Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrea Anastasi, trener Lotosu Trefla Gdańsk: Skra jest lepsza, ale tylko na papierze [ROZMOWA]

Łukasz Żaguń
Fot. Karolina Misztal
O trudach rundy zasadniczej i zbliżającej się rywalizacji z PGE Skrą, rozmawiamy z Andreą Anastasim, trenerem Lotosu Trefla Gdańsk.

W ostatnim meczu wygraliście 3:1 z MKS-em Będzin. Chyba trudno wyciągać wnioski po starciu z rywalem z dołu tabeli.
Przede wszystkim cieszy mnie to, że rundę zasadniczą zakończyliśmy zwycięstwem. To na pewno wzmocni nas mentalnie przed grą o brązowy medal. Ale wbrew temu, czego można było się spodziewać, z MKS-em wcale nie mieliśmy łatwej przeprawy. Ta drużyna, zwłaszcza w drugiej części sezonu, zrobiła duży postęp. Nie ukrywam jednak, że mój zespół trochę stracił w tym meczu koncentrację. Ale najważniejsze jest to, że wracamy do naszej gry, a przecież jeszcze niedawno byliśmy w kryzysie. W odpowiednim momencie udało się go przezwyciężyć i dzięki temu znowu zagramy o medal. To nas cieszy.

Był pan zaskoczony, że Skra nie awansowała do finału?
Cóż, Skra przegrała seta z BBTS-em i przez to straciła miejsce w finale. Ale ostatnio bełchatowianie mają też pewne problemy w szatni, coś u nich stało się z duchem drużyny. Takie rzeczy niestety się zdarzają. Być może to też zadecydowało o tym, że zagramy o brąz ze Skrą a nie z Asseco Resovią Rzeszów.

No właśnie, jeden set zadecydował o tym, kto zagra w finale. Rozumiem, że podtrzymuje pan zdanie, że ten system jest zły?
Tak. To jest bardzo, ale to bardzo zły system! Zaksa mogła skupić się tylko na PlusLidze, bo nie grała w europejskich pucharach. Stoczyła 26 meczów - fajnie, pełen relaks. A Asseco Resovia, która zmierzy się z Zaksą w finale? Przecież też nie grała tak dużo jak my, bo w Lidze Mistrzów została gospodarzem fazy finałowej. No i wreszcie my ze Skrą będziemy bić się o brąz. Mamy prawo być najbardziej zmęczeni, bo przecież lataliśmy po Europie, potem wracaliśmy do kraju i tak w kółko. Rozegraliśmy 37 meczów i tak naprawdę nie mieliśmy nawet czasu na spokojne treningi. To właśnie zabiło nasze szanse gry o złoto. Podejrzewam, że w Bełchatowie myślą tak samo. Co więcej, Skra wygrała w rundzie zasadniczej trzy mecze więcej od rzeszowian. To jest po prostu zabawne.

Czyli czuje pan niedosyt, że finał odpłynął?
Przede wszystkim jestem bardzo dumny z drużyny. I właściwie cały czas powtarzam moim zawodnikom: panowie, musimy być z siebie dumni! Drugi sezon z rzędu jesteśmy w najlepszej czwórce, znowu zagramy o medal. Biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki, o których mówiłem, to jest niesamowite. Jestem szczęśliwy i uśmiechnięty.

Skra jest do „ugryzienia”?
To jest wspaniała drużyna, z bogatą historią, która ma w swoich szeregach znakomitych siatkarzy. Ale to nic nie zmienia. My musimy pokazać, na co nas stać, zaprezentować naszą najlepszą siatkówkę. Nie wiem, jaki będzie poziom w tych spotkań, ale na dziś mogę powiedzieć, że jesteśmy w dobrej formie i damy z siebie wszystko.

Ale chyba trzeba otwarcie powiedzieć - zdecydowanym faworytem rywalizacji jest Skra.
Oczywiście. Skra na papierze jest dużo lepszym zespołem od nas. Ale... tylko na papierze. Kiedy rozpoczyna się mecz, każdy ma równe szanse. Będziemy bić się o każdą piłkę!

Czy Damian Schulz będzie gotowy na mecze o medal?
Mam taką nadzieję! Liczę nie tylko na Damiana, ale też na Mateusza Czunkiewicza. Może nie gra za dużo, ale jest ważną postacią w drużynie. Tworzy ducha zespołu, a teraz na pewno nie jest szczęśliwy ze względu na kontuzję kolana. Cóż, takie jest życie. W tym sezonie niestety nie ominęły nas problemy zdrowotne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki