Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksandra Dulkiewicz o prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu: Zapamiętam Go uśmiechniętego, w kraciastej koszuli [rozmowa]

rozm. Agnieszka Kamińska
Aleksandra Dulkiewicz: Oczywiście, Prezydentowi należy się uczczenie jego pamięci. Ale my musielibyśmy zmienić nazwę miasta, żeby uczcić go dostatecznie dobrze
Aleksandra Dulkiewicz: Oczywiście, Prezydentowi należy się uczczenie jego pamięci. Ale my musielibyśmy zmienić nazwę miasta, żeby uczcić go dostatecznie dobrze Karolina Misztal
Musimy kontynuować dzieło Pana Prezydenta - mówi Aleksandra Dulkiewicz, która pełni obowiązki prezydenta Gdańska.

Od śmierci prezydenta Pawła Adamowicza minęło kilka dni, jak pani przeżyła ten tydzień?
To dla mnie bardzo trudne dni. Mam wrażenie, jakby od niedzielnego wieczoru minął miesiąc, a nie tylko pięć dni. Nie myślę o zmęczeniu, bo mamy przecież mnóstwo pracy i zadania do wykonania. Mam też świadomość, że muszę dać sobie czas na odpoczynek i na to, żeby pobyć z najbliższą mi osobą - córką (...).

Przeczytaj także: Aleksandra Dulkiewicz: "Szefie, będziemy się troszczyć o Twój, nasz Gdańsk. Obiecuję". Zastępczyni Pawła Adamowicza żegna się z prezydentem

Wróćmy do tego tragicznego dnia. Jak pani dowiedziała się o ataku na prezydenta? Co pani pomyślała, jaka była pani pierwsza reakcja?
Gdy prezydent został zaatakowany, byłam akurat w kościele i miałam wyłączony telefon. Wychodząc z kościoła, włączyłam go, włożyłam go do kieszeni, a on cały czas wibrował. Odebrałam telefon od bardzo mi bliskiego przyjaciela, osoby, która była współpracownikiem Pana Prezydenta i pracowała z nami podczas kampanii wyborczej. Ta osoba zapytała, czy ja w ogóle wiem, co się stało. Powiedziałam, że nie, ale mam chyba z milion nieodebranych rozmów. Usłyszałam wtedy tylko w kilku żołnierskich słowach: „zaatakowano prezydenta nożem i on walczy o życie, dzwoń do wiceprezydenta Grzelaka”. Biegnąc do mojego domu po kluczyki do samochodu, zadzwoniłam do wiceprezydenta. Powiedział mi, że mam szybko przyjeżdżać do akademii medycznej, bo biorą szefa na blok operacyjny. Później pamiętam już tylko, jak zaczęło gromadzić się coraz więcej osób w szpitalu. Przybyli bliscy, przyjaciele Prezydenta, również zaprzyjaźnieni politycy. Wszyscy chcieliśmy być razem, czekaliśmy na dobre informacje. Ale, niestety, ich nie usłyszeliśmy.

Czy pożegnała się pani z Prezydentem w szpitalu? Zdążyła pani go choćby zobaczyć?
Prezydent był bardzo mocno poraniony. Lekarze mówili, że to są obrażenia jak po wojnie. Widziałam go z daleka, był tuż po operacji i leżał na oddziale intensywnej terapii. Chciałabym zapamiętać go takim, jaki był wcześniej. Chcę zachować w pamięci obraz uśmiechniętego prezydenta, w tej jego kraciastej koszuli.

Tragedia poruszyła całą Polskę, marsze jedności przeszły przez wiele miast. Jak tę jedność utrzymać? Mieliśmy już tragedie, które jednoczyły Polaków, niestety, na krótko. Czy ten pojednawczy ton tym razem uda się utrzymać na dłużej?
Widzę, co się dzieje w Gdańsku. Docierają do mnie informacje, jak reagują na śmierć prezydenta Adamowicza mieszkańcy innych miast. Takie sygnały o marszach jedności przeciwko nienawiści spływają do nas zewsząd. Nie jestem naiwna, ale mam nadzieję, że śmierć Pana Prezydenta nie poszła na marne. Nie wiem, czy uda nam się zachować tę jedność. Jeśli chociaż jedna lub dwie osoby zmienią swoje życie na lepsze, to będzie już sukces. Otrzymuję wsparcie od wielu osób, również od dziennikarzy, którzy też czują ogromną rozpacz po tym, co się stało. Wielu z nich płacze. Widzę te wszystkie reakcje. Słyszę, że dziennikarze mówią teraz ważne rzeczy, czują odpowiedzialność za język debaty publicznej. To, co dzieje się teraz w Gdańsku, to coś pięknego. Mieszkańcy pocieszają się wzajemnie w tych trudnych chwilach, ale też mówią, że chcą pracować nad tym, by to dzieło Prezydenta kontynuować, żeby być lepszym. To jest już w pewnym sensie wypełnianie testamentu Pawła Adamowicza. Obserwuję teraz wielkie dzielenie się dobrem, a więc to, o co Prezydent apelował w swojej ostatniej wypowiedzi.

Aleksandra Dulkiewicz - sylwetka, życiorys. "Inteligentna, z niezwykłą łatwością skracania dystansu między ludźmi"

Mówimy wiele o testamencie Pawła Adamowicza. Jakie przesłanie pozostawił Prezydent? Co jest, według pani, najważniejsze?
To bardzo prosty przekaz: bądźmy dla siebie dobrzy, szczodrzy, kochajmy się. On był bardzo otwarty na drugiego człowieka. Mnie jedna rzecz nieustająco zaskakiwała i bardzo to w nim podziwiałam. On, mimo tak intensywnej pracy np. w kampanii wyborczej, zawsze był ciekawy drugiego człowieka. Słuchał ludzi, chciał z nimi obcować i ich poznawać. Czasem pytałam go: „Szefie, jak ty to robisz?”. Czasem sama byłam już wyczerpana rozmowami, kontaktami z ludźmi, miałam po prostu dość. A on nie miał. Można powiedzieć, że ten próg dzielenia się sobą i tej ciekawości drugiego człowieka był u niego jakby przesunięty. Uwielbiał rozmawiać z ludźmi.

Niektórzy już zastanawiają się nad pomnikami na cześć Prezydenta lub nazywaniem ulic jego imieniem. Czy to jest dobry kierunek, żeby upamiętnić Prezydenta?
Mamy takie zawołanie w naszym herbie miasta „odważnie, ale rozważnie”. Prezydent świadomie zabiegał o to, żeby nazwy ulic nadawać po pięciu latach od śmierci zasłużonej osoby. Oczywiście, Prezydentowi należy się uczczenie jego pamięci. Ale my byśmy musieli zmienić nazwę miasta, żeby uczcić go dostatecznie dobrze. Przez te wszystkie lata pracy jako prezydent był przecież wszędzie, wszędzie odcisnął swoje piętno, wszędzie w mieście położył swój palec. To nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby kontynuować jego dzieło i to będzie najlepszy pomnik.

Jak po śmierci Pawła Adamowicza przebiega współpraca z wojewodą? Widzieliśmy uścisk pani z wojewodą podczas czwartkowej sesji Rady Miasta.
To nie był pierwszy uścisk w czasie tych dni. Od niedzielnego (13.01 - dop. red) wieczoru jesteśmy w stałym kontakcie z wojewodą. Współpracujemy, wojewoda okazuje nam duże wsparcie. A zresztą takich gestów wsparcia i jedności było więcej, podczas uroczystej sesji Rady Miasta Gdańska podchodzili do mnie radni, niezależnie od tego, jakie barwy polityczne reprezentowali.

Była pani uważana za prawą rękę prezydenta Adamowicza, wiele osób uważa, że to pani powinna być kontynuatorką jego pracy. Czy będzie pani kandydować w wyborach na prezydenta Gdańska?
Nie podjęłam jeszcze takiej decyzji.

Dlaczego, pani zdaniem, zginął Prezydent?
Nie umiem powiedzieć. Wierzę, że to zostanie wyjaśnione. Każdy z nas widzi, że w Polsce jest dziś miejsce na agresję w życiu publicznym. To musi się zmienić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki