Trzy tygodnie temu wspominałem na tych łamach magiczny warzywniak na Dworcowej. Dzisiaj odwiedzam pobliskie miejsce na rogu Brzozowej we Wrzeszczu, gdzie przez dziesięciolecia był sklep spożywczy, zwany sklepem po schodkach, ponieważ wchodziło się do niego z rogu budynku, po kilku stopniach. Można tam było kupić mleko luzem. Młodszym Czytelnikom wyjaśniam, że kiedyś chodziło się do sklepu z blaszaną kanką, do której sklepowa długą miarką nalewała świeżo dowiezione mleko z wielkiej, aluminiowej kany. Mleko wówczas nie było "uhate" i dlatego trzeba było po nie maszerować codziennie - gdy postało dzionek w domu, mieliśmy mleko zsiadłe, znakomity dodatek do młodych ziemniaczków z wody, z masłem i koperkiem.
CZYTAJ KONIECZNIE: Akademia gastronomiczna
Od roku w dawnym sklepie po schodkach jest restauracja Mundo. Mundo znaczy świat. Sobotnim popołudniem siedzę w całkowicie pustym lokalu i dumam nad mundo polskiej gastronomii, a zwłaszcza nad brakiem gości w restauracjach. Utwierdzam się w przekonaniu, że projekt, który nasza Akademia Gastronomiczna realizuje wespół z "Dziennikiem Bałtyckim", jest potrzebny. Od dziewięciu miesięcy co tydzień opisujemy restauracje i podawane tam potrawy, podajemy nazwy i ceny dań, uprzedzamy, czego goście mogą się spodziewać i zachęcamy Czytelników, aby do tych lokali zajrzeli i sprawdzili nasze relacje. Na całym świecie statutowym celem Międzynarodowej Akademii Gastronomicznej jest podnoszenie kultury kulinarnej. Trudno o tę kulturę, zwłaszcza o jej powszechność, w krajach, gdzie restauracje świecą pustkami.
Wśród licznych bolączek, największym problemem naszej gastronomii jest brak pieniędzy. Restauracje trwają w zaklętym kręgu niemożności: nie stać mnie na opłacenie pierwszoligowego kucharza, bo mam za mało gości - mam za mało gości, bo nie mam dobrego kucharza. Podobnie jest z wystrojem lokalu, jakością zastawy, kompetentną obsługą kelnerską, reklamą itd. A przecież trzeba też co miesiąc spłacać kredyt, płacić czynsze, bieżące koszty eksploatacyjne i sterty innych rachunków. Większość dotychczas opisywanych przez nas restauracji to lokale o utrwalonej, wysokiej renomie. Ich właściciele są już po bezpiecznej stronie trwale dodatniego cash flow. Jednak nasza gastronomia to głównie miejsca nieposiadające dostatecznego zaplecza finansowego i merytorycznego, z wielkim wysiłkiem walczące o swoje przetrwanie.
Mundo wyraźnie należy do tej grupy. Nie działa strona internetowa restauracji, w szyldzie na zewnątrz brakuje litery, jego wystrój, choć lokal czysty i schludny, jest nieco przypadkowy i bardzo démodé. W oknie wisi ogłoszenie o poszukiwaniu kelnerki, a gości obsługuje i miło zabawia rozmową właściciel restauracji. Szef kuchni w ciągu roku zmieniał się kilkakrotnie, a najnowszy dopiero pracuje nad obliczem kulinarnym restauracji.
Zamawiam camembert w bazyliowej panierce (18 zł) - otrzymuję egzemplarz, który bazylii nie spotkał. Ser wewnątrz nie "popłynął", jak należy, zaś tradycyjna panierka chwyciła niesmaczny tłuszcz ze smażenia. Kompletna porażka. Właściciel honorowo zapewnia o odliczeniu dania od rachunku. Sprawdzam zatem zupę węgierską (8 zł). Na talerzu widzę po węgiersku tłustą, intensywnie paprykowo-czerwoną zupę z białym kleksem śmietany; takie właśnie, biało-czerwone barwy powinna mieć zupa węgierska, przecież Polak, Węgier dwa bratanki. Zachęcony wyglądem, po chwili przekonuję się, że mam do czynienia z prawdziwie pikantną, dobrze potraktowaną przyprawami zupą, gęstą od pasków wysokiej jakości miękkiej i smacznej wołowiny. Myślę, że nawet bratankowie biliby brawo!
Wracam do ciepłej przystawki. Zamawiam wątróbki drobiowe Mundo z owocem mango, przygotowane w sosie winno-miodowym (19 zł). Kocham dojrzałe mango, dlatego z przyjemnością odnajduję je wśród skrawków nieodzownych przy wątróbkach jabłek i cebuli. Sos interesujący, choć nieco zbyt gęsty zarówno w smaku, jak i konsystencji, wymaga dosolenia. Za to wątróbki świeże, delikatne i bardzo trafnie (czyli niezbyt długo) usmażone. Danie główne: "złocisty stek z łososia podany na szpinaku, z purée i brokułami w białym winie" (34 zł), okazuje się niespodzianką. Na talerzu nie odnajduję zamówionego steku, szpinaku, purée ani brokułów. Otrzymuję zaś łososia na parze z zielonymi szparagami, ziemniakami z wody i warzywną sałatką. Właściciel, widząc moje zdumienie, ponownie chce mnie karmić na koszt firmy. Tym razem jednak zdecydowanie protestuję. Danie i wszystkie jego składniki (no, może z wyjątkiem lekko zwarzonego sosu) są po prostu wyśmienite. Cieszy podniebienie zwłaszcza łosoś - kucharz precyzyjnie uchwycił właściwy czas gotowania.
Czy Mundo przetrwa w świecie gdańskiej gastronomii? Przed restauracją długa droga. Widzę jednak pasję, zaangażowanie i determinację właścicieli oraz ambicję zawodową kucharza. Wiele jednak zależy od nas, gości. Zachęcam zatem do tłumnego nawiedzania Mundo, choćby dlatego że tylko tam, obok bardzo dobrze upieczonych polskich gęsi i kaczek, mają w menu zapis: "wychodząc naprzeciw wegetarianom i wszystkim tym, którzy mają problemy w restauracjach związane ze specjalną dietą, oferujemy Państwu przygotowanie dla Was posiłków na Wasze specjalne zamówienie i z uzgodnionych składników".
Mundo, Gdańsk, ul. Dmowskiego 15 , tel.: 58 341-00-50. Tel.: 58 341-00-50, 513-642-265
PRZECZYTAJ OPINIE O INNYCH RESTAURACJACH:
Tapas de Rucola w Sopocie
Tandoor House w Sopocie
Rucola w Gdańsku Oliwie
Toccata w hotelu Haffner w Sopocie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?