Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera z działkami na Zakoniczynie: śledztwo będzie wznowione

Tomasz Słomczyński
Ryszard Świstulski, który zbierał podpisy wśród mieszkańców, jest zadowolony z decyzji Prokuratury Okręgowej w Gdańsku
Ryszard Świstulski, który zbierał podpisy wśród mieszkańców, jest zadowolony z decyzji Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Przemek Świderski
Umorzone śledztwo w sprawie sprzedaży działek na Zakoniczynie będzie miało dalszy ciąg. Po naszych publikacjach, w których napisaliśmy o budzącym kontrowersje umorzeniu postępowania, Prokuratura Okręgowa w Gdańsku podjęła czynności sprawdzające - i doszukała się braków w materiale dowodowym oraz błędu formalnego.

W efekcie Prokuratura Okręgowa "zwróciła uwagę" Prokuraturze Rejonowej na konieczność bardziej dogłębnego zbadania sprawy działek na Zakoniczynie.

Przypomnijmy - na początku zeszłego miesiąca opisaliśmy szczegóły likwidacji Spółdzielni Domków Jednorodzinnych "Zakoniczyn D". Wówczas część członków spółdzielni, między innymi jej likwidator oraz osoba świadcząca dla spółdzielni usługi księgowe, kupowała działki po 5, 10, 15 zł za m kw.
Cena rynkowa gruntu wynosiła wówczas ok. 200 zł za m kw.

Dlaczego likwidator tak tanio sprzedawał mienie należące do spółdzielni?
- Nie było chętnych do zakupu. Sprzedawaliśmy tę ziemię jako tereny zielone, bezużyteczne... - tłumaczył jeden z członków ówczesnych władz spółdzielni.

Tymczasem w planach zagospodarowania nie było zapisów świadczących o bezużyteczności części sprzedawanych działek, dla innych z kolei wkrótce po transakcji plany się zmieniły... W efekcie na niektórych z "bezużytecznych" działek stoją dziś domy, warte nawet 1 milion zł.

Działki na gdańskim Zakoniczynie oddawano za bezcen. Prokurator twierdzi, że przestępstwa nie ma

Na początku czerwca prokurator, który zajmował się tą sprawą, tłumaczył, że nie może nikomu postawić zarzutu. Twierdził, że śledztwo umorzył, bo władze spółdzielni działały zgodnie z prawem, że rzeczywiście nikt nie chciał kupić tych działek. Poza tym - uznał, że w tej sprawie "szeregowi" członkowie spółdzielni (którzy donosili o nieprawidłowościach do prokuratury) nie mogą być stroną. Interesy spółdzielni reprezentuje jej likwidator, więc tylko on może być stroną, czyli poszkodowanym.

Zgodnie z taką logiką - likwidator musiałby sam na siebie donieść. - Wszystkie działania likwidatora miały podstawy w postaci uchwał mieszkańców - tłumaczył decyzję o umorzeniu prokurator Michał Kierski. - W tym przypadku przestępstwa nie jestem w stanie udowodnić.

Po publikacji artykułu zbulwersowani mieszkańcy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Na naszych łamach domagali się wznowienia śledztwa.

Przekazali prokuraturze 29 podpisów pod oświadczeniem, że nic nie wiedzieli o jakichkolwiek przetargach organizowanych przez spółdzielnię. W ten sposób chcieli zadać kłam twierdzeniu, że "nikt nie chciał kupić".

Mieszkańcy Zakoniczyna chcą śledztwa w sprawie działek

Prokuratura Okręgowa - w ramach nadzoru nad rejonową, podjęła czynności sprawdzające. Miały one wyjaśnić, czy wcześniej prokurator nie popełnił błędu.
- Uznaliśmy, że materiał dowodowy jest niekompletny - poinformowała prok. Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej.

- Poleciłam podjęcie umorzonego postępowania. Musimy teraz dołączyć do akt m.in. brakujące uchwały mieszkańców oraz dokumenty sporządzane podczas procedury przetargowej - wyjaśniła prok. Marzanna Majstrowicz, prokurator rejonowy Gdańsk Śródmieście.

Śledczy, którzy przez ostatni tydzień analizowali akta sprawy, nie zgodzili się z prok. Michałem Kierskim w jeszcze jednej sprawie. - Naszym zdaniem, za pokrzywdzonych w tej sprawie należy uznać wszystkich członków spółdzielni - poinformowała prok. Grażyna Wawryniuk.

To stwierdzenie ma zasadnicze znaczenie dla śledztwa. Oznacza, że członkowie spółdzielni, którzy dziś czują się oszukani, mogą dochodzić swoich praw. Będą informowani o wynikach śledztwa. Będą mogli zaskarżać decyzje prokuratury.

Czy prok. Michał Kierski przychyli się do sugestii Prokuratury Okręgowej dotyczącej tego, kto jest poszkodowanym w tej sprawie? Co do zasady prokurator jest niezależny i nie musi brać pod uwagę żadnych "sugestii". - O tym, kto będzie poszkodowanym, zadecyduje prokurator po uzupełnieniu akt - mówi Marzanna Majstrowicz.

- Tego właśnie chcieliśmy - tak wznowienie śledztwa skomentował Ryszard Świstulski, który zbierał podpisy wśród mieszkańców. - Chciałbym, żeby prokurator, który się tym zajmuje, nie miał na względzie interesu cwaniaków, tylko zwykłych ludzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki