Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Amber Gold: pozywają państwo polskie jakby brali udział w loterii [KOMENTARZ]

Tomasz Słomczyński
Przemek Świderski
Złożenie pozwu zbiorowego przeciwko Skarbowi Państwa przez poszkodowanych w aferze Amber Gold, jest jak udział w loterii. Na dwoje babka wróżyła - uda się lub nie. Bo ustawę która miała regulować funkcjonowanie pozwów zbiorowych można dziś pokazywać studentom jako przykład złego prawa, które wprowadza więcej zamieszania niż pożytku.

Porównajmy dwie sprawy - aferę Amber Gold i zawalenie się hali MTK w styczniu 2006 roku. Obydwie te sprawy wiele łączy. Zawiniło państwo polskie - dokładnie rzecz ujmując - jego funkcjonariusze (w jednym przypadku wyjątkowo łagodne dla Marcina P. organy ścigania i niewydolny system sprawiedliwości, w drugim zaś - pracownicy nadzoru budowlanego). Dla prawników i samych poszkodowanych to są punkty wyjścia do starań o uznanie odpowiedzialności państwa za te tragedie.

Drugim punktem wspólnym jest fakt, że w obydwu sprawach zostały złożone pozwy zbiorowe, w których poszkodowani (przynajmniej na razie) nie domagają się pieniędzy, tylko uznania odpowiedzialności Skarbu Państwa. Inaczej rzecz ujmując - domagają się uznania przez sąd, że ich szkoda (nie wnikając na razie w to, jaka była wysoka) powstała "z winy" państwa.

O zawaleniu się hali w 2006 roku wspominam tutaj dlatego, że ostatnio pozew zbiorowy, złożony przez rodziny ofiar śmiertelnych, został prawomocnie odrzucony. Dwukrotnie Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że poszkodowani nie mogą korzystać z procedury pozwu zbiorowego - a to dlatego, że w "podstawie faktycznej mieszczą się odmienne, indywidualne okoliczności związane z ich (poszkodowanych - red.) sytuacją życiową". To stanowisko podzielił Sąd Apelacyjny w Warszawie. Jego rzecznik, sędzia Barbara Trębska stwierdziła, że stosowanie pozwów zbiorowych nie jest możliwe, gdy każdy z wielu poszkodowanych poniósł inną krzywdę lub szkodę. Bo żeby stosować pozew zbiorowy, to - zdaniem warszawskich sądów, szkody lub krzywdy muszą być takie same w odniesieniu do wszystkich, którzy pozew taki składają.

Czyto oznacza, że zabici w hali MTK musieliby być tej samej płci, w tym samym wieku, w takiej samej sytuacji życiowej? A oszukani przez Marcina P. musieliby stracić taką samą kwotę, mieć tyle samo dzieci i takie same emerytury? Absurd? Oczywiście, że tak. Więc po co w ogóle takie prawo, którego nie można stosować?

A jednak można je stosować. Aktualnie toczy się sprawa z pozwu zbiorowego powodzian. Krakowskiemu sądowi nie przeszkadzało, że jednemu woda zalała dom, innemu oborę, a jeszcze innemu zakład produkcyjny. Ten sam zapis ustawy w Warszawie blokuje drogę do uznania odpowiedzialności Skarbu Państwa za ludzką tragedię, w Krakowie zaś - drogę taką otwiera. W tej sytuacji obywatel, zanim złoży taki pozew, musi się zorientować, w której części kraju ma większe szanse, w której nie. Takie to właśnie tworzy się u nas prawo.

A teraz zła wiadomość dla oszukanych przez Amber Gold: ich pozew trafił do Warszawy, gdzie już dwukrotnie sądy stwierdziły, że szkody muszą być takie same. Trzeba było składać do Krakowa.

Na koniec zaś poważniej: Rodziny gołębiarzy, którym dach hali MTK zwalił się na głowę nie dostały od państwa ani grosza. Wszystkie ich pozwy zbiorowe zostały odrzucone. Powodzianie - jak na razie, mają więcej szczęścia. Sąd rozpatruje ich pozew zbiorowy.

A jak będzie z poszkodowanymi w aferze Amber Gold, okaże się wkrótce.

Powyższy artykuł to komentarz do:

Powyższy artykuł to komentarz do informacji:

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki