Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Amerykański żandarm na emeryturze. O sytuacji po afgańskiej ewakuacji rozmawiamy z Polką mieszkającą w USA

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Amerykanie mieli dość wojny w Afganistanie. Oczywiście nikt nie chciał, by ewakuacja odbywała się w takim chaosie i by talibowie tak szybko przejęli kraj. Prezydent Biden zbiera za to ogromną krytykę, 57 proc. Amerykanów źle ocenia jego przywództwo po tym, co się wydarzyło w Afganistanie – mówi dziennikarka i politolożka Katarzyna Guzy, olsztynianka, dawna mieszkanka Nowego Dworu Gdańskiego, od ponad dwóch dekad w USA.
Amerykanie mieli dość wojny w Afganistanie. Oczywiście nikt nie chciał, by ewakuacja odbywała się w takim chaosie i by talibowie tak szybko przejęli kraj. Prezydent Biden zbiera za to ogromną krytykę, 57 proc. Amerykanów źle ocenia jego przywództwo po tym, co się wydarzyło w Afganistanie – mówi dziennikarka i politolożka Katarzyna Guzy, olsztynianka, dawna mieszkanka Nowego Dworu Gdańskiego, od ponad dwóch dekad w USA. AFP/East News
Amerykanie mieli dość wojny w Afganistanie. Chcieli wycofania swoich wojsk nie tylko stamtąd. Oczywiście nikt nie chciał, by ewakuacja odbywała się w takim chaosie i by talibowie tak szybko przejęli kraj. Prezydent Biden zbiera za to ogromną krytykę, 57 proc. Amerykanów źle ocenia jego przywództwo po tym, co się wydarzyło w Afganistanie – mówi dziennikarka i politolożka Katarzyna Guzy, olsztynianka, dawna mieszkanka Nowego Dworu Gdańskiego, od ponad dwóch dekad w USA.

Gdy rozmawialiśmy po wyborze Joego Bidena na prezydenta USA, za jeden z plusów prezydentury Trumpa uznałaś fakt, że zakończył kilka „amerykańskich” wojen i nie rozpoczął żadnej nowej. Trump negocjował zresztą z talibami a Biden utrzymał zawarte przez niego porozumienie w mocy. Rozumiem, że Amerykanie mieli serdecznie dość Afganistanu?
Od lat pogłębiało się niezadowolenie z prowadzonej, tak długo przecież, wojny w Afganistanie, rozpoczętej po atakach terrorystycznych z 9 września 2001 r. Ona kosztowała Amerykę 2 tryliony dolarów i życie prawie 2,5 tysiąca wojskowego personelu. Generalnie, dość intensywnie topniało społeczne i polityczne poparcie dla zwiększania czy nawet utrzymywania niewielkiej liczby wojsk amerykańskich stacjonujących na innych kontynentach. Zatem tak - Amerykanie mieli dość Afganistanu i wszystkich innych wojen czy może, nazwijmy to inaczej, działań na rzecz obrony amerykańskich interesów czy demokratyzacji reżimów. Już Barack Obama obiecywał zakończenie wojny w Afganistanie i, podobnie jak jego następcy, mówił o sukcesach, podczas gdy należało uznać porażkę i wyciągnąć wnioski. Ponadto, ani amerykański parlament, ani opinia społeczna nie miały jasnego obrazu, ani strategii tej najdłuższej w historii USA wojny. Zmieniające się administracje też nie miały pojęcia co z tym fantem zrobić. Wydaje się, że zbyt mocne nadzieje pokładały w tym, że ustanowione w Kabulu rządy i chwiejne struktury państwowe przetrwają bez amerykańskiej podpory. Co ważne, Joe Biden, już jako wiceprezydent, postulował zmniejszenie liczby wojsk w Afganistanie. Obama jednak znacznie je zwiększył. W 2010 r., za jego prezydentury, Stany Zjednoczone miały w Afganistanie 100 tysięcy żołnierzy.

Jest wiele głosów weteranów afgańskich misji, w tym polskich żołnierzy, że budowanie struktur tego państwa, w czasie interwencji w latach 2001 – 2021, było fikcją... W USA jest poczucie porażki? Może ulga? Obawy przed nowym WTC?
To prawda - próba budowania demokratycznego państwa w Afganistanie była pomyłką. To pospieszne i chaotyczne wyjście USA z Afganistanu wyzwoliło w Amerykanach strach przed kolejnymi atakami terrorystycznymi. Istnieją obawy, że Afganistan kontrolowany przez talibów znów stanie się wylęgarnią terrorystów. Zdania społeczeństwa USA na temat zagrożenia spowodowanego wycofaniem wojsk są jednak równo podzielone, dokładnie 44 proc. uważa, że zagrożenie wzrosło, 45 procent ze nie, a 8 procent uważa nawet, że się zmniejszyło. Niemniej, nie ma chyba obecnie jakiejkolwiek recepty na Afganistan pod rządami talibów. Trzeba ich zostawić i liczyć, że próby zamachów islamskich terrorystów będą na czas neutralizowane. Bo wydaje się, że są nieuniknione.

Jak zatem w USA oceniany jest kryzys afgański? To co się stało w czasie wycofywania? W Europie wiele krajów miało pretensje do Bidena o tę jego decyzję, podjętą bez konsultacji. W brytyjskiej prasie, zwłaszcza po zamachu na lotnisku, pojawiły się "wątpliwości co do jakości przywództwa nowego" prezydenta USA...
Aż 77 procent Amerykanów chciało zakończenia tej wojny, ale nie w tak chaotyczny sposób, i to w warunkach eskalacji konfliktu. Pojawiła się ostra krytyka Bidena po samobójczym ataku terrorystycznym 26 sierpnia na lotnisku w Kabulu, w którym zginęły 183 osoby w tym 13 żołnierzy USA. Aż 53 proc. Amerykanów obciąża Bidena za przyczynienie się do tego zamachu, podczas gdy sam Biden uznał ewakuację za “ogromny sukces“ i obarczył winą Trumpa za nieudane negocjacje z talibami (zakończone w roku 2020) i całą tę patową sytuację w Afganistanie. Prezydent mówił też, że jedyną alternatywą dla tak nagłego wycofywania wojsk było tylko zwiększenie liczby żołnierzy, jak podał Washington Post. Biden już na początku roku obiecywał, że wszyscy żołnierze i personel wrócą z Afganistanu do 11 września. Niestety, nie przewidział, że przejecie Afganistanu przez talibów nastąpi w tak błyskawiczny sposób. Z drugiej strony zakończenie wojny w Afganistanie było nieudolnie planowane przez co najmniej trzech prezydentów USA. Nie zapominajmy, że planowanie strategii nie należy tylko do prezydenta, wojsko jest w Ameryce bardzo silnym lobby i pochłania 11 procent budżetu federalnego, w minionym roku było to 725 bilionów dolarów. Prezydent Trump zredukował wojska z 13 tys. do 2,5 tys., co, jak niektórzy twierdza, osłabiło pozycję Ameryki podczas kluczowych negocjacji z talibami. W międzyczasie nie zaprzestawali oni ataków na rząd afgański, a wśród talibańskich przywódców zasiedli członkowie Al-Kaidy. Trudno zatem było mieć jakiejkolwiek nadzieje na pokojowe, cywilizowane negocjacje i tworzenie demokratycznych struktur państwowych w Afganistanie. Talibowie rośli w siłę nie tylko integrując islamski terroryzm. Są szeroko akceptowani przez Afgańczyków. Talibowie to nie jest grupa terrorystyczna składająca się z płatnych najemników, jak sie popularnie uważa w USA. Większość z nich to tak zwani “freedom fighters” - partyzanci, woluntariusze uważający afgański rząd najpierw Hamida Karzaja a potem Aszrafa Ghaniego a za skorumpowany, a Amerykanów za najeźdźców, którzy bombardują ich domy i depczą wartości. Zachód nigdy nie rozumiał dynamiki tej swoistej walki o wolność, napędzanej religią, zwłaszcza dziejącej się w tak wielkim wymiarze i mającej taką siłę. My nie rozumiemy jihadu. Talibowie są nieprzekupni, bo to nie pieniądze w głównej mierze motywowały ich do działania. Dla młodych Afgańczyków przyłączenie się do talibów było podniesieniem statusu społecznego, zwiększeniem szanse na ożenek, stąd liczba religijnych bojowników powiększała się również drogą naturalną. Rodziny afgańskie mieszkające w strefie talibańskich wpływów były również przymuszane siłą do przyłączenia się do ich oddziałów.

Wrócę, do naszej poprzedniej rozmowy, w czasie której mówiłaś, że większość Amerykanów uważa Joego Bidena za "nową nadzieję". Jak to wygląda z perspektywy czasu? Jak Amerykanie oceniają tych ponad 100 dni jego rządów?
Oceny rządów Bidena uległy w ostatnim czasie pogorszeniu. W niedawnym sondażu aż 57 proc. Amerykanów nie pochwalało jego przywództwa, choć jeszcze w czerwcu, zdanie takie miała mniej niż połowa pytanych: 47 proc. Z drugiej strony nie jest on jedynym prezydentem któremu spadła popularność w pierwszych miesiącach urzędowania. U Donalda Trumpa i Billa Clintona było podobnie, a jednak później „słupki poszły do góry”. Myślę, że Biden stracił trochę na popularności przez kryzys afgański ale prawdziwym miernikiem jego przywództwa będzie to, jak poprowadzi dalej kraj zmagający się z pandemią i klęskami żywiołowymi. Biden obiecał 100 milionów szczepionek na covid-19 w ciągu 100 dni. Już w marcu podwoił te obietnice. Kolejnym spełnionym postanowieniem na pierwsze 100 dni urzędowania było utworzenie 1,3 miliona miejsc pracy. Przypomnijmy, że w kwietniu zeszłego roku aż 22 miliony Amerykanów straciło pracę przez wybuch pandemii. Niestety, od początku tego roku właściciele małego biznesu doświadczają ogromnych trudności w rekrutacji. “Musze dziś sam obsługiwać klientów i przygotowywać zamówienia, bo nie mogę znaleźć ludzi do pracy “ – skarżył się właściciel małej restauracji w centrum Sandy Hook, gdzie mieszkam. Właściciel nowej jadłodajni tuż obok, w ogóle nie może otworzyć biznesu z tego samego powodu. Już za poprzedniego prezydenta rozpoczęła się ostra, pandemiczna akcja ratunkowa – ludzie zaczęli otrzymywać czeki od rządu na całkiem pokaźne sumy, wzrosły zasiłki dla bezrobotnych, a ostatnio nawet porównywalne do polskiego 500 plus, comiesięczne czeki na dzieci, dla wszystkich rodzin. Niektórzy mają z socjalnego wsparcia tyle samo środków, ile wynosiły ich wypłaty gdy pracowali. Mimo tego że potrzebne są ręce do pracy, pieniądze rządowe i stanowe płyną dużym strumieniem do kieszeni obywateli. Gospodarka ma się dobrze, bo pieniądze u nikogo w kieszeniach nie leżą. “Rządowe drukarki pieniędzy chodzą pełną parą, tylko przyjdzie nam wszystkim za to zapłacić - mówił mi niedawno Amerykanin polskiego pochodzenia. Deficyt budżetu USA potroił się od zeszłego roku, osiągają trzy tryliony dolarów. Zobaczymy jak z tym problemem poradzi sobie prezydent Biden. Na razie jednak USA są pod kreską. Dlatego ten żandarm światowego porządku, za którego przez lata uznawane były USA, musiał przejść na emeryturę.

11 września 2001 r. Uderzenie jihadu, tysiące ofiar

Wojna z islamskim terroryzmem rozpoczęła w słoneczny, wrześniowy wtorek, 20 lat temu. W nowojorskie wieżowce World Trade Center wbiły się porwane przez religijnych terrorystów islamskich samoloty pasażerskie. Wieże nie wytrzymały wywołanych przez uderzenia pożarów i uszkodzeń konstrukcji. Zawaliły się grzebiąc pod gruzami pracowników WTC i spieszących im na pomoc strażaków (tylko wśród przeciwpożarowych służb było blisko 350 ofiar). W tym samym czasie kolejny porwany samolot (z pasażerami na pokładzie) uderzył w Pentagon. Jeszcze jeden miał uderzył w Kapitol, jednak jego pasażerowie podjęli walkę z terrorystami. Maszyna rozbiła się na pustym polu. Zamachy 11 września 2001 r. pochłonęły życie blisko 3 tys. osób, 6 tys. było rannych. W Nowym Jorku zginęli też obywatele i obywatelki Polski. Do ataków przyznała się islamska organizacja Al-Kaida i jej przywódca Osama bin Laden, która swój przyczółek miała w Afganistanie, rządzonym przez brutalny reżim religijny talibów. Siły USA przy wsparciu NATO uderzyły na Afganistan w ciągu kolejnych kilkunastu tygodni. Talibowie zostali zniszczeni bardzo szybko, podobnie jak struktury Al-Kaidy. Bin Ladena Amerykanie dopadli 2 maja 2011 r (zwłoki zlikwidowanego terrorysty pogrzebali w oceanie), nie przeżył też mułła Omar, który w 2001 rządził Talibanem. W sierpniu tego roku, po 20 latach obecności pod Hindukuszem, USA uznały, że ich misja w Afganistanie zakończyła się. .

Afganistan. Fundacja PCPM rusza z pomocą dla uchodźców z Afganistanu FOTOGALERIA. "Pomocy humanitarnej potrzebuje prawie 16 mln Afgańczyków"

Afganistan. Fundacja PCPM rusza z pomocą dla uchodźców z Afg...

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki