Zgodnie z prawem dostępu do informacji publicznej społecznicy wystąpili do miejskiego konserwatora zabytków z prośbą o przesłanie im wydanego pozwolenia na wycinkę.
- Otrzymaliśmy kserokopię dokumentu i na jego podstawie przeprowadziliśmy inwentaryzację w terenie. Wnioski są kompromitujące. Wycięte zostały drzewa, które nie powinny. Z kolei te, co powinny zostać wycięte, wciąż częściowo jeszcze istnieją. Co więcej, część drzew oznaczonych do usunięcia w ogóle od dwóch lat już nie ma. Wszystko to pokazuje zerową jakość pracy osób odpowiedzialnych za tę wycinkę - mówi dla „Dziennika Bałtyckiego” Roger Jackowski ze Stowarzyszenia Miejski Punkt Widzenia.
RDOŚ: wycinka lip w Gdańsku bez zezwolenia
Przypomnijmy, o całej sprawie głośno zrobiło się w grudniu. Usuwanie drzew z alei zaniepokoiło lokalnych aktywistów. Emocje starali się studzić przedstawiciele Zarządu Dróg i Zieleni, tłumacząc, że częściowa wycinka ma na celu odtworzenie zabytku, a wszystkie działania prowadzone są zgodnie z decyzją i pozwoleniem miejskiego konserwatora zabytków. Tuż przed świętami głos w sporze zabrała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Jak się okazało, mimo obowiązujących przepisów ustawy o ochronie przyrody, które nakazują uzgodnienie wycinki w obrębie pasa drogowego drogi publicznej z dyrektorem ochrony środowiska, miasto tego nie uczyniło. Po uznaniu przez RDOŚ cięć za nielegalne, aktywiści zawiadomili prokuraturę.
- Jesteśmy na etapie postępowania sprawdzającego. Prokurator zwrócił się do instytucji, które mogą mieć wiedzę na temat tego zdarzenia o uzyskanie stosownych informacji i kserokopii materiałów. Decyzja, czy postępowanie zostanie wszczęte, zapadnie na początku lutego - mówi prok. Jolanta Janikowska-Matusiak z Prokuratury Rejonowej Gdańsk--Wrzeszcz.
Jeszcze dziś do prokuratury trafić ma cały zebrany przez członków Stowarzyszenia Miejski Punkt Widzenia materiał dowodowy, w tym wnioski z przeprowadzonej ostatnio inwentaryzacji w terenie.
- Usunięte zostały drzewa, które wyszczególnione zostały w decyzji miejskiego konserwatora zabytków (opisane przy pomocy określonych w ustawie o ochronie przyrody parametrów, czyli: obwodów, stanu zdrowotnego oraz numerów działek, na których rosną) - bronią się przedstawiciele gdańskiego ZDiZ. - Załącznikiem do wniosku do konserwatora o pozwolenie na wycinkę drzew w Wielkiej Alei był plan sytuacyjny tego rejonu. Ponieważ drzewa przeznaczone do usunięcia nie zostały naniesione na plan w sposób precyzyjny, to inspektor ZDiZ wskazał ich lokalizację w terenie tuż przed samą wycinką w oparciu o treść decyzji konserwatora. Plan sytuacyjny analizowany w oderwaniu od treści decyzji (bez uwzględnienia innych parametrów) może prowadzić do błędnych wniosków - tłumaczą przedstawiciele ZDiZ.
Przemysław Świderski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?