Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera Stella Maris. Głośny proces w sprawie kościelnego wydawnictwa na finiszu

Łukasz Kłos
archiwum DB
Sąd Okręgowy w Gdańsku stara się jeszcze przed końcem roku zamknąć główny proces związany z głośną aferą Stella Maris. Jeśli oskarżeni i świadkowie będą zdyscyplinowani, to jeszcze w tym roku może dojśc do zakończenia procesu i rozpoczęcia mów końcowych.

Od pięciu już lat sąd rozstrzyga akt oskarżenia skierowany przeciwko grupie osób związanych z Wydawnictwem Archidiecezji Gdańskiej "Stella Maris" oraz pewnymi firmami konsultingowymi z Gdyni. Na ławie oskarżonych zasiadają m.in. ks. Zbigniew B., były kapelan arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego, oraz Janusz B., niegdyś pracownik PRL-owskiej cenuzry, a następnie współwłaściciel kilku gdyńskich firm konsultingowych.

Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku zarzuca pięciu oskarżonym o współudział w przywłaszczeniu mienia ponad 20 spółek handlowych na kwotę ponad 67 mln zł, pranie pieniędzy oraz uszczuplenia podatkowe na szkodę Skarbu Państwa w wysokości kilkunastu milionów złotych.

Dziś zeznawali jedni z ostatnich świadków w tej sprawie. Jedna z osób była zatrudniona w firmie korzystającej z usług gdyńskich firm konsultingowych. Inna pracowała dla dostawcy oprogramowania komputerowego dla tegoż klienta. Przesłuchanie ich miało zweryfikować czy usługi świadczone rzekomo przez firmy Janusza B. i jegobinzesowego partnera faktycznie były wykonywane.

Prokuratura dowodzi bowiem, że umowy konsultingowe zawierane były wyłącznie "na papierze"m.in. po to, by ich koszt można było później odliczyć od podatku. W dodatku zarzuca oskarżonym, że mieli pomagać szefom przedsiębiorstw z Pomorza i innych regionów w defraudacjach. Według ustaleń prokuratury pieniądze ze spółek, które zlecały fikcyjne usługi Januszowi B. i Konradowi K., przelewane były najpierw na konta ich firm, a później po odjęciu kilku procent do Stella Maris. Następnie wydawnictwo pobierało kolejne kilka procent prowizji, by na końcu większość pieniędzy wracała do osób zarządzających spółkami.

W procesie zapalnowano przesłuchanie jeszcze kilku ostatnich osób. Część z nich nie stawiła się w sądzie zasłaniając się czy to pobytem zagranicznym, czy też niedyspozycjami zdrowotnymi. Sędzia Aneta Sztelter-Olszewska zarządziła więc przesłuchanie części z nich w ramach wideokonferencji. W tym celu wyznaczono - jeszcze na listopad - dwa kolejne terminy rozpraw.

Teoretycznie jeśli oskarżeni i świadkowie będą zdyscyplinowani, to jeszcze 4 grudnia może dojść do zamknięcia procesu oraz rozpoczęcia mów końcowych. Prokurator, pięciu oskarżonych oraz ich obrońcy będą mogli podsumować wieloletni proces. Jeśli - co prawdopodobne - nie zdążą w ciągu jednej rozprawy, będą mieli jeszcze szansę 30 grudnia, podczas ostatniego, zaplanowanego posiedzenia. Jednak wyrok w głośnym procesie związanym ze Stella Maris usłyszymy najpewniej dopiero w przyszłum roku.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki