Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ABW i zarządca Amber Gold przejmują i zabezpieczają majątek spółki

Tomasz Słomczyński, Łukasz Kłos
Manifestacja młodzieżówki PO trwała nie więcej niż pół godziny
Manifestacja młodzieżówki PO trwała nie więcej niż pół godziny fot. Łukasz Kłos
105 milionów 776 tysięcy zł - tyle wynosi już suma lokat założonych w Amber Gold - o odzyskanie tych pieniędzy będą się ubiegać ci, którzy zawiadamiają gdańską prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Marcina P. To 1600 klientów Amber Gold z całej Polski.

Przed kilkoma dniami gdański sąd ustanowił zarządcę majątku Amber Gold. Teraz zabezpiecza on majątek spółki. Ma na to czas do 5 października. Po tej dacie zostanie przez sąd ogłoszona decyzja o ewentualnej upadłości - do sądu wpłynęły cztery wnioski o upadłość Amber Gold, pochodzące od jej wierzycieli.

Majątek Amber Gold jest również poszukiwany przez funkcjonariuszy ABW. Najpierw zabezpieczyli oni 57 kg złota, potem zajęli flotę samochodów należących do spółki. Jej wartość szacuje się na ok. 8 mln zł.

Prezes Amber Gold jeszcze przed ogłoszeniem likwidacji spółki poinformował opinię publiczną, że jej majątek wynosi 149,5 mln zł. Według jego słów, składnikami tego majątku mają być metale szlachetne i nieruchomości, natomiast na rachunku bankowym miało być zgromadzonych 17,5 mln zł. Jak dotychczas informacje te nie są potwierdzone.

Sam Marcin P. ma postawionych 6 zarzutów karnych, z czego przyznał się do dwóch przestępstw (polegających na nieskładaniu sprawozdań finansowych w Krajowym Rejestrze Sądowym). Prokuratura nie zdecydowała się na areszt tymczasowy dla szefa Amber Gold, nałożyła jednak na niego obowiązek meldowania się na komisariacie, czyli tzw. dozór policyjny. Jeszcze w środę wieczorem media podawały, że - jak na razie - Marcin P. nie stawia się na policji.

- W środę po godz. 20 podejrzany stawił się w wyznaczonym komisariacie. Fakt ten został odnotowany w elektronicznym systemie - poinformowała w czwartek podkom. Magdalena Michalewska, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. - Ustalono, że w celu realizacji dozoru policyjnego podejrzany będzie stawiał się w dwa określone dni w tygodniu w wyznaczonym komisariacie.

Tymczasem polityczna burza, powstała po wybuchu afery, właśnie przetacza się nad Warszawą. Trzy ugrupowania polityczne: PiS, SLD i SP żądają powołania sejmowej komisji śledczej. Ma ona wyjaśnić przyczyny nieskuteczności organów państwowych, które przez ostatnie lata dopuściły do sytuacji, w której Marcin P. prowadził interesy, mimo że formalnie nie miał do tego prawa.

Jednak posiadająca większość w Sejmie koalicja rządząca nie kwapi się z powoływaniem komisji. W związku z tym PiS proponuje inne rozwiązanie - zapowiada złożenie wniosku o powołanie w parlamencie nowego zespołu - "obrony demokratycznego państwa prawa". Jego zadaniem ma być wyjaśnienie nieprawidłowości i braku działania państwa w sprawie Amber Gold.
Coraz częściej słychać też głosy, że kariera Marcina P. była możliwa tylko dlatego, że biznesmen był powiązany z lokalnymi politykami.

Poseł Andrzej Jaworski z PiS przekonywał o tym podczas wtorkowej konferencji prasowej. Poinformował, że aktualnie zbiera dowody na powiązania biznesowe i towarzyskie między szefem Amber Gold a jednym z prominentnych polityków PO z Gdańska. Nie podał jednak nazwiska, tłumacząc, że jest jeszcze za wcześnie i jednocześnie deklarując, że na początku września ujawni o kogo chodzi. Odpowiedzią na to wystąpienie pomorskiego posła PiS była wczorajsza kilkuosobowa manifestacja działaczy młodzieżówki pomorskiej PO. Delegacja młodych ludzi na czele z Łukaszem Zarębą pojawiła się w biurze poselskim Andrzeja Jaworskiego.

- Sprzeciwiamy się rzucaniu bezpodstawnych oskarżeń, niepopartych żadnymi dowodami. Osoba publiczna, jaką jest poseł Jaworski, powinna wymagać od siebie rzetelności - mówił Zaręba. - Jeśli pan poseł jest przekonany o prawdziwości swoich ustaleń, to powinien natychmiast powiadomić odpowiednie instytucje, spełniając tym swój obywatelski obowiązek. Przekazujemy więc listę kontaktową do odpowiednich organów ścigania - dodał, wręczając asystentce Jaworskiego plik kartek. Niejako "w zastępstwie" nieobecnego posła wypowiedział się Karol Guzikiewicz, działacz PiS, związkowiec Solidarności. Stwierdził, że delegacja młodzieżówki PO powinna zająć się problemami ludzi biednych, zamiast wspierać układ "medialno-polityczny".

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij, zarejestruj się i w sierpniu korzystaj za darmo: www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki