Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera korupcyjna w Urzędzie Miejskim. Zatrzymano kolejną pracownicę gdańskiego magistratu

Szymon Zięba, Jacek Wierciński
Przemek Świderski
Kolejne zatrzymania w sprawie rzekomej korupcji w Urzędzie Miejskim w Gdańsku. Z naszych ustaleń wynika, że funkcjonariusze CBŚ zatrzymali następną pracownicę magistratu.

Aktualizacja godz. 18.00

Kwadrans po godzinie 16 specjalną konferencję prasową ws. zatrzymania zwołał wiceprezydent Gdańska Maciej Lisicki.

Zaznaczył, że konsekwencje wobec przełożonych zatrzymanych urzędniczek, nawet w wypadku wyroków skazujących nie są pewne. - Nie do końca wiemy, jaki charakter miały te przestępstwa. W części przypadków wiemy, że dotyczyły fałszowania dokumentów – trudno by przełożony pracownika był grafologiem czy ekspertem, który jest w stanie stwierdzić, że dany dokument jest prawdziwy czy podrobiony. Jeżeli ktoś fałszował dokumenty i podkładał przełożonemu, to ja nie widzę winy przełożonego. To byłoby nieuczciwe w stosunku do ludzi, którzy pracują w urzędzie po 30 lat, a ktoś ich oszukał. Gdyby tam był bałagan w dokumentach, brak nadzoru, to owszem, ale nie dlatego, że ktoś podłożył komuś nieprawdziwy dokument. Media oczekują krwi, „niusa”, nie będzie go dopóki nie będzie zakończenia śledztwa. Nikogo nie chcę uniewinniać ani odsuwać od odpowiedzialności, ale pamiętajmy, że gdzieś na końcu jest prawomocny sąd. Nie jest sztuką jest obrzucić ludzi błotem – zaznaczył. Skoro pewne osoby są przesłuchiwane w charakterze świadków – wśród nich przełożeni tych pań, to nie bez przyczyny przesłuchiwani są oni jako świadkowie, nie oskarżeni. - dodał.

Jak tłumaczy Lisicki w referacie lokalowym pracowało ok. 20 osób. To trzecie zatrzymanie (czwarta urzędniczka pracowała w tym samym wydziale, ale w innym referacie, piąta - była już na emeryturze). Przypomniał, że po pierwszych zatrzymaniach w magistracie wprowadzono dodatkowe procedury „uszczelniające” system przydziału mieszkań. Nie chciał powiedzieć czy magistrat złożył zawiadomienia podejrzenia o możliwości popełnienia przestępstwa także w sprawie wciąż pracujących urzędników, co tłumaczył dobrem śledztwa.

Przypomniał, że wyrok nie jest przesądzony i na potwierdzenie wymieniał sytuacje, w których oskarżani urzędnicy zostali uniewinnieni - m.in. tzw. „aferę GPEC” i „sprawę Matemblewską”, w których wszyscy zostali uniewinnieni. - Kierujemy się tylko i wyłącznie kodeksem pracy. On przewiduje sytuacje, w których pracownika można zwolnić i takie, w których nie. Staram się być konsekwentny i nie będę osób, które dobrze pracowały zwalniał. Gdybym był przekonany, że te przypadki, które miały miejsce wynikały z braku nadzoru, nie wahałbym się dane osoby zwolnić bądź zdymisjonował, natomiast według naszej wiedzy, na dziś dzień, nie wynikały z braku nadzoru. Ja też podpisuję dziennie kilkadziesiąt czy kilkaset dokumentów i nie jestem w stanie każdego czytać. To kwestia zaufania. W tym wypadku dokumenty były weryfikowane, jeżeli jednak były fałszywe, trudno, żebym kogoś dymisjonował tylko dlatego, że podjął decyzję na podstawie fałszywego dokumentu. Od tego, że zwolnię jednego czy drugiego dyrektora mieszkań nie przybędzie i samopoczucie ludzi, którzy czekają w kolejce na mieszkanie się nie poprawi. Może poprawić się od tego, że wdrożyliśmy nowe, bardziej rygorystyczne procedury. Mam nadzieję, że do takich sytuacji więcej nie dojdzie – mówił.

Lisicki zaznaczył, że w przypadku prawomocnego wyroku magistrat będzie mógł odzyskać bezprawnie użytkowane mieszkania. Pytany przez dziennikarzy dodał, że akt przekazanych śledczym było „bardzo dużo”. - Myślę, że były przekazywane z dosyć dużą nawiązką. Wszystkie akta spraw prowadzonych przez zatrzymane osoby były przeglądane, nie tylko wcześniej wskazane przez prokuraturę. - Nie powiem jaka jest skala procederu, bo po prostu nie wiem. To, że akta zostały przekazane do prokuratury nie oznacza, że w każdym przypadku miało miejsce jakieś przestępstwo. Nie chciałbym operować liczbami bo o nich nie wiem. To nie my jesteśmy gospodarzem śledztwa - podkreślił.

Aktualizacja godz. 16.12

- 24 marca 2014 roku, funkcjonariusze Zarządu w Gdańsku CBŚ KGP, działając na polecenie prokuratora Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, zgodnie z planem śledztwa zatrzymali w miejscu pracy Beatę Z., lat 50, urzędniczkę Urzędu Miejskiego w Gdańsku - mówi prok. Mariusz Marciniak, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.

Prokurator przedstawił podejrzanej zarzuty popełnienia trzech przestępstw "o charakterze korupcyjnym". - Polegały one na przyjęciu korzyści majątkowych w zamian za przedsięwzięcie czynności zmierzających do bezprawnego przyznania dwóch mieszkań komunalnych oraz do powiększenia trzeciego lokalu - mówi prok. Marciniak.

Po przesłuchaniu podejrzanej, prokurator zastosował wobec Beaty Z. poręczenie majątkowe w wy­so­ko­ści 8 tys. zł. Kobieta została zawieszona w czynnościach służbowych.

Aktualnie w sprawie rzekomej korupcji w gdańskim magistracie jest podejrzanych 19 osób. Prokurator zarzucił im przyjmowanie łapówek oraz ich wręczanie i pośrednictwo we wręczaniu. Prokurator także przedstawił kobiecie za­rzu­ty płat­nej pro­tek­cji oraz fał­szo­wa­nia do­ku­men­tów.

Jedynie wobec podejrzanej Kry­sty­ny W., której prokurator zarzucił przyjęcie nie mniej­ niż 687 tys. zł łapówek, od sierpnia 2013 roku jest stosowane tymczasowe aresztowanie.

Pozostałych 18 podejrzanych przebywa na wolności. Objęci są m.in. dozorem policji, zakazem opuszczania kraju, poręczeniem majątkowym i zawieszeniem w czynnościach służbowych.

- Wszyst­kim po­dej­rza­nym grozi do 10 lat pozbawienia wolności, kary grzywny i przepadek nielegalnie uzyskanych korzyści majątkowych - mówi prok. Marciniak.

***

- Potwierdzamy zatrzymanie pracownika Urzędu Miejskiego w Gdańsku - mówi prok. Mariusz Marciniak, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.

Śledczy odmawiają podania informacji dotyczących szczegółów sprawy. Jak wyjaśnia rzecznik Prokuratury Apelacyjnej, w ciągu 48 godzin prokurator zajmujący się sprawą zadecyduje o ewentualnym zastosowaniu tzw. nieizolacyjnych środków zapobiegawczych, czyli np. poręczenia majątkowego lub dozoru policyjnego. Prok. Marciniak nie wyklucza, że prokuratura może wystąpić z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie.

- Zatrzymana dziś urzędniczka była pracownicą Wydziału Gospodarki Komunalnej od 1991 roku. Została zabrana na przesłuchanie z urzędu - mówi Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska.

Głos w sprawie zabrał również wiceprezydent Maciej Lisicki.

W ubiegłym roku złożyliśmy kilka takich doniesień do prokuratury - informuje Maciej Lisicki, zastępca prezydenta Gdańska odpowiedzialny za gospodarkę komunalną. - Także ta pracownica była wśród osób, które naszym zdaniem mogły być zaangażowane w nielegalny proceder wpływania na przyznawanie mieszkań komunalnych. Sygnał w tej sprawie dostaliśmy od mieszkanki Gdańska.

O rozwoju sprawy będziemy informować na bieżąco.

Korupcja w Urzędzie Miejskim w Gdańsku. Zatrzymana kolejna urzędniczka

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki