Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akta utknęły w Krakowie i proces uczniów stoi w miejscu

Darek Janowski
Głośny proces pięciu gimnazjalistów z Gdańska utknął w miejscu. Sprawa dotyczy śmierci 14-letniej Ani z Gdańska. Popełniła ona samobójstwo po tym, jak koledzy mieli się nad nią znęcać w szkole. Zdarzenie z października 2006 roku odbiło się głośnym echem w całej Polsce.

Pięć miesięcy temu sąd rodzinny wysłał komplet akt do Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie i dotąd nie wróciły. Tamtejsi specjaliści mają stworzyć profil psychologiczny nieżyjącej dziewczynki. Wniosek o jego wykonanie wpłynął ze strony obrońców gimnazjalistów. Dlaczego? Linia obrony adwokatów sprowadza się do tezy, że Ania miała skłonności samobójcze. - Opinia pozwoli nam ustalić, czy dziewczynka miała szczególne powody targnięcia się na życie - mówią prawnicy.

Adwokaci wiedzą od dawna, że Ania już wcześniej próbowała się zabić. Obrońcy nie mówią tego wprost, ale na podstawie opinii będą starali się przekonać sąd, że incydent z nękaniem Ani przez kolegów, do którego doszło w szkole, nie był powodem jej samobójstwa.

Krakowscy psychologowie i specjaliści z zakresu kryminalistyki mają przesądzić, czy tak w istocie było. Podobno to najlepsza tego typu placówka w Polsce. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że kiedy w lipcu akta (12 tomów) wysyłano do Krakowa, szefowie instytutu z góry zapowiedzieli, że ekspertyza będzie gotowa dopiero w grudniu. Gdyby ten termin został przekroczony, gdański sąd zacznie ich ponaglać.

Portret psychologiczny Ani to w zasadzie ostatnia czynność procesowa, jaka pozostała sądowi w tym postępowaniu. Przesłuchano już wszystkich świadków - w większości byli nimi uczniowie z klasy, do której chodziła nastolatka. Zeznawali też psycholog i pedagog. W czasie procesu wyświetlono również film, jaki jeden z obwinionych chłopców nagrał telefonem komórkowym podczas zajścia w klasie. Zapis udało się odzyskać powołanym przez sąd informatykom z Katowic.
Koledzy Ani mieli ją molestować i znęcać się nad nią psychicznie. Z naszych informacji wynika, że zajście trwało kilkanaście minut. Jego początkowy opis pochodził od policji, która kilka dni po śmierci dziewczynki przesłuchiwała uczniów z jej klasy w II Gimnazjum w Gdańsku.
I tak pod nieobecność nauczyciela na lekcji do 14-letniej Ani podeszło kilku chłopców.

Mieli wyciągnąć ją pod tablicę, a kiedy się im wyrwała, przewrócili na ławkę. Dwóch z nich podobno trzymało dziewczynkę. Mieli się nad nią znęcać, upokarzać, a wszystko miało mieć podtekst seksualny. Jeden z gimnazjalistów nagrywał to brutalne zajście za pomocą telefonu komórkowego.
Ani próbowały pomóc jej koleżanki z klasy, napastnicy byli jednak silniejsi.

14-latce udało się w końcu wyrwać z rąk kolegów i uciec do domu. Obrońcy twierdzą, że dziewczynka nie była molestowana. Bagatelizują film jako dowód w sprawie, twierdząc, że takie zachowania uczniów to codzienność w polskich szkołach. Po śmierci nastolatki i nagłośnieniu sprawy przez media do dymisji podał się dyrektor szkoły.

Polonistkę, której nie było wówczas w klasie - bo na polecenie swojego zwierzchnika przygotowywała okolicznościowy apel - komisja dyscyplinarna ds. nauczycieli przy wojewodzie pomorskim ukarała naganą z ostrzeżeniem.
Wyrok w tej bulwersującej sprawie może zapaść pod koniec stycznia albo na początku lutego przyszłego roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki