Mimo oferty rychłej pomocy, złożonej na łamach naszej gazety przez lekarzy z Lublina, straciliśmy już niemal nadzieję, że 18-letni Adaś z niewielkiej miejscowości na Kaszubach doczeka zabiegu, który miał mu przywrócić zdrowie.
I gdyby nie "namolnośc" gdańskich lekarzy, którzy dzień w dzień wydzwaniali do Lublina, pewno na obietnicach by się ta historia skończyła. Lubelscy lekarze ledwo radzą sobie z pacjentami z własnego terenu. Wreszcie wczoraj dotarła do nas informacja - Adaś jest już po zabiegu i czuje się dobrze.
- Wieczorem w ubiegłą środę przyszła wiadomość, że w lubelskim ośrodku już na nas czekają - relacjonuje Edmund Armatowski, tata Adama. - Następnego dnia stawiliśmy się w szpitalu, a 25 czerwca odbył się zabieg.
Przeprowadził go jeden z najlepszych specjalistów w Polsce, dr Maciej Szajner z Zakładu Radiologii Zabiegowej i Neurora-diologii Uniwersytetu Medycznego. Jak już pisaliśmy, Adaś cierpiał na wrodzoną wadę naczyniową mózgu, fachowo zwaną malformacją. Od kilku lat dolegliwości z nią związane bardzo się nasiliły. Chłopak cierpiał na bóle i zawroty głowy. Żył jak na tykającej bombie. Klasyczna operacja neurochirurgiczna mogła zrobić z niego kalekę, dlatego specjaliści z Gdańska zakwalifikowali go do o wiele mniej "inwazyjnego" zabiegu endowa- skularnego, czyli wewnątrznaczyniowego.
Jedyną pamiątką, jaka po nim pozostanie, jest maleńka blizna w okolicy pachwiny, po nacięciu tętnicy udowej. Właśnie przez nią doktor Maciej Szajner wprowadził specjalny cewnik i mikroskopijnej wielkości narzędzia i dotarł aż do chorego miejsca.
- Zabieg endowaskularny również niósł za sobą pewne ryzyko - przyznaje prof. dr hab. Wojciech Kloc, ordynator oddziału neurochirugii w Szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku.
- A to ze względu na położenie zmiany naczyniowej, głęboko w mózgu, gdzie znajdują się drogi ruchowe. Po klasycznej operacji mógłby stracić mowę i być w połowie sparaliżowany. Po zabiegu w Lublinie tylko lekko dretwieje mu ręka. Ale i to ustąpi.
Na Pomorzu nie ma angiografu
Rozmowa z prof. dr. hab. Wojciechem Klocem, wojewódzkim konsultantem w dziedzinie neurochirurgii.
Adaś uratowany, odetchnął Pan z ulgą?
Cieszy mnie, że nasz pacjent doczekał się zabiegu, trudno jednak powiedzieć, bym odetchnął z ulgą.
Dlaczego?
Na liście oczekujących na podobny zabieg na Pomorzu mam zapisanych 30 nazwisk. Nie mam pojęcia, jak tym chorym pomóc. Ośrodek w Lublinie, z którym współpracujemy, jakoś nie kwapi się, by ich przyjąć.
Czemu pacjenci z Pomorza muszą szukać ratunku aż na drugim końcu Polski?
Ponieważ żaden szpital w naszym regionie nie ma angiografu do diagnostyki i leczenia schorzeń naczyniowych mózgu i rdzenia kręgowego.
Ale zabiegi endowaskularne były już na Wybrzeżu przeprowadzane?
Rzeczywiście, dr Adam Zapaśnik z AMG wraz z dr. Maciejem Szajnerem, który na co dzień pracuje w ośrodku w Lublinie, przeprowadzili w ciągu ostatnich trzech lat 40 tego rodzaju zabiegów. Ale takie leczenie powinniśmy w tym okresie dać 500 chorym.
Jak ten problem rozwiązać?
Jeżeli władze pomorskiej służby zdrowia nie chcą mieć na sumieniu chorych z tego województwa, powinny jak najszybciej wyposażyć w angiograf mózgowy jeden ze swoich szpitali. Logika nakazuje, by stanął on w gdańskim Szpitalu Wojewódzkim, gdzie będzie służył nie tylko potrzebującym zabiegu neurochirurgicznego, ale i operacjom serca czy naczyń obwodowych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?