównie o tym, czy to rola skrojona na miarę.

Sam aktor, pytany niedawno, jak sobie radzi z upływem czasu, odpowiada krótko: - Jakoś sobie radzę. Miałem serię trzech ojców, których grałem jednego po drugim.

W przyszłym roku skończy 50 lat i , jak żartuje, tę pięćdziesiątkę trzeba będzie przyjąć na klatę.

============25 (pp) Cytat 16.5/19 rodzinny(32587560)============
Ostatnie lata to życie pod obstrzałem paparazzich. Dla nich też jest dobrym towarem. W tabloidowych mediach pojawiają się zdjęcia z podpisami: z kim tańczy i z kim imprezuje
============25 (pp) Cytat 16.5/19 rodzinny(32635840)============
"Myślę, że każdy powinien mieć taką własną anegdotę, która z tych wysokości, na których człowiek czasami siedzi, ściągnie go na ziemię"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki