Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksander Doba: Cierpię na głód poznawania. ROZMOWA z najbardziej utytułowanym polskim kajakarzem

rozm. Czesław Romanowski
Aleksander Doba planuje kolejną wyprawę
Aleksander Doba planuje kolejną wyprawę Grzegorz Dembiński
Z Aleksandrem Dobą - najbardziej utytułowanym polskim kajakarzem, który jako pierwszy człowiek na świecie przepłynął kajakiem Atlantyk z kontynentu na kontynent - rozmawia Czesław Romanowski

Zacznijmy od przerwanego rejsu Romualda Koperskiego. Śledził Pan jego poczynania, kibicował mu, wierzył, że się uda?
O zamiarze przepłynięcia Pacyfiku Romuald Koperski powiedział mi ze dwa lata temu. Romek ambitnie planował zaatakować najtrudniejszą trasę: Ocean Spokojny z zachodu na wschód. Omawialiśmy różne aspekty związane z przepływaniem oceanu tak małymi jednostkami. On, podobnie jak ja, dobre, wszechstronne przygotowanie stawia na pierwszym miejscu. Nie można liczyć na to, że się uda. To ma być realizowana dobrze przygotowana wyprawa. Jednak po dobrym starcie musiał się Koperski zmierzyć z silnymi i bardzo silnymi wiatrami (prawie sztormowymi). Jego łódź, podobnie jak mój kajak, ma małe zanurzenie. Ze względu na kilkumiesięczny czas wyprawy musiała być objętościowo duża. Silne wiatry pchają wtedy taką jednostkę w tym kierunku, dokąd wieją. Człowiek jest za słaby, by się temu przeciwstawić. Może jedynie spowalniać niekorzystne dryfowanie używając dryfkotwy (worek ciągnięty na linie). Z przykrością patrzałem, jak łódź Romka spychana jest z trasy. Zrobił klasyczną pętlę, wracając po tygodniu w to samo miejsce. Podjętą decyzję o przerwaniu wyprawy i powrocie do Japonii uważam za rozsądną.

Na Atlantyku Pan również zmagał się z silnymi wiatrami, przeciwnymi prądami. A jednak Pan wytrwał, kontynuował rejs. Czy na miejscu Koperskiego podjąłby Pan podobną decyzję?

W kilkumiesięcznej wyprawie jest wiele możliwości zwątpień czy nawet załamań. Szczególnie ważny jest początek wyprawy, zwłaszcza gdy podejmuje się tak długiej, trudnej i pierwszej w swoim życiu oceanicznej wyprawy wioślarskiej. To oddalenie się od brzegu do samotnej pustki na ogromnej powierzchni oceanu, wielki dystans do przepłynięcia, silne przeciwne wiatry. To bardzo duże psychiczne obciążenie. Docierające z lądu informacje prognozujące niekorzystne wiatry, przedłużenie się wyprawy z zagrożeniem jesiennymi sztormami oraz kuszenie przerwania wyprawy i powrotu do niezbyt odległego lądu. To musiało zadziałać! Oceniać decyzję Romualda z perspektywy domowego fotela nie jest łatwo. Współczuję jednak Romkowi i pocieszam się myślą, że spróbuje za rok bogatszy w nowe doświadczenia.

Jest Pan najbardziej utytułowanym polskim kajakarzem. Opłynął Pan kajakiem Bałtyk, popłynął za koło podbiegunowe, niedawno, jako pierwszy człowiek na świecie, przepłynął Atlantyk z kontynentu na kontynent, jedynie dzięki sile swoich mięśni. Po drodze było jeszcze kilkanaście innych, nie mniej ciekawych, ekspedycji śródlądowych, jak choćby opłynięcie Bajkału. Która z tych wypraw była najtrudniejsza?

Najciekawszą i najtrudniejszą była moja najdłuższa eskapada kajakowa: "Kajakiem za koło podbiegunowe północne z Polic do Narwiku". Po 101 dniach od wypłynięcia z Polic dopłynąłem do celu 6 października 2000 roku. Przewiosłowałem wtedy 5369 km. Wspaniałe wodospady. Przepiękne fiordy. Zachwycające widoki. Wspiąłem się na najciekawsze szczyty: Preikestolen i Kjerag. Uciekając z morza przed zapowiadanym sztormem miałem wywrotkę już w głębi fiordu. To był mój najgroźniejszy wypadek w życiu. Mam 1,5- godzinną "przerwę w życiorysie" z powodu hipotermii. Również na Bajkale walczyłem o życie, usiłując uciec przed gwałtownym sztormem, który dopadł mnie, gdy przepływałem wzdłuż kilkukilometrowej długości malowniczych pionowych gór i skał bez możliwości lądowania. Końcowy 400- metrowy odcinek to był horror. Anioł Stróż napracował się wtedy również.

W Brazylii niemal stracił Pan życie...
Na Amazonce pięciu bandytów z karabinem, rewolwerem i maczetami przez trzy godziny dokładnie przetrzepywało mój kajak, zabierając co tylko im się podobało. Niszczyli kajak, wyrzucali rzeczy do wody. Domagali się wydania kokainy, której nie miałem. Na szczęście zadowoleni z łupów odpłynęli. Tydzień później, też w niedzielę, 26 czerwca 2011, podpłynęła do mnie łódź i z kilku metrów zobaczyłem wycelowany we mnie karabin i rewolwer. Ten rabunek trwał tylko pół godziny. Zrabowano mi pieniądze (po pierwszym rabunku pobrałem następne z bankomatu) i część rzeczy przeoczonych w rozgardiaszu przez pierwszych rabusiów. Jak można się czuć z lufą karabinu przystawioną do pleców i lufą rewolweru przystawioną do skroni? Po ich odpłynięciu odetchnąłem z ulgą - żyję. Niecały miesiąc wcześniej zostali zastrzeleni w Peru moi przyjaciele kajakowi - Celina i Jarek. Ja jednak miałem szczęście - zostałem tylko obrabowany, chociaż dwukrotnie.

Co teraz, Panie Aleksandrze, gdzie Pana jeszcze poniesie?
Od dwóch miesięcy kajak oceaniczny jest znowu w stoczni powstania w Szczecinie. Jest przerabiany i modernizowany. Po jego wyposażeniu powinien być gotowy we wrześniu do następnej oceanicznej wyprawy. Planuję pod koniec września wypłynąć z Lizbony (Portugalia), by po około czterech miesiącach wylądować na Florydzie (USA). Chciałbym pokazać, że Polak potrafi!

Nie mam zamiaru wypominać Panu wieku, ale czy mając 67 lat nie lepiej zrobić sobie wolnego, posiedzieć przy telewizorze niż tułać po morzach i oceanach?
Jestem emerytem. Na Facebooku określiłem siebie w związku z tym jako pasożyta społeczeństwa. Nie pracuję, nie przysparzam dochodu państwu - to pasożytuję. Moi koledzy oburzają się na takie stwierdzenie - zasłużyliśmy na odpoczynek. Jaka prawda? Całe życie byłem aktywny turystycznie; ostatnio w turystyce kajakowej. Późno zacząłem przygodę z kajakami, lecz za to wszechstronnie i intensywnie. Obecnie mam na liczniku kajakowym ponad 80 tysięcy kilometrów (najwięcej w Polsce). Cierpię jednocześnie na głód poznawania i doznawania nowych wrażeń, akwenów, krajów, kontynentów i ludzi. Czy taki głód można zaspokoić w fotelu przed telewizorem?

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki