Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akcja DB: Tani podręcznik. Po co uczniom te ćwiczenia?

Kamila Grzenkowska
Zakup wszystkich niezbędnych podręczników przerasta domowy budżet wielu rodzin
Zakup wszystkich niezbędnych podręczników przerasta domowy budżet wielu rodzin fot. grzegorz dembiński
O tym, że wyprawki szkolne są coraz droższe i często rodziców nie stać na zakup wszystkich książek czy ćwiczeń, mówi się od lat. Ministerstwo Edukacji Narodowej postanowiło w końcu tej sytuacji zaradzić i, tak jak to było przed laty, od przyszłego roku szkolnego przez co najmniej trzy lata w szkołach będą obowiązywały te same podręczniki.

Minister Krystyna Szumilas wprowadziła już stosowne zmiany w rozporządzeniu w tej sprawie. To oznacza, że od przyszłego roku szkolnego dla już raz wydanego podręcznika przez trzy lata nie będzie można składać wniosków o modyfikację treści. A zdarzało się, że niektóre wydawnictwa zmieniały jedynie podpisy pod zdjęciami. Zyskiwały dodatkowe dochody, bo taki podręcznik był traktowany jako całkowita nowość.

Dzięki zmianom np. młodsze rodzeństwo będzie mogło wykorzystać podręczniki, z których już w rodzinie korzystano. To częściowe rozwiązanie problemu, bo niektórzy rodzice pytają, czy np. w młodszych klasach nie można w ogóle zrezygnować z ćwiczeń. Ich ceny, w zależności od wydawnictwa, rodzaju papieru i przedmiotu lekcyjnego, wahają się od 12 do nawet 27 złotych. W związku z tym, że ćwiczenia trzeba kupić zazwyczaj do kilku różnych przedmiotów, ceny należy kilkukrotnie pomnożyć. Rodzice, którzy mają kilkoro dzieci w młodszych klasach, za same ćwiczenia muszą zapłacić nawet kilkaset złotych!
- Ćwiczenia są potrzebne. Jednak mam świadomość tego, że są ludzie biedniejsi i dla nich taki wydatek jest dużym obciążeniem. Więc nie będę miała nic przeciwko, jeśli zostaną wycofane - przyznaje Marta Ryś, matka pierwszoklasisty.
- Moim zdaniem nasze dzieci spokojnie mogłyby się bez nich obejść. Wydaje mi się, że ćwiczenia są tak uproszczone, że wręcz ogłupiają. Przecież czasem wystarczy tylko wpisać jakieś jedno słówko w wykropkowane miejsce. Strata papieru i naszych pieniędzy - uważa z kolei Agnieszka Koralik, mama sześciolatki.
Pani Agnieszka podkreśla też, że ćwiczenia niepotrzebnie drukowane są na dobrej jakości papierze kredowym - nie dość, że jest on cięższy, to na dodatek ma znaczący wpływ na cenę.

- Przecież i tak jakieś większe wypracowania dzieci muszą pisać w zeszycie. W nim też ćwiczą pisanie literek. Więc po co te ćwiczenia - bo są kolorowe i mają obrazki? - pyta.

Ćwiczeń bronią jednak nauczycielki klas pierwszych.
- Są potrzebne. To gotowy pomysł, wzory, rebusy. Dla nas na pewno oszczędność czasu, zwłaszcza przy tej ilości materiału, jaki musimy przerobić z uczniami. A i tak jeszcze im kserujemy dodatkowe zadania - przyznaje Joanna Juzkiewicz, nauczycielka I klas w SP nr 4 w Gdańsku.

Zdaniem Jolanty Tybury, również nauczycielki I klas w SP nr 4 w Gdańsku, problemem nie są ćwiczenia same w sobie, ale ich ilość, która jest nieadekwatna do czasu, jaki jest przeznaczony na ich wykonanie.

- Jest za mało czasu, żeby przerobić cały materiał. Są takie tematy, które wymagają co najmniej dwóch godzin lekcyjnych, a tylko niektóre mieszczą się w 45 minutach - podkreśla Jolanta Tybura.

Zdaniem nauczycielek pewnym rozwiązaniem mogłoby być ograniczenie części tekstów do minimum - i zawarcie go w podręcznikach. Dzięki temu zmniejszyłaby się objętość książki, jej waga, a także cena.

Dlaczego musimy tak dużo wydawać na podręczniki? Czy można to zmienić? ZAPRASZAMY DO DYSKUSJI! Czekamy na Wasze opinie w Komentarzach!

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki