Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aborcja na zdjęciach. Szokująca wystawa w Gdańsku

Tomasz Słomczyński
Pani Ewa długo musiała uspokajać dziecko, które się przeraziło widokiem oderwanej dziecięcej główki, urwanych rączek, zakrwawionego ludzkiego ciała. Czytelniczka podkreśla: "ludzkiego", bo uważa, że 10-tygodniowy człowiek jest właśnie człowiekiem, nie zaś "płodem".

Pani Ewa, nasza czytelniczka, wybrała się przed świętami z sześcioletnią córką do spowiedzi do kościoła św. Józefa w Gdańsku. Chciała, żeby dziecko, które samo jeszcze spowiadać się nie może, poznało atmosferę skupienia, modlitwy, by się przekonało, jak wygląda sam sakrament. Rzeczywiście bowiem w kaplicy przy kościele św. Józefa, gdzie się tradycyjnie odbywa spowiedź, panuje podniosła atmosfera modlitwy.

Pani Ewa musiała długo uspokajać dziecko, które się przeraziło widokiem oderwanej dziecięcej główki, urwanych rączek, zakrwawionego ludzkiego ciała. Czytelniczka podkreśla: "ludzkiego", bo uważa, że 10-tygodniowy człowiek jest właśnie człowiekiem, nie zaś "płodem". Matka musiała tłumaczyć sześciolatce, dlaczego niektórzy dorośli robią takie rzeczy dzieciom.
Wszystko wzięło się stąd, że kolejny już raz zawitała do Gdańska wystawa antyaborcyjna (ostatnio pojawiła się w Gdańsku we wrześniu 2010 roku). Budzi kontrowersje, bo zawiera bardzo drastyczne zdjęcia. Ustawiono ją w przestrzeni publicznej - trochę z boku, jednak jest widoczna z chodnika. Jeśli ktoś zmierza do kościoła, nie może jej nie zauważyć.

- Jeśli ci, którzy postawili te tablice, uznają, że na zdjęciach są ludzie, to czy nie łamią praw tych maleńkich ludzi? Zarówno tych, którzy są na zdjęciach, jak i tych, którzy na nie patrzą? Bo przecież nie pokazuje się zdjęć ofiar zabójstw w celu odstraszania potencjalnych zabójców. To dlaczego pokazuje się zdjęcia nienarodzonych dzieci? Czy to są jacyś "inni" ludzie? - pyta pani Ewa.

Z wątpliwościami czytelniczki zwróciliśmy się do prawnika.

- Sytuacja prawna w tym przypadku jest inna niż na przykład publikacje zdjęć ofiar wypadków czy przestępstw. Tu nikt nie ma świadomości, czyje to jest dziecko czy też płód, w zależności od światopoglądu oglądającego. Nie ma więc mowy o poszkodowanych - tłumaczy Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Gospodarzami terenu, na którym znajduje się wystawa, są Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej. Sprawę komentują w następujący sposób: - Nie zaprzemy się tego, że aborcja to mord, to holocaust, przejaw cywilizacji śmierci. Są to słowa zgodne z nauczaniem Jana Pawła II - stwierdził o. Włodzimierz Jamroch.

- Dla nas instancją właściwą do tłumaczenia się jest kuria biskupia - zaznaczył o. rektor Tomasz Ewertowski i dodał: - Nie reagujemy, gdy gry komputerowe są pełne przemocy, agresji, epatuje się w nich okrucieństwem, podobnie się dzieje z niektórymi zabawkami... A gdy się dzieci morduje, to wszystko jest w porządku?

Jest jeszcze jedna kwestia - z prawnego punktu widzenia upublicznienie tak drastycznych wizerunków może zostać ukarane. Jeden z przepisów kodeksu wykroczeń formułuje to w następujący sposób: "Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek (...), podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany."

Bodnar zwraca uwagę, że podobne sprawy są niejednoznaczne. - Zazwyczaj w takich sytuacjach uczestnicy debaty odwołują się do dwóch różnych wartości. Pierwszą z nich jest wolność słowa. Mówi się wtedy: "Mamy prawo organizować wystawę, jej zakazanie byłoby naruszeniem naszej wolności". Drugą, przeciwstawną w tej sytuacji wartością, jest interes publiczny i prawo społeczeństwa do tego, żeby sobie nie życzyć, by np. dzieci, osoby do tego nieprzygotowane, oglądały takie zdjęcia - mówi.
Dodaje, że w tej kwestii trzeba rozgraniczyć te dwie wartości. Uważa przy tym, że do takiego rozstrzygnięcia może być przydatny cytowany powyżej przepis kodeksu wykroczeń. Jednak jak stwierdza znany prawnik, sądy w Polsce w podobnych sytuacjach (wystawa pojawia się w wielu miastach w Polsce) zachowywały się różnie - czasem dochodziło do skazywania, czasem nie.

- Trudno powiedzieć, żeby ukaranie na podstawie tego [zacytowanego powyżej - przyp. red.] artykułu z kodeksu wykroczeń było nieproporcjonalną ingerencją w wolność słowa - dodaje Adam Bodnar.

Jak wynika z napisów na zdjęciach, organizatorem wystawy jest fundacja PRO - Prawo do Życia.
Wystawa zapewne nadal będzie wzbudzać wiele kontrowersji. I z pewnością nie powinny jej oglądać małe dzieci.

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego
www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki