- Zatrzymali mnie do kontroli policjanci i kazali dmuchać, podsuwając to urządzenie. Jest w nim taki lejek, którego się ustami nie dotyka. Dmucha się z pewnej odległości. Odmówiłem i poprosiłem o podanie tradycyjnego alkotestu z jednorazowym ustnikiem - opowiada nasz Czytelnik (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Policjanci się zgodzili, ale byli mocno zdziwieni. Wytłumaczyłem im, że te nowe alkotesty roznoszą bakterie. Gdy się dmucha w lejek, to pęd powietrza odbija osiadłe na nim bakterie. Jeśli przede mną dmuchał nosiciel wirusa AH1N1, to i ja byłbym zarażony.
Policjanci nie kryją zdziwienia, bo nikt dotychczas takiej skargi do nich nie skierował.
- To subiektywne odczucie i trudno mi z nim polemizować - mówi Grzegorz Domżalski, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Bytowie. - Jeśli ten pan tak bardzo się boi bakterii, to i do sklepu nie powinien wchodzić, bo ktoś może kichnąć. Moim zdaniem, te urządzenia działają prawidłowo i nikogo nie zarażają. To śmieszna sprawa.
Bezdotykowe alkotesty służą tylko do wstępnego sprawdzania zawartości alkoholu w organizmie. Jeśli wykryją promile, to kierowca badany jest urządzeniem z legalizacją.
Powiatowa Stacja Sanitarno--Epidemiologiczna nie będzie badać alkotestów.
- Taki produkt powinien mieć instrukcję obsługi oraz atesty dopuszczające urządzenie do użytku - mówi Iwona Stubba z bytowskiego sanepidu. - My nie prowadziliśmy badań mikrobiologicznych, które określałyby chorobotwórczość mikroorganizmów znajdujących się na tym urządzeniu.
Takich badań nie będzie, a policja zapewnia, że urządzenia te spełniają wszystkie normy. Kierowcy zaś zawsze mogą dmuchać w tradycyjny alkotest.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?